Bez „cudu łupkowego” Unia nie powinna redukować zużycia energii. Albo będą gigantyczne kłopoty
Unijni przywódcy zastanawiają się m.in. nad sankcjami wobec Rosji w dziedzinie nowoczesnych technologii stosowanych w energetyce, np. tych wykorzystywanych przy poszukiwaniach nowych źródeł ropy w Arktyce. Rosjanie nie mają swoich rozwiązań w tej dziedzinie.
2014-07-24, 23:43
Posłuchaj
Ale tak naprawdę Unia chce raczej przestraszyć rynki finansowe, i w ten sposób doprowadzić do wycofania się Rosji z prób destabilizowania sytuacji na Ukrainie.
Zdaniem Pawła Cymcyka z ING TFI zdecydowanych sankcji nie będzie, ponieważ potrzeba i kontraktów, i surowców, i kapitału rosyjskiego, których w tej chwili nie byłoby czym zastąpić. ‒ Rosji mogłoby tylko zaszkodzić obniżenie cen gazu i ropy, czyli europejski import z zewnątrz, albo zablokowanie finansowania największych rosyjskich firm. Ale tego nie będzie ‒ dodaje analityk.
I może dlatego pojawiają się pomysły większego oszczędzania surowców i energii.
Olbrzyme ograniczenia
Komisja Europejska zgłosiła nową propozycję zmniejszenia o 30 proc. zużycia energii w państwach członkowskich, do 2030 roku.
‒ Dla krajów, które się tego obawiają pocieszające może być to, że jest to na razie cel niewiążący – mówi korespondentka Polskiego Radia w Brukseli Beata Płomecka.
Ale tylko na razie ‒ ponieważ wiele wskazuje na to, że w październiku, na kolejnym szczycie zajmą się tym unijni przywódcy. I dopiero wtedy dowiemy się, czy ta strategia zostanie zatwierdzona.
Pomysł zmodyfikowany, ale wciąż mało realny
Warto dodać, że obecna propozycja i tak już została nieco rozwodniona. ‒To jest 30 proc., a organizacje ekologiczne myślały, że będzie to po pierwsze cel obowiązkowy, a po drugie, że limit zmniejszenia wyniesie 40 proc. ‒ wyjaśnia Beata Płomecka.
Kraje biedniejsze, w naszej części regionu kręcą na to nosem, ponieważ efektywność energetyczna przede wszystkim wymaga inwestycji, zarówno tych jednorazowych, jak i późniejszych. Ponadto projekt przewiduje wykorzystanie w dużym stopniu nowych technologii, a wiadomo, że kraje które są biedniejsze traktują te technologie po macoszemu, i stąd obawa, że sobie te państwa nie poradzą.
Czy Polska sobie z tym poradzi?
Eksperci są również bardzo sceptyczni. – Nie damy sobie z tym rady – uważa ekonomista Paweł Cymcyk z ING TFI. – Mamy zaledwie 16 lat na przygotowanie całkowicie nowej infrastruktury energetycznej, co wiązałoby się z setkami miliardów złotych do wydania ‒ dodaje.
A w ciągu najbliższych 16 lat będzie co najmniej jeden duży kryzys, podczas którego Europa zapewne stwierdzi, że plan był dobry, ambitny, ale niestety/na szczęście ‒ niewiążący, i tym razem nie uda się go zrealizować. I zostanie to przełożone w czasie.
Droga energia = klęska UE
Po prostu podwyżka kosztu energii w Europie wprowadziłaby gigantyczne problemy, ponieważ nie ma skąd tej energii czerpać.
‒ Musielibyśmy mieć jakąś fenomenalną rewolucję, jeżeli chodzi o energetykę. Jeżeli gaz łupkowy by się nią okazał, to wtedy można by na to liczyć. Ale to nie jest energia na tyle odnawialna, świeża i nowa, by można było ją zaklasyfikować do tego elementu. Efekt końcowy, myślę że będzie taki, że za 5-6 lat będziemy mówili dokładnie o tym samym celu, tylko przesuniętym o kolejne 10 lat – uważa Paweł Cymcyk.
Ekolodzy muszą się uzbroić w cierpliwość
I wszelkie protesty organizacji ekologicznych nie będą miały większego znaczenia. Ponieważ jak zawsze – jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. A w tym wypadku chodzi o gigantyczne pieniądze.
Konfederacja Lewiatan uważa, że należy spokojnie omawiać ten projekt. Zwłaszcza, że redukcja zużycia energii o 30 proc., przeprowadzona zbyt gwałtownie, mogłaby spowodować olbrzymie problemy w tych najbiedniejszych krajach. Czyli przede wszystkim w Polsce, gdzie stopień energetycznej efektywności jest najmniejszy, a redukcja emisji, oszczędność energii, czy też parytety energii odnawialnej, które były wcześniej ustanawiane, nie sprawdziły się. Więc trzeba szukać innej drogi, innego pomysłu niż takie niezobowiązujące, nierealistyczne cele.