Zagraniczna misja policyjna na Ukrainie?
Ukraiński parlament podczas nadzwyczajnego posiedzenia zadecyduje o obecności na terenie kraju zagranicznej misji policyjnej. Zadania kontyngentu byłyby jednak inne niż działania stabilizacyjne i szkolenie miejscowych sił porządkowych.
2014-07-31, 11:15
Posłuchaj
Celem zagranicznej misji policyjnej na Ukrainie jest zabezpieczenie wraku malezyjskiego samolotu. Na miejscy katastrofy byli już obecni eksperci, ale prowadzone tam działania zbrojne uniemożliwiły przeprowadzenie dokładnych badań. Z tego względu ukraiński parlament zdecydował się na rozpatrzenie wniosku o wpuszczenie na terytorium walk uzbrojonych oddziałów międzynarodowych.
– Parlament Ukrainy zgodził się na przyjazd 700 osób. Jest to już mały legion, który ma pozwolenie na używanie broni wyłącznie w samoobronie. Jednak wciąż jest to uzbrojony oddział przy granicy z Rosją, co Rosjanie odbierają jako jawną prowokację państw, które miały swoich obywateli na pokładzie. W skład misji będą wchodzić Holendrzy, Malezyjczycy i Australijczycy – wskazywał w PR24 dr Paweł Kowalski z Wydziału Prawa SWPS.
Donieckie „nie” dla misji
Władze samozwańczej Donieckiej Republiki uważają, że prawdziwym celem misji jest wsparcie ukraińskich sił rządowych w regionie. Z tego względu istnieje ryzyko, że misja przerodzi się w regularne walki z udziałem międzynarodowych funkcjonariuszy. Tym bardziej jeśli dowództwo nad zagranicznymi oddziałami przejęliby Ukraińcy.
– Funkcjonariusze będą przypisani do swoich przedstawicieli cywilnych i będą z nimi podróżować. Na terenie Ukrainy pojawią się wraz ze swoimi delegacjami. Gdyby te 700 osób pojawiło się jednocześnie we wschodniej Ukrainie, to byłaby naprawdę duża prowokacja względem Rosji. Funkcjonariusze mają jednak jasne zadanie, czyli ochronę cywili zbierających materiały do badania wraku – mówił Gość PR24.
REKLAMA
(Nie)skuteczność interwencji
Zagraniczne misje policyjne całkiem dobrze realizują swoje zadania w tzw. krótkim czasie. Stabilizacja przebiega skutecznie, a szkolenie przynosi oczekiwane efekty. Problem zaczyna się po dłuższym czasie, gdy międzynarodowe siły opuszczają kraj i miejscowi strażnicy ładu są zdani na siebie.
– W państwach, gdzie w ostatnich latach próbowało się wysyłać misje tego typu, do dziś nie ma choćby względnego spokoju. W wielu krajach mówimy nawet o pogorszeniu sytuacji, ale ma to oczywiście związek z dużo większą polityką. Wysłane za granicę siły policyjne i wojskowe nie są w stanie do końca zapanować nad zastaną sytuacją – powiedział dr Paweł Kowalski.
PR24/GM
Polecane
REKLAMA