Europa chce bezpieczeństwa energetycznego
Unia energetyczna była flagowym pomysłem Donalda Tuska na uniezależnienie Europy od dostaw rosyjskiego gazu. Już wiadomo, że nie będzie wspólnych zakupów gazu, a Rosja pozostanie największym dostawcą surowca. – Idea wspólnej polityki energetycznej jest słuszna, ale widać brak woli politycznej – uważa dr Dominik Smyrgała z Collegium Civitas.
2015-02-25, 08:52
Posłuchaj
Komisja Europejska zaprezentuje plan na zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego w Unii Europejskiej. Z taką inicjatywą wiosną 2014 roku wyszedł Donald Tusk, który zabiegał o utworzenie wspólnego europejskiego frontu przeciwko monopolowi rosyjskiemu na dostawy gazu. Z szumnych zapowiedzi szefa Rady Europejskiej zostało jednak niewiele.
Obecny projekt zakłada przede wszystkim większą przejrzystość umów gazowych z Moskwą. Wspólne zakupy surowca, o co postulował Donald Tusk, nie zostały przychylnie rozpatrzone przez KE i będą możliwe jedynie w szczególnych okolicznościach.
- Wygląda na to, że istotnego przełomu nie będzie. Sama idea unii energetycznej to dobry pomysł, ale brak woli politycznej państw europejskich, żeby takie rozwiązanie weszło w życie wyraźnie pokazuje, że realizacja planu nie będzie łatwa – stwierdził w Debacie Poranka w Polskim Radiu 24 dr Dominik Smyrgała z Collegium Civitas.
Jednym z zapisów pakietu KE dotyczącego unii energetycznej jest punkt poświęcony rozbudowie odpowiedniej infrastruktury. – To absolutna konieczność. Musimy stworzyć jeden rynek z jednolitymi regulacjami, który będzie buforem w sytuacjach kryzysowych, kiedy np. Putin zwiększa ceny gazu albo zaprzestaje jego transportu – uważa dr Krzysztof Księżopolski z Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW.
REKLAMA
Decyzje o wzmocnieniu bezpieczeństwa energetycznego są konsekwencją sytuacji geopolitycznej w Europie. Ukraina ma zostać specjalnym partnerem strategicznym w planie energetycznym KE. – Sytuacja na wschodzie jest dramatyczna i stanowi ogromne zagrożenie nie tylko w regionie, ale w sensie ogólnoświatowym. UE powinna zmienić percepcję i zadbać o bezpieczeństwo, również w kontekście energetycznym – dodał komentator.
Państwa unijne nie są jednak zgodne co do kształtu wspólnej polityki energetycznej. Widać wyraźny podział między krajami, które chcą jednolitego stanowiska w tej sprawie i takimi, które wolą na własną rękę negocjować umowy gazowe z Putinem, jak choćby Węgry. – Różnice biorą się m.in. z tego, że uzależnienie od importu gazu jest w każdym kraju inne. Są państwa w 100 proc. zależne od Rosji, ale są i takie, którym nie zależy na gazie z Moskwy. To zrozumiałe, że występują tutaj różnice zdań – ocenił dr Dominik Smyrgała.
Polskie Radio 24/dm
Polecane
REKLAMA