Prezydent odpowiada premier. Nie wycofuje się z wyborczych obietnic
Prezydent wycofuje się z obietnic - tak jego słowa odbiera premier Ewa Kopacz. W sobotę Andrzej Duda mówił, że zapowiadana przez niego ustawa o 500 złotych dopłaty na każde dziecko w rodzinach najbiedniejszych powinna być dziełem rządu, zapowiedział też współpracę w tej sprawie. Na ten zarzut odpowiedział Andrzej Duda, który podkreśla, że nie wycofuje się z żadnych obietnic.
2015-08-09, 19:00
Posłuchaj
- Ten plan musi zostać zrealizowany w absolutnym współdziałaniu z rządem, bo rząd będzie musiał przygotować tutaj projekt ustawy. W każdym razie nie wyobrażam sobie możliwości przygotowania tego projektu bez bardzo ścisłej współpracy, bo to jest poważna kwestia finansowa. To też jest bardzo poważne wyzwanie dla państwa - mówił w sobotę prezydent w Kopaninie Kaliszańskiej.
- To nie rząd obiecywał, tylko pan prezydent w kampanii. Rozumiem, że pan prezydent chciał przekazać tylko jedną informację, że skoro skończyła się wyborcza kampania prezydencka, to wszystkie obietnice są nieaktualne. No bo, jeśli dzisiaj tę obietnicę składał sztab i podczas kampanii prezydenckiej składali przedstawicie PiS, to trudno się spodziewać, żeby teraz przychodzili do opozycji i mówili: zróbcie to za nas - skomentowała tę wypowiedź w niedzielę Ewa Kopacz.
Zdaniem premier, jeżeli rzeczywiście prezydent wycofuje się z tej obietnicy, to "co pomyśleć o obietnicach dużo bardziej kosztownych z budżetu państwa, które były składane w czasie kampanii?".
"Chcemy współpracować"
Ewa Kopacz zapowiedziała współpracę z prezydentem. - Deklarowałam chęć współpracy, bo uważam, że prezydentowi wybranemu w sposób demokratyczny należy się szacunek. Dla instytucji i dla człowieka, który wygrał te wybory. Dzisiaj chcę współpracować jako szefowa rządu i mój rząd do takiej współpracy jest gotowy - powiedziała szefowa rządu.
REKLAMA
Podkreśliła, że będzie nadal zwracała się do prezydenta o zwołanie Rady Gabinetowej. - Wtedy powiemy, nad czym rząd w tych ostatnich trzech miesiącach będzie pracował. Pewnie pan prezydent będzie miał też okazję z nami - nie poprzez media - porozmawiać i zapytać, jakie są plany na przyszłość. Chciałabym też usłyszeć, jakie są oczekiwania pana prezydenta - powiedziała Ewa Kopacz.
Dziennikarze pytali też premier Kopacz o sobotnie słowa prezydenta Dudy o tym, że niektórzy politycy nie chcą z nim współpracy, "nie chcą podjąć tej wyciągniętej ręki".
- Ja tę rękę wyciągam i to po raz któryś. Ja generalnie lubię ludzi i to powinno być zasadą. Niezależnie od tego, czy się jest w polityce, czy w życiu, powinno się lubić ludzi. Jeśli nie będziemy lubić ludzi, to polityka będzie tylko i wyłącznie podgrzewać atmosferę, w której będziemy się nienawidzić. A tej nienawiści sporo jest. Nie narzekam, taka jest polityka, ale chciałabym to zmienić. Liczę, że pan prezydent będzie pierwszym, który zwróci się do swojego elektoratu, do swoich zwolenników, żeby złagodzić ten język. Nie proszę o cokolwiek. Ale wydaje mi się, że Polacy czekają dzisiaj nie na złość, ani na nienawiść, ale na odrobinę sympatii i zrozumienia - powiedziała szefowa rządu.
Inicjować, wzywać do zmian, wspierać
Do słów premier Ewy Kopacz, Andrzej Duda odniósł się w rozmowie z dziennikarzami w Suchej Beskidzkiej. Podkreślił, że nie wycofuje się z żadnych obietnic złożonych w kampanii wyborczej i zapewnił, że jest otwarty na współpracę z rządem. Poinformował też, że chce spotkać się z premier Ewą Kopacz.
REKLAMA
- Dziwię się trochę, że pani premier tak mówi. Cały czas powtarzam, że ja się z żadnych obietnic nie wycofuję. Proszę, by słuchano mnie z przychylnym podejściem (…), a nie wycinano z kontekstu poszczególne słowa i podawano, że to oznacza wycofanie się z obietnic – powiedział Andrzej Duda.
Prezydent dodał, że ma świadomość możliwości prezydenta. - Są rzeczy, które mogę zrobić sam, na przykład przygotować projekty niektórych ustaw, ale są i takie obszary, w których samemu bardzo trudno przygotować projekt bez konsultacji z rządem, bez jego wsparcia, bo to są tak olbrzymie dziedziny w funkcjonowaniu państwa – mówił.
Wyjaśnił, że w pewnych sytuacjach chce być inicjatorem procesów, wzywać do zmian i wspierać oczekiwania społeczne autorytetem głowy państwa. - Jeśli ktoś chce to rozumieć, że ja się wycofuję z moich obietnic, to może to tak interpretować, ale ja się z tym nie zgadzam – podkreślił.
IAR, PAP, bk, fc
REKLAMA
REKLAMA