Rynek pracy: kiedy Polak wybierze pracę w kraju, a nie za granicą

Sytuacja na rynku pracy się poprawia. Zgodnie z szacunkami resortu pracy stopa bezrobocia we wrześniu osiągnęła wynik jednocyfrowy, poprawiają się też warunki zatrudnienia, a mimo to Polacy nadal wyjeżdżają pracować za granicę. Jest to tym bardziej bolesne, że kraj opuszczają przede wszystkim osoby młode i ambitne, które mogłyby przyspieszyć rozwój naszej gospodarki.

2015-10-07, 22:30

Rynek pracy: kiedy Polak wybierze pracę w kraju, a nie za granicą
Rynek pracy powoli się zmienia. W ostatnich miesiącach systematycznie umacnia się pozycja pracowników na rynku pracy. Foto: Glow/images

Posłuchaj

To, co obserwujemy w Polsce, to także brak impulsów wzrostowych, jeśli chodzi o zarobki. Cały czas ta dynamika wynagrodzeń utrzymuje się na stabilnym, ale na niezbyt wysokim poziomie – zauważa gość Jedynki Paweł Strzelecki z NBP. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Co siódmy Polak rozważa wyjazd do pracy za granicę. I mimo że, jak wynika z badań Work Service, ta chęć do emigracji zarobkowej znacząco się zmniejszyła w ciągu ostatnich miesięcy, to nadal myśli o tym ponad 3 mln Polaków, a połowa z nich to ludzie młodzi.

Wracać do kraju nie zamierzają też specjaliści, a tymczasem my chcemy zmieniać swój wizerunek i być nie tylko krajem o niskich kosztach pracy, ale też gospodarką opartą na wiedzy.

Rynek pracownika zmieni nasz model rozwoju

Ten masowy charakter emigracji przekłada się już na rosnące deficyty na naszym rynku pracy. Czy zatem Polska ma ciągle szansę na zbudowanie gospodarki opartej na wiedzy, na kwalifikacjach pracowników, a nie tylko na taniej sile roboczej?

– To, co obserwujemy, to bardzo dobra sytuacja na polskim rynku pracy, ale także na rynku pracy w Niemczech, w Europie Zachodniej. I to decyduje, że saldo migracji mamy cały czas ujemne, do tego dochodzi ciągle zmniejszająca się, z powodów demograficznych, liczba osób w wieku produkcyjnym i to powoduje, że podaż pracy będzie się zmniejszać. Stąd zatem pojawia się pytanie, czy jesteśmy zdolni utrzymać swoje przewagi konkurencyjne, polegające głównie na kosztach pracy, w środowisku, w którym podaż pracy jest coraz mniejsza? I coraz bardziej będzie to rynek pracownika, a coraz mniej pracodawcy – zastanawia się gość Jedynki Paweł Strzelecki z Narodowego Banku Polskiego.

REKLAMA

Rynek pracownika zaczął się tworzyć pod koniec ubiegłego roku. A w tym roku ciągle umacnia się, tworzy się coraz więcej miejsc pracy i ludzie czują się bezpieczniej.

– Ten rynek jest jednak podzielony, i geograficznie, i branżowo. Mamy Wielkopolskę, gdzie bezrobocie jest na poziomie 4 proc., czyli właściwie nie istnieje. Na Dolnym Śląsku również jest bardzo niskie bezrobocie. Także w Warszawie bezrobocie jest znikome. Także bardzo dobrze radzi sobie rynek pomorski, czyli całe Trójmiasto – wyjaśnia gość Polskiego Radia 24 Krzysztof Inglot z Work Service.

Wymagania pracowników będą coraz większe

Jest już więc umacniający się rynek pracownika, a zarobki ciągle mamy dużo niższe niż w innych krajach Unii Europejskiej. To zaś skłania do wyjazdów. Czy pracodawcy mogą zahamować ten proces?

– Cały czas utrzymuje się różnica w zarobkach między Polską a krajami Europy Zachodniej i nie zostanie ona zniwelowana z roku na rok. To, co obserwujemy w Polsce, to także brak impulsów wzrostowych, jeśli chodzi o zarobki. Cały czas ta dynamika wynagrodzeń utrzymuje się na stabilnym, ale na niezbyt wysokim poziomie. Można się zastanawiać, jakie są tego przyczyny? Częściowo przyczyną jest paradoksalnie deflacja, która zwiększa siłę nabywczą pracowników, ale z drugiej strony na rynku pracy w Polsce jest duża liczba mało stabilnych kontraktów, które powodują, że ta siła negocjacyjna pracowników jeszcze nie odzwierciedliła się w wynagrodzeniach – uważa gość radiowej Jedynki.

REKLAMA

Ale ta siła, do pewnego stopnia, zaczyna być widoczna w strukturze zmian samych kontraktów. Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności za II kwartał wskazują, że te miejsca pracy, o które wzrosło zatrudnienie w II kwartale, to były przede wszystkim umowy na czas nieokreślony. – Czyli ta dobra sytuacja na rynku pracy zaczyna przekonywać pracodawców, że być może warto stabilniej się wiązać z pracownikiem – dodaje Paweł Strzelecki.

Słabe tempo zmian, ale pojawiają się zachęty

Zmiany na rynku pracy są już powoli widoczne, ale chcielibyśmy, żeby to się działo już, natychmiast.

– Wydaje mi się, że jest szansa na przyspieszenie. W kolejnych kwartałach powinniśmy obserwować wzrost stabilniejszych form zatrudnienia. Zwłaszcza, że od początku 2016 roku będą motywowały do tego oskładkowane umowy cywilnoprawne. Zostaną też wprowadzone ograniczenia dotyczące umów na czas nieokreślony – mówi ekspert z NBP.

Rynek pracownika wymusza też na pracodawcach aktywność, która ma na celu pozyskiwanie tych najlepszych, wysoko wykwalifikowanych pracowników.

REKLAMA

– Jednak, żeby nie podnosić zbyt wynagrodzeń, co osłabia naszą konkurencyjność, pracodawcy stosują inne zachęty. Dowożą za darmo pracowników do pracy, nawet 60 - 70 km, oferują darmowe posiłki, opiekę medyczną, a nawet wyjazdy do spa. Dzięki takim wyjazdom przyspieszają regenerację pracowników i zapewniają większą ich wydajność – dodaje Krzysztof Inglot.

Otwierane są nawet żłobki i przedszkola przy firmach, bo pomoc rodzinie pracownika przekłada się na jego większe przywiązanie do pracodawcy.

Pracownicy z bezpiecznymi umowami i wysoko wykwalifikowani

To, że naszą dotychczasową przewagą było budowanie gospodarki opartej na niskich kosztach pracy, spowodowało, że Polska znalazła się w tzw. globalnych łańcuchach wartości, czyli globalnych powiązaniach firm, jako jeden z partnerów.

– Co prawda, nie jako ten, który zarabia najwięcej, ale zapewniamy pracę w kraju. Czy nie powinniśmy więc przesunąć się trochę wyżej w tej hierarchii i sami oferować produkty, zlecać produkcję na zewnątrz po to, aby mieć większe marże i lepiej dawać zarobić swoim pracownikom? – zauważa Paweł Strzelecki.

REKLAMA

Ale to wymaga większej kreatywności, większego kapitału ludzkiego. Właściwie to wszyscy na świecie zadają sobie pytanie, w jaki sposób to zrobić.

– Na pewno warto próbować i powielać dobre pomysły, albo słuchać kreatywnych ludzi, którzy potrafią podpowiedzieć, co zrobić, i sprawdzać, czy to działa. Do tego jednak trzeba mieć narzędzia, które pozwalają ocenić, czy dana polityka, która została wprowadzona, faktycznie przynosi jakieś efekty – podkreśla gość Jedynki.

Niezbędne kompetencje cywilizacyjne…

O swoim sposobie na budowanie gospodarki opartej na wiedzy, a nie na niskich kosztach pracy mówi też Piotr Lewandowski, prezes Instytutu Badań Strukturalnych.

– Można sobie wyobrazić dwa rodzaje instrumentów, które ułatwiają firmom adaptację nowoczesnych technologii już istniejących, czy podejmowanie własnych działań badawczo-rozwojowych. Wśród tych instrumentów mogą być zachęty podatkowe dla firm, które inwestują w nowe technologie, badania i rozwój. Drugą grupą są instrumenty, które oddziałują na pracowników, i tutaj kluczowym jest to, aby ludzi wyposażać w wysokiej jakości ogólne kompetencje cywilizacyjne. Żeby te kompetencje były dość powszechne – podkreśla Piotr Lewandowski.

REKLAMA

Powinny więc być one też rozwijane w kształceniu zawodowym.

… ale również musi być doświadczenie i praktyka

Niestety nadal utrudnieniem jest ciągłe niedopasowanie systemu edukacji do potrzeb pracodawców.

– To niedopasowanie jest ogromnym problemem. Jednym z ważniejszych czynników powodujących m.in. powstawanie bezrobocia. Niestety są duże problemy po stronie systemu edukacji, który nie przygotowuje absolwentów do konfrontacji z realiami rynku pracy. Wybory uczniów, czy studentów, również nie zawsze są racjonalne, z punktu widzenia dostosowania ich kompetencji do rynku pracy. I wciąż decydują się oni na kształcenie się w takich kierunkach, w których zdecydowanie występuje od wielu lat nadpodaż absolwentów i trudno jest o znalezienie pracy w wyuczonym zawodzie – wyjaśnia Łukasz Kozłowski z Pracodawców RP.

Często więc pracodawcy nie są zadowoleni z kwalifikacji, które mają absolwenci, i muszą ich doszkalać. A to pociąga to za sobą koszty.

REKLAMA

– Jeżeli jesteśmy młodzi i chcemy bardzo szybko zacząć zarabiać duże pieniądze, to musimy już podczas studiów zacząć zdobywać doświadczenie i praktyczne umiejętności. To daje olbrzymią przewagę nad innymi absolwentami, tymi bez tego doświadczenia – podkreśla gość Polskiego Radia 24.

Jest to tzw. nauczanie dualne, czyli wiedza i praktyka równolegle. We Wrocławiu np. zaczął działać kierunek ekonomiczny na Uniwersytecie, gdzie trzy dni w tygodniu studenci pracują, a dwa dni uczą się. – I prawdopodobnie studenci będą zostawali po ukończeniu nauki w tych firmach, gdzie pracowali – dodaje Krzysztof Inglot.

Szklany sufit skłoni do powrotu…

W jaki więc sposób zatrzymać te młode talenty? Bo głównie to właśnie młodzi ludzie wyjeżdżają za granicę, ci, którzy mogą się przyczynić do wzrostu naszej gospodarki. A także w jaki sposób skłaniać ich do powrotu?

– Trudno sobie wyobrazić przekonujące ekonomiczne czynniki, którymi państwo mogłoby kusić osoby, które już wyjechały. Ale takim czynnikiem, który może skłaniać do powrotu, jest tzw. szklany sufit w miejscach, do których ludzie pojechali. Na Zachodzie da się zarabiać więcej, ale w pewnych branżach możliwości awansu i rozwijania się mogą być ograniczone. To oczywiście zależy od kraju, od kultury korporacyjnej. Ale właśnie taką szansę rozwoju może dawać powrót tych ludzi do kraju, nawet jeżeli mieliby zarabiać mniej. Taka możliwość samorealizacji i stworzenie im, ale nie tylko im, odpowiednich warunków, to mogłoby pomóc – ocenia ekspert z NBP.

REKLAMA

… i może imigranci

Jednak Polacy deklarują bardziej jako impuls do powrotu kwestie rodzinne niż sprawy zawodowe. Obecnie dochodzi jeszcze problem imigrantów, którzy mogą zajmować miejsca pracy w Europie.

– Do niedawna Niemcy to był rynek pracy o rekordowo niskim bezrobociu. I dlatego ten rynek zasysał pracowników, w tym Polaków. I być może w przyszłości część imigrantów będzie stanowiła jakąś konkurencję dla Polaków, ale tak naprawdę to jednak są dwa różne rodzaje migracji. Bowiem Polacy się bardzo łatwo asymilują, aktywizują i są nastawieni na to, aby tam pojechać i pracować. Natomiast imigrantów zmusiła do migracji wojna i to powoduje, że trudniej im będzie funkcjonować na tamtejszym rynku pracy – zwraca uwagę Paweł Strzelecki.

Będzie nas coraz mniej na rynku pracy

Do 2035 roku ludność Polski zmniejszy się o 6 proc., czyli pracodawcy będą musieli jeszcze bardziej walczyć o pracowników. Bowiem na rynek obecnie wchodzi pokolenie niżu demograficznego, a do tego dochodzi niska dzietność.

Dlatego też pracodawcy powinni nauczyć się korzystać z doświadczeń i kwalifikacji osób w wieku przedemerytalnym, ponieważ to ich będzie coraz więcej w związku z wydłużeniem wieku emerytalnego.

REKLAMA

Może zatem jednak warto racjonalnie i pragmatycznie pomyśleć o imigrantach?

Sylwia Zadrożna, Justyna Golonko, Elżbieta Szczerbak, Małgorzata Byrska

 

REKLAMA

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej