Debata prezydencka u Demokratów. Dominacja "wnuczki robotnika z fabryki"

Pięcioro kandydatów amerykańskiej partii demokratycznej starło się w pierwszej debacie telewizyjnej w prawyborach prezydenckich.

2015-10-14, 14:30

Debata prezydencka u Demokratów. Dominacja "wnuczki robotnika z fabryki"

Posłuchaj

Polityka zagraniczna okazała się jednym z ważniejszych tematów podczas debaty kandydatów na prezydenta z ramienia Demokratów. Relacja Marka Wałkuskiego (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Korespondent PR z USA Marek Wałkuski relacjonuje, że dyskusję, transmitowaną przez CNN, zdominowały spory pomiędzy prowadzącymi w sondażach: byłą sekretarz stanu Hillary Clinton oraz lewicowym senatorem z Vermont Bernie Sandersem.

- Pierwsza kobieta-prezydent Stanów Zjednoczonych to będzie duża zmiana w stosunku do dotychczasowych prezydentur - powiedział była szefowa dyplomacji zapewniając, że jej zwycięstwo w wyborach nie oznaczałoby "trzeciego mandatu Obamy". 67-letnia Clinton przedstawiła się jako "wnuczka robotnika z fabryki" i babcia, która walczy o to, by wszystkie dzieci miały te same szanse rozwoju, co jej wnuczka.

Polityka zagraniczna

Hillary Clinton opowiedziała się też za większym zaangażowaniem USA w rozwiązanie kryzysu w Syrii poprzez utworzenie tam strefy zakazu "by chronić Syryjczyków" oraz "by dla Putina było jasne, że nie akceptujemy go w Syrii, bo wywołuje tam więcej chaosu". Gdy inni krytykowali ten pomysł, Clinton odparła, że jej podejście polega na szukaniu "przewagi" nad prezydentem Rosji.

W zorganizowanej przez telewizję CNN w Las Vegas pierwszej prezydenckiej debacie Demokratów wzięło udział pięciu kandydatów, którzy dotychczas publicznie ogłosili swe prezydenckie ambicje. Clinton zajęła centralne miejsce na scenie, z racji najlepszych notowań.

Powiązany Artykuł

trump1200.jpg
USA przed wyborami. Ostre ataki na miliardera Donalda Trumpa


Osłabienie notowań

Notowania Clinton nadwyrężył utrzymujący się od miesięcy skandal wokół jej prywatnej skrzynki mailowej, którą prowadziła jako szefowa dyplomacji.

- Powiedziałam już, że to był błąd, ale to było dozwolone przez Departament Stanu - podkreśliła. Krytykowała też Republikanów, że celem powołanej przez nich specjalnej komisji parlamentarnej do zbadania okoliczności zamachu na ambasadę USA w Bengazi w Libii, do którego doszło, gdy Clinton była szefową dyplomacji, nie jest ustalenie prawdy, ale "osłabienie" jej notowań i szans w kampanii prezydenckiej.

Niespodziewanie Clinton przyszedł z pomocą Sander. - Przestańmy do cholery mówić o tych mailach i zajmijmy się prawdziwymi problemami - powiedział, za co Clinton mu podziękowała.

CNN/You Tube

72-letni Sanders okazał się obok miliardera Donalda Trumpa po stronie Republikanów największą niespodzianką pierwszego etapu kampanii prezydenckiej. Podczas debaty z pasją bronił swych postulatów, by wprowadzić darmowe studia, podnieść pensję minimalną, opodatkować bogaczy i utworzyć system opieki zdrowotnej jaki obowiązuje w krajach europejskich.

Korespondent PR z USA Marek Wałkuski informuje, że według komentatorów, debata pomogła Hillary Clinton zdefiniować swój program i pokazać, że jest postępowa, ale pragmatyczna. Bernie Sanders był wyrazisty, ale prawdopodobnie zbyt lewicowy dla większości demokratów.

Brak Bidena

Wielkim nieobecnym był wiceprezydent Joe Biden, który mimo rosnących spekulacji i nacisków wielu donatorów wciąż nie ogłosił decyzji, czy wystartuje. Telewizja CNN specjalnie dla niego zmieniła zasady debaty, umożliwiając mu wzięcie w niej udziału nawet gdyby swój start ogłosił tego samego dnia. Ale, jak donoszą media, Biden wciąż zmaga się z żałobą po stracie syna i waha się czy on i jego rodzina są gotowi na tak wielkie wyzwanie jak kolejna kampania.

Debata była też okazją do zaprezentowania się trzech pozostałych kandydatów Demokratów, niemal niezauważonych dotychczas w sondażach wyborczych. Były gubernator stanu Maryland Martin O'Malley, udekorowany odznaczeniami z wojny wietnamskiej były senator Jim Webb oraz były gubernator stanu Rhode Island Lincoln Chaffee nie mieli jednak zbyt wielu mocnych momentów, by wyróżnić się na tle faworytów, czyli Clinton i Sandersa.

pp/PAP/IAR

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej