Kompromis na szczycie. Czy zatrzyma Londyn w Unii Europejskiej?
Unia Europejska porozumiała się z Wielką Brytanią, Polska też jest zadowolona. Komentatorzy zwracają uwagę na stosunkowo dużą rolę i spójną postawę państw Grupy Wyszehradzkiej w negocjacjach.
2016-02-20, 13:31
Posłuchaj
Rząd Wielkiej Brytanii popiera pozostanie kraju w zreformowanej Unii Europejskiej - poinformował premier David Cameron po posiedzeniu swojego gabinetu. Zapowiedział też, że referendum, w kórym obywatele zdecydują o przyszłości Wielkiej Brytanii w Unii, odbędzie się 23 czerwca.
Ten dzień od dawna uchodził za najbardziej prawdopodobny termin referendum - jeszcze przed wakacjami i zanim na dobre zacznie się kolejny sezon europejskich wędrówek uchodźców, co mogłoby wzmocnić obóz Brexitu.
Porozumienie UE z Londynem: sprawa zasiłków
W nocy z piątku na sobotę liderzy państw członkowskich Unii Europejskiej przyjęli plan porozumienia dotyczącego dalszego członkostwa Wielkiej Brytanii w UE i brytyjskich planów reformy wspólnoty.
Zmianę warunków członkostwa Wielkiej Brytanii we Wspólnocie uzgodnili przywódcy 28 krajów na szczycie w Brukseli.
REKLAMA
(Po osiągnięciu porozumienia. Wideo: Rada Europejska)
Londyn uzyskał zgodę na ograniczenie zasiłków dla obywateli z unijnych krajów. Żadne cięcia nie obejmą sporej grupy Polaków obecnie pracujących w Wielkiej Brytanii. Nowo przyjezdnym Londyn będzie mógł ograniczyć zasiłki przez 7 lat.
Nieco inaczej wygląda sprawa zasiłków na dzieci, które mieszkają w Polsce, a ich rodzice pracują w innym unijnym państwie. Każdy kraj członkowski będzie mógł zmniejszyć te świadczenia. W tej sprawie Polska starała się jeszcze ograniczyć szkody i straty związane z wprowadzeniem nowych zasad. Osoby, które już pracują za granicą do 2020 roku nie odczują zmian, ale po tym okresie będą traktowane jak te nowo przyjezdne - zasiłki zostaną zmniejszone do poziomu kosztów życia w kraju, w którym mieszka dziecko i poziomu świadczeń. Kobieta, która obecnie pracuje na przykład na Wyspach Brytyjskich, nie odczuje zmian.
REKLAMA
(Premier Beata Szydło; TVN24/x-news)
"Specjalny status"
- To porozumienie odpowiada na wszystkie obawy, wyrażone przez Wielką Brytanię, a jednocześnie nie narusza naszych fundamentalnych zasad - tak oceniał ugodę przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk.
REKLAMA
Podkreślił, że wynegocjowane warunki zapewnią "specjalny status" Wielkiej Brytanii w UE, będą prawnie wiążące i nieodwracalne.
Także przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, który razem z Tuskiem koordynował negocjacje z Londynem, przekonywał, że porozumienie jest "uczciwe dla Wielkiej Brytanii, poszczególnych pozostałych państw członkowskich, jak i dla całej UE". Nie tworzy ono podziałów w Unii, ale buduje mosty - podkreślił Juncker, zapewniając, że uzgodnienia nie otwierają drogi do dyskryminacji części obywateli UE i nie zostaną zakwestionowane przez unijny Trybunał Sprawiedliwości.
REKLAMA
Przekonany o tym, że uzgodniono korzystne dla wszystkich porozumienie jest premier Cameron. - Wynegocjowałem porozumienie, które daje Wielkiej Brytanii specjalny status w Unii Europejskiej - oświadczył. - To porozumienie to realizacja zobowiązań, które podjąłem na początku procesu negocjacyjnego".
REKLAMA
Jak relacjonował, kompromis zapewni, że Wielka Brytania będzie wyłączona z dalszego pogłębiania integracji europejskiej i "nigdy nie będzie częścią europejskiego superpaństwa". - Będą nowe twarde restrykcje dotyczące dostępu do naszego systemu świadczeń dla imigrantów z innych państw UE. Nie będą już dostawać czegoś za nic - mówił Cameron na konferencji prasowej.
Wielka Brytania będzie czerpać pełne korzyści ze wspólnego rynku, nigdy nie przystąpi do strefy euro, a jej interesy gospodarcze zostały zabezpieczone.
- Wierzę, że to wystarczająco dla mnie, aby rekomendować pozostanie Zjednoczonego Królestwa w UE i czerpanie wszystkiego co najlepsze z obu światów - powiedział Cameron.
- Będziemy częścią Europy, która działa na naszą korzyść, wpływając na decyzje, mające dla nas konsekwencje. Będziemy u steru największego na świecie rynku z możliwością podjęci działań, aby zapewnić bezpieczeństwo naszym obywatelom - mówił Cameron.
REKLAMA
Zastrzegł, że jednocześnie Wielka Brytania będzie poza tymi rozwiązaniami unijnymi, które nie są dla niej korzystne, jak np. otwarte granice czy programy pomocowe dla państw w kłopotach finansowych.
Po raz pierwszy UE w wyraźny sposób uznała, że ma więcej niż jedną walutę zaznaczył brytyjski premier. Dodał, że odpowiedzialność za sektor finansowy w Wielkiej Brytanii pozostaje w rękach Banku Anglii.
Grupa Wyszehradzka wysunęła się na pierwszy plan
Eksperci zajmujący się brytyjskimi relacjami z Unią Europejską ocenili w rozmowie z jedną z agencji prasowych, że szczególną rolę w negocjacjach na temat warunków dalszego członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej odegrały państwa Grupy Wyszehradzkiej (V4).
Eksperci zaznaczyli, że negocjacje podczas Rady Europejskiej w Brukseli pokazały silną pozycję Grupy Wyszehradzkiej, która skutecznie ograniczała ambicje brytyjskich negocjatorów dotyczące ograniczeń w dostępie do świadczeń socjalnych dla pracowników z innych państw Unii Europejskiej, głównie z Europy Środkowo-Wschodniej.
- Nie jest to sytuacja nadzwyczajna, bo podobną sytuację obserwujemy np. w trakcie rozmów dotyczących Wieloletnich Ram Finansowych (budżetu Unii Europejskiej, red.), ale konsekwencja i spójność stanowiska V4 wzmocniły argumenty Polski, która prowadziła grę o największą stawkę – podkreśliła Agata Gostyńska-Jakubowska, analityczka w Centre for European Reform w Londynie, odnosząc się do sytuacji ponad 850 tys. Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii.
REKLAMA
- Wewnątrz Grupy Wyszehradzkiej widzieliśmy znacznie większą jednomyślność niż w wielu istotnych kwestiach ostatnich miesięcy, m.in. utrzymania sankcji wobec Rosji - przyznał Paweł Świdlicki, ekspert think-tanku Open Europe. - W toku negocjacji Cameron musiał zabiegać o zgodę każdego z państw Europy Środkowo-Wschodniej i jeździć do poszczególnych stolic, co świadczy o wzmocnieniu znaczenia regionu – podkreślił ekspert.
”Interesy obu stron uwzględniono”
Eksperci oceniają też, że porozumienie odzwierciedla interesy obu stron negocjacji i podkreślili, że szczególną rolę w rozmowach odegrały państwa Grupy Wyszehradzkiej.
- Plan Camerona od samego początku nie był realnie czymś, co mogło fundamentalnie zmienić warunki członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej – ocenił Quentin Peel, ekspert prestiżowego think-tanku Chatham House i były szef działu zagranicznego dziennika Financial Times.
Jedyna istotna zmiana dotyczy regulacji wobec państw pozostających poza strefą euro. Korekty w systemie świadczeń społecznych, pomimo kontrowersji i zrozumiałego oporu w Europie Środkowo-Wschodniej, będą miały bardzo niewielkie wpływ na ograniczenie napływu migrantów do Wielkiej Brytanii. Chodziło o symbol, nie o realną zmianę – ocenił Peel.
REKLAMA
Agata Gostyńska-Jakubowska, analityczka w Centre for European Reform w Londynie, zgodziła się, że ”Cameron chciał osiągnąć przede wszystkim takie porozumienie, które będzie mógł sprzedać w kraju”. Komentując zapisy dotyczące tzw. hamulca bezpieczeństwa, Gostyńska-Jakubowska oceniła jednak, że „trudno wyobrazić sobie, aby mógł otrzymać lepszą propozycję”.
Jak dodała, siedem lat funkcjonowania mechanizmu odpowiada rozwiązaniom traktatowym dotyczącym okresów przejściowych po wejściu nowych państw do Unii Europejskiej, co stanowi „sukces Camerona, bowiem Polska i Grupa Wyszehradzka chciały mniej (niż siedmiu lat)”.
Paweł Świdlicki, ekspert think-tanku Open Europe, podkreślił, że w zamian Londyn zrezygnował z możliwości przedłużenia „hamulca” o kolejne kilka lat, która znajdowała się w oryginalnej propozycji. - Pamiętajmy jednak, że siedem lat to w polityce wieczność - w 2024 roku będzie już bliżej wyborów w 2025 niż 2020 roku, a samego Camerona może już dawno nie być w polityce – powiedział.
Brytyjski rząd przyjrzy się porozumieniu
Jak wspomniano, projekt unijnego porozumienia będzie w sobotę omawiany na specjalnym posiedzeniu brytyjskiego rządu, pierwszym odbywającym się w weekend od czasu wojny o Falklandy w latach 80. XX wieku.
REKLAMA
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, po przyjęciu wspólnego stanowiska gabinetu – rekomendującego pozostanie w Unii Europejskiej - David Cameron pozwoli swoim ministrom na indywidualne uczestniczenie w kampanii przedreferendalnej, także przeciwko linii rządu.
Jak ocenił Quentin Peel, z think tanku Chatham House i były szef działu zagranicznego dziennika Financial Times, Cameron musi liczyć się z tym, że „nawet do siedmiu ministrów”, w tym osobisty przyjaciel Camerona, Michael Gove, nie uzna efektów renegocjacji i będzie namawiać do głosowania za wyjściem z Unii Europejskiej.
- Istotne dla przebiegu referendum będzie to, po której stronie opowie się charyzmatyczny mer Londynu Boris Johnson. Obawiam się jednak, że to będzie bardzo cyniczna decyzja, wynikająca nie z tego, co jest lepsze dla kraju, ale z tego, gdzie on sam może zyskać więcej, biorąc pod uwagę jego ambicje zastąpienia Camerona na Downing Street – powiedział Peel.
Johnson, który jednocześnie jest posłem Partii Konserwatywnej, jest wymieniany wśród kandydatów do objęcia stanowiska premiera po ewentualnym wycofaniu się z życia publicznego Davida Camerona. Obecny brytyjski premier zapowiedział, że podczas wyborów w 2020 roku nie będzie ubiegał się o trzecią kadencję.
Ostatnie badania opinii społecznej
Sondaże wskazują obecnie lekką przewagę zwolenników pozostania w Unii Europejskiej, ale wyniki bardzo różnią się w zależności od metodologii badań, wahając się od remisu do nawet kilkunastu punktów procentowych różnicy.
REKLAMA
I tak na przykład, według poniedziałkowego sondażu ComRes dla telewizji ITV News 49 proc. Brytyjczyków deklaruje, że zagłosowałoby w referendum za pozostaniem Wielkiej Brytanii w UE, podczas gdy 41 proc. chciałoby wyjścia kraju z Unii.
W piątek w ankiecie ośrodka TNS 36 proc. badanych było za wyjściem W. Brytanii z UE, a 34 proc. - za pozostaniem w Unii; przy czym 23 proc. respondentów było niezdecydowanych, a 7 proc. wcale nie poszłoby do głosowania.
Polska społeczność w Wielkiej Brytanii, licząca około 850 tysięcy osób, nie będzie miała prawa głosu w referendum.
PAP/IAR/agkm
REKLAMA
Wideo: konferencja prasowa po osiągnięciu porozumienia
Infografika: wsparcie dla rodzin w UE
REKLAMA
REKLAMA