Na „świnkach” i bonach towarowych PeKaO można nieźle zarobić

Gromadzenie monet to dobra inwestycja, która może być liczącym się zabezpieczeniem materialnym w czasach zawirowań polityczno-gospodarczych.

2016-03-15, 21:56

Na „świnkach” i bonach towarowych PeKaO można nieźle zarobić
Bony towarowe emitowane w PRLu, na aukcji osiągnęły cenę 3-4 tys. złotych.Foto: Wikimedia Commons, Patrol110

Posłuchaj

Jak można zarabiać na monetach, tak inwestycyjnych, jak i kolekcjonerskich, mówi w Polskim Radiu 24 Janusz Miliszkiewicz, znawca rynku sztuki i antyków, dziennikarz "Parkietu"./Dariusz Kwiatkowski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.
+
Dodaj do playlisty

Jak podkreśla Janusz Miliszkiewicz, znawca rynku sztuki i antyków, dziennikarz "Parkietu", zasadne jest  wprowadzenie rozróżnienia na monety inwestycyjne i kolekcjonerskie. Wśród tych pierwszych, na czoło wysuwa się  carska "świnka".

Królową jest ”świnka”

Jak wyjaśnia, to złota pięciorublówka, która swą nazwę zawdzięcza temu, że ponad 100 lat temu można było za nią kupić prosiaka.

Druga na podium - dwudziestodolarówka

Co najmniej tak samo popularną monetą inwestycyjną  jest w Polsce pieniądz, który przybył do nas zza oceanu. 

̶  To złota dwudziestodolarówka – wyjaśnia ekspert.

Lokowanie nadwyżek finansowych w złotych carskich rublach i dwudziestodolarówkach, bądź jeszcze innych numizmatach i przeznaczonych specjalnie dla  inwestorów to opłacalna, a zarazem prostsza  sprawa.

Więcej można zarobić na monetach kolekcjonerskich

Większe zyski można osiągnąć kupując monety kolekcjonerskie, ale tu trzeba wykazać się sporym zasobem wiedzy. 

Jak przypomina, hossa na polskie monety kolekcjonerskie nastąpiła w 2000 r., kiedy w Nowym Jorku sprzedano słynną kolekcję Henryka Karolkiewicza.

 ̶  I wtedy monetę z 1564 r. z czasów Zygmunta Augusta kupiono za ok. 17 tys. dolarów, przy cenie wywoławczej 7,5 tys. dolarów. Dziś ta moneta byłaby sprzedana za ok. 200 tys. zł – mówi ekspert.

Bony towarowe PeKaO z PRLu warte kilka tysięcy złotych

Ludzi nie będących profesjonalistami zaskakują często  ceny osiągane  na aukcjach. Tak jak te z internetowej   aukcji, zorganizowanej jesienią ubiegłego roku przez Warszawskie Centrum Numizmatyczne.   

Jak podkreśla, żaden laik nie mógłby przewidzieć, że bony dolarowe emitowane w PRLu, na tej aukcji osiągną ceny 3-4 tys. złotych.

Rynek kolekcjonerski czeka na zmiany

Jak podkreśla ekspert, potrzebne są zmiany w przepisach  prawa  dotyczącego  zachowań  na rynku kolekcjonerskim. I wymienia, że należałoby sprecyzować zawód eksperta.

Pilnych zmian wymagają też uregulowania dotyczące aukcji obrazów.

Wypada mieć nadzieję, że te sugestie będą wzięte pod uwagę przez ludzi odpowiedzialnych za tworzenie prawa.

Dariusz Kwiatkowski, jk

Polecane

Wróć do strony głównej