UOKiK: tzw. przedłużona gwarancja od sprzedawcy nie istnieje. To tylko chwyt marketingowy
Często klientom oferowane są różne towary tzw. przedłużone gwarancje. Jednak tylko wtedy jest to rzeczywiście gwarancja, gdy to producenci oferują taką możliwość.
2016-05-31, 18:37
Posłuchaj
Rzeczy, sprzęty mają to do siebie, że lubią się psuć w najmniej oczekiwanych momentach. Kiedy są w miarę nowe, konsumenci mogą skorzystać z gwarancji. Niekiedy zabezpieczają się dodatkowo poprzez tzw. przedłużone gwarancje.
Pozorne gwarantowanie
Często jednak te niby przedłużone gwarancje nie spełniają oczekiwań klientów.
– Przede wszystkim, decydując się na wykupienie takiej dodatkowej gwarancji nie kupujemy gwarancji, tylko zwykłe ubezpieczenie. Tak samo jak ubezpieczamy samochód, tak ubezpieczamy produkt, który kupujemy w sklepie, np. pralkę, lodówkę, telefon komórkowy. Jest to wyłącznie umowa, którą zawieramy z firmą ubezpieczeniową. W przypadku gwarancji możemy pójść bezpośrednio do serwisu i np. oczekiwać na naprawę. Natomiast jeśli kupujemy ubezpieczenie, to musimy najczęściej skontaktować się z infolinią, przekazać wszystkie dane, i wtedy dostajemy informację z jakim serwisem powinniśmy się skontaktować – tłumaczy Piotr Niezgódka z Kancelarii Niezgódka Rupiewicz Góralska i Partnerzy.
Zazwyczaj tego typu ubezpieczenia mają kilka wariantów. W wariancie podstawowym jest to faktycznie tylko ubezpieczenie od awarii.
REKLAMA
– I dopiero warianty rozszerzone oferują możliwość ubezpieczenia się od zdarzeń losowych. Wszystkie te kwestie są opisane w ogólnych warunkach ubezpieczenia – dodaje mec. Niezgódka.
Tylko producent gwarantuje
Przedłużona gwarancja występuje czasami, ale tylko wtedy, gdy producenci oferują możliwość przedłużenia standardowej gwarancji. Dlatego zawsze należy dopytać się w sklepie, czy to proponowane nam przedłużenie gwarancji jest ubezpieczeniem czy faktycznie przedłużoną gwarancją, zapewnioną przez producenta.
Marketingowa zagrywka sieci handlowych
Od dawna istnieje z kolei prawo, zwane rękojmią, które chroni każdego konsumenta, który nabył daną rzecz, przez dwa lata od daty zakupu.
– Nie wszyscy konsumenci są świadomi istnienia tego obligatoryjnego obowiązku ochrony prawnej. Gwarancja dawana jest najczęściej przez producenta. Czyli ten, który wyprodukował daną rzecz gwarantuje nam pewnego rodzaju ochronę. I to może być ochrona dotycząca np. jakiegoś podzespołu czy funkcjonalności. Może być ona dana na 7, 10 lat lub 1 rok, w zależności od tego, ile producent deklaruje w tzw. oświadczeniu gwarancyjnym. Czyli gwarancja jest czymś dodatkowym dla konsumenta – wyjaśnia gość Jedynki Małgorzata Cieloch, rzecznik prasowy UOKiK.
REKLAMA
Natomiast rękojmia to jest ten rodzaj ochrony prawnej, którą konsument otrzymuje zawsze, kiedy kupuje daną rzecz, bez względu na to czy to laptop, czy też buty.
– I jeżeli okazuje się, że używana rzecz jest wadliwa, to mamy 2 lata na zgłoszenie się do sprzedawcy. Jest to istotna różnica, gdyż w przypadku gwarancji idziemy do producenta. Przy rękojmi od sprzedawcy możemy żądać wymiany, naprawy, a jeżeli nie jest to możliwe – obniżenia ceny, którą zapłaciliśmy za dany towar. Również możemy odstąpić od umowy i zażądać zwrotu pieniędzy – dodaje Małgorzata Cieloch.
Przedłużona gwarancja to polisa ubezpieczeniowa
Często klienci zastanawiają się, czy bardziej opłaca się skorzystać z rękojmi czy z gwarancji? W gwarancji jest zazwyczaj zapewnione to, że np. serwis przyjedzie do nas, i naprawi daną rzecz bezpłatnie, w ciągu określonego terminu. Natomiast te tzw. przedłużone gwarancje to nic innego, jak ubezpieczenia.
– Jest to kupowanie polisy, która ma swoje warunki, swój czas obowiązywania. Zdaniem UOKiK przedłużona gwarancja nie istnieje. I jeżeli ktoś podpisze taką polisę, to warto zwrócić uwagę na to, co ona rzeczywiście zawiera – podkreśla gość radiowej Jedynki.
REKLAMA
Szczególnie trzeba pamiętać o tzw. wyłączeniach. Bo bardzo często np. laptop zalany sosem, czy inna sytuacja zaistniała z winy klienta, są wyłączone w związku z daną polisą.
– I konsument płaci za ten rozszerzony pakiet ochronny, a otrzymuje znacznie mniej – zwraca uwagę Małgorzata Cieloch.
Warunki prowokują do oszustw?
To czasem niestety prowokuje konsumentów do „kręcenia”. Zamiast powiedzieć, że np. ktoś przewrócił szklankę z sokiem na konsolę, klient mówi – że to pies przewrócił... czyli że było to zdarzenie losowe, nie do przewidzenia. Inaczej nie ma szans ani na odszkodowanie, ani na nowy sprzęt.
– Dlatego lepiej jednak być mądrym przed podpisaniem takiej polisy. Trzeba czytać, to co jest najważniejsze, za co płacimy. Jeśli okaże się, że taka polisa jest dla nas za droga, to warto jednak z niej zrezygnować, na rzecz tych praw, które już otrzymujemy jako konsumenci: rękojmi i gwarancji kodeksowej, od producenta, a nie takiej marketingowej – podkreśla Małgorzata Cieloch.
REKLAMA
Pomóc może nowy kodeks branżowy
UOKiK pracuje obecnie z branżą handlową nad wypracowaniem pewnego rodzaju kodeksu, reguł postępowania.
– Bo w przypadku takich społeczeństw jak nasze, gdy uczymy się jeszcze tego prawa konsumenckiego, i nie ma jeszcze tej świadomości, że konsumenci mają zagwarantowaną dwuletnią, bezpłatną ochronę, i może być jeszcze gwarancja nawet 10-letnia od producenta, jest ciągle taka skłonność do zabezpieczenia się. Także m.in. w ramach tych polis, które są sprzedawane razem z towarem. Są one specjalnie reklamowane, i klient myśli, że wybiera wygodę, a to czy wybrał jest zapisane w Ogólnych Warunkach Ubezpieczenia – komentuje gość Jedynki Małgorzata Cieloch, rzecznik prasowy UOKiK.
Dlatego przede wszystkim warto przeczytać każdą umowę przed złożeniem podpisu. Niestety, ponad 80 proc. Polaków nie czyta uważnie umów przed ich podpisaniem. A jak radzi mec. Piotr Niezgódka, w wypadku zawierania takiego ubezpieczenia, kiedy decyzja zapada szybko, np. przy kasie w sklepie, to koniecznie należy przeanalizować spokojnie tę umowę w domu i ewentualnie, zgodnie z prawem, w ciągu miesiąca od niej odstąpić.
Mariusz Gzyl, Aleksandra Tycner, mb
REKLAMA