Agnieszka Radwańska nie wytrzymała ostrzału rywalki. Czy Polka może tak zawodzić kibiców?
Znów czegoś zabrakło Agnieszce Radwańskiej, ponownie rywalka w starciu z Polką zagrała "mecz życia”. Czy możemy mówić, że czwarta rakieta świata nas zawiodła?
2016-09-07, 15:10
Posłuchaj
O porażce najlepszej polskiej tenisistki i o innych rozstrzygnięciach w US Open mówi była zawodniczka, a obecnie komentatorka Katarzyna Nowak (IAR)
Dodaj do playlisty
Każdy prawdziwy kibic Agnieszki Radwańskiej czeka na jej sukcesy. Szczególnie na te w US Open, Wimbledonie, Australian Open czy French Open- czyli w Wielkim Szlemie. Polka jest czwartą rakietą świata (była też drugą), wygrywa turnieje WTA, triumfowała w turnieju mistrzyń WTA Finals Singapore 2015, jednak wciąż nie udaje jej w pełni rozwinąć skrzydeł i upolować zwycięstwa w Wielkim Szlemie.
Ostatni występ Polki na kortach Flushing Meadows w Nowym Jorku zakończył się na IV rundzie. Radwańska cztery razy w US Open dotarła do tej fazy rozgrywek. W tym roku zarówno my kibice, jak i sama zawodniczka mieliśmy apetyty na coś więcej. Smaku Polka narobiła wszystkim swoim wcześniejszym triumfem w turnieju na kortach w New Haven. Błysnęła formą, pokazała siłę po profesorsku wybijając z głowy swojej finałowej rywalce Jelinie Switolinie marzenia o pokonaniu jej.
W pierwszych trzech meczach tegorocznego US Open Polka nie straciła seta. Wydawało się, że Radwańska ma otwartą drogę nawet do półfinału, bo w ćwierćfinale czekała już Karolina Pliskova, Czeszka, której w sześciu meczach nie oddała nawet seta. Dopiero w meczu o finał Radwańska mogłaby wpaść na faworytkę, Serenę Williams.
W czwartej rundzie na jej drodze stanęła 92. zawodniczka świata, nastolatka z Chorwacji Ana Konjuh, która okazała się zaporą nie do przejścia.
Powiązany Artykuł

Twarda sztuka na drodze Radwańskiej w US Open
Wierni kibice Polki przeczuwali, że łatwo nie będzie, bo ambitna Konjuh zapewne miała w głowie wcześniejszy pojedynek z Radwańską, w drugiej rundzie Wimbledonu. Kilka miesięcy wcześniej nastolatka z Chorwacji schodziła z kortu pokonana i z kontuzją. Przed starciem w Nowym Jorku zapowiadała, ze chciałaby się Adze zrewanżować za tamtą porażkę. Jak powiedziała tak zrobiła. Zaaplikowała Polce istny ostrzał, którego królowa obrony nie wytrzymała. Eksperci zgodnie po meczu stwierdzili, że takie mecze pokazują dlaczego Radwańskiej jest tak trudno walczyć o zwycięstwo w Wielkim Szlemie.
REKLAMA
- Na pewno ci, którzy mieli możliwość obejrzenia meczu podczas tegorocznego Wimbledonu, spodziewali się trudnego pojedynku dla Agnieszki Radwańskiej. Paradoks polega na tym, że nasza najlepsza tenisistka, która jest w ścisłej czołówce światowego rankingu, na czwartej pozycji, przegrywa w dwóch setach z zawodniczką, która jest blisko pierwszej "setki". Oczywiście Konjuh ma niesamowity potencjał, fantastyczne uderzenia z obu stron, czyli forehand i backhand, więc nie ma tylko jednego czy dwóch zagrań, na których bazuje. Ma również świetny serwis. Jak na swój młody wiek i brak jakiegokolwiek doświadczenia w tenisie zawodowym, jest bardzo rozważną zawodniczką. Widać pomysły w jej grze, widać dużo przemyślenia, rozwagi, opanowania i dużej dojrzałości, mimo że nie ma żadnego doświadczenia, bo przecież cała kariera jest dopiero przed nią. Ciężko jest teraz ocenić w taki sposób, aby nie powiedzieć nic złego o Agnieszce Radwańskiej. Od zawodniczki, która jest w ścisłej czołówce wymaga się jednak czegoś więcej i ja myślę, że ona sama o tym wie. Oczywiście porażki przytrafiają się najlepszym, ale to nie była porażka sensacyjna – podsumowała występ Polki była zawodniczka, a obecnie komentatorka Katarzyna Nowak.
Nowak uważa, że od zawodniczki, która jest w ścisłej czołówce wymaga się czegoś więcej. Tylko, że Polka to techniczny, finezyjny tenis, który jest często skuteczny i na pewno piękny dla oka, niestety sposób gry Radwańskiej łatwo zdominować, co właśnie uczyniła Ana Konjuh.
W obozie Radwańskiej dobrze wiedzą co ich podopieczna musi robić i jak grać by wygrywać.
- Chodzi o to, żeby Agnieszka grała swój najlepszy tenis i wpływała na grę rywalek, a nie odwrotnie. Nie chodzi o to, by czekać, aż rywalka pomoże, ale by własnym tenisem spowodować, żeby rywalka pomogła – to słowa trenera Polki Tomasza Wiktorowskiego, które powtarza on właściwie w każdej sytuacji pytany o to jak musi grać Aga.
Wiktorowski zdaje sobie także sprawę, że Agnieszka w Szlemach z każdym meczem musi grać odważniej. - Kiedy przełamuje się podanie rywalki, to jest to moment, by jeszcze przyspieszyć, a w żadnym wypadku zwolnić – podkreśla trener, niestety jego podopieczna póki co nie przełożyła tej teorii w praktykę.
REKLAMA
"Może Aga nie ma narzędzi, by wygrywać z tak serwującymi rywalkami?"
Źródło/Press Focus/x-news
Porażki oczami kibiców
Nikt nie wątpi (chociaż stwierdzenie nikt nie do końca jest prawdą, bo w sieci jest "kilka” osób które otwarcie mówią co myślą o tym co Polka prezentuje na korcie), że Polce zależy na triumfie w Szlemie, ale zastanawiające jest dlaczego Radwańska na Wimbledonie, w Australii, w Paryżu i Nowym Jorku zawsze trafia na "ten dzień swoich rywalek”?
Ten kto pamięta półfinałowy bój Radwańskiej z Niemką Sabine Lisicki na kortach Wimbledonu w 2013 roku dobrze wie o co chodzi. Określany mianem horroru mecz trwał ponad trzy godziny, Polka przegrała w trzech setach w ostatnim 7:9.
"Gdy Radwańska ma dobry dzień, gra jak maszyna do piłek - ciągle potrafi przebić na drugą stronę, i znowu, i znowu. Gdy Lisicki ma dobry dzień, gra jak mężczyzna - jej potężne serwisy, które zwykle przekraczają 200 km/h, oraz mocny forhend są rzadkością w rywalizacji pań. Po pierwszym secie wyglądało na to, że to był udany dzień Niemki, a po drugim - że jej dobry dzień się skończył" – opisywano mecz z niemieckich mediach. Dobry dzień jednak Lisicki miała i w trzeciej odsłonie meczu, dlatego Polka w finale, w którym czekała już Marion Bartoli nie zgrała.
REKLAMA
Każdy kibic po takich przegranych Radwańskiej czuje rozczarowanie, żeby nie powiedzieć złość. "Znów straciła szansę na sukces" myśli kibic.
Kibic czuje się niezadowolony, nie będzie mógł się dalej ekscytować i emocjonować występami Polki. Kibic chciał napisać po zwycięstwie Agi parę miłych słów w komentarzach na jej profilu. Kibic myśli o sobie i swojej niedoli kibica.
A nad tym co siedzi w głowie i jak się czuje Radwańska kibic się już tak mocno nie zastanawia. Nie myśli co czuje czwarta rakieta świata lat 27, którą na oczach milionów pokonała 18 –latka z rankingiem 92.
REKLAMA
Dojrzałego kibica łatwo zatem poznać. Po tym jak przyjmuje na klatę porażkę swojego idola, jak się ekscytuje, jakie mądrości na temat postawy pokonanego sportowca wypowie i jakimi ciosami go dobije.
Kibicowanie to bardzo ciężka i odpowiedzialna robota, bo prawdziwy kibic powinien wspierać zawodnika w chwilach trudnych.
W jednym ze swoich felietonów kilka przykładów kibicowania opisała Justyna Kowalczyk. "Kibic-król najlepiej zna się na technice, taktyce i sposobie przygotowań. Nawet jeśli pojęcia nie ma, na czym polega dyscyplina, o której się wypowiada. Prawdziwy kibic-król wie też doskonale, co się z reprezentantem dzieje. Widzi w telewizji. Czyta w internecie. Wie na przykład, że to przeziębienie, o którym w wywiadzie mówił reprezentant, to zwykle mydlenie oczu! Katarek reprezentantowi przeszkadza... Nie przygotował się! Żenić mu się zachciało! Dom budować. W reklamie występować. Kibic-król jasno i wyraźnie daje wyraz swojemu niezadowoleniu. Przecież za jego pieniądze te darmozjady po świecie jeżdżą. Popołudnie mu tylko nieudacznik z katarkiem zniszczył, a on - kibic - tak dobrze się na świętowanie przygotował. Bejsbolówkę, szalik i koszulkę przygotował, w barwach narodowych. Piwko było i dobre jedzenie. Gdyby był na miejscu, na pewno miałby ze sobą biało-czerwoną flagę i na niej wypisane, że jest z Zapiecka (na przykład). Kibic-król pewnie nie zdaje sobie sprawy, że mazanie czegokolwiek po fladze to brak szacunku dla symbolu narodowego. Słaby zwyczaj, którego wśród kibiców innych nacji nie uświadczysz. Kibic-król po porażce to kibic zły. Musi dać upust frustracji. Dobrze mu robi wylanie wiadra pomyj na reprezentanta na forum, choć i to nie zawsze przynosi stuprocentową ulgę" - opisywała nasza królowa zimy.
Agnieszka Radwańska nie kończy kariery, zdaje sobie sprawę co musi robić, by pokonywać swoje przeciwniczki. - Naprawdę próbowałam. Po prostu grałam zbyt wolno. Mój serwis też powinien być lepszy. Niestety, na pewno nie był to mój najlepszy dzień – mówiła Agnieszka Radwańska na konferencji prasowej po meczu z Aną Konjuh.
REKLAMA
Radwańska wie co ma robić na korcie, czy jej kibice wiedzą jak powinni ją wspierać?
Może chcą być kibicami - królami, a może wybraliby inną formę - kibica normalnego? Kowalczyk takowego także opisywała: na szczęście największą grupę stanowią kibice normalni. Zwykli ludzie z masą obowiązków na głowie. Dla nich wydarzenia sportowe to rozrywka. Rozumieją, że w sporcie jak w życiu - czasem człowiek na wozie jedzie, a czasem z niego spada.
Wybór wydaje się prosty, zachodzi jednak pewna obawa, że nie dla każdego.
Aneta Hołówek, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA