Kawiarnie w Brukseli nie chcą płacić kontrowersyjnej daniny. To podatek od... tańca

Kontrowersyjny podatek od… tańca będzie obowiązywał w Brukseli przez kolejne dwa lata. Tak zdecydowała rada miasta, odrzucając tym samym postulat o jego zniesienie.

2016-12-10, 16:29

Kawiarnie w Brukseli nie chcą płacić kontrowersyjnej daniny. To podatek od... tańca
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: pixabay

Posłuchaj

Kontrowersyjny podatek od… tańca będzie obowiązywał w Brukseli przez kolejne dwa lata. O szczegółach z Brukseli - Beata Płomecka (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Podatek istnieje od lat 50., wynosi 40 eurocentów od osoby i powinny go płacić wszystkie lokale. A czy tak robią, tego nie sprawdzano i dopiero przeprowadzona niedawno kontrola wykazała, że jedna z kawiarni od lat nie płaci. Uważa bowiem, że podatek jest absurdalny. Kontrolerzy przyszli raz wieczorem do kawiarni, policzyli, że tańczy 50 osób, pomnożyli i wyliczyli, że za jeden wieczór taneczny kawiarnia powinna płacić miastu 20 euro. Dodali weekendowe wieczory i poinformowali, że miesięcznie kawiarnia powinna płacić 160 euro miesięcznie, a rocznie 2 tysiące.

Właściciele kawiarni odmówili i rozpętali burzę w mediach. A kiedy podano do publicznej wiadomości, że jest coś takiego jak podatek od tańca, szybko pojawiły się postulaty, by go znieść i poparli je niektórzy radni. Tyle że Bruksela rocznie zarabia na podatku od tańca ponad 90 tysięcy euro i nie wszystkim te pomysły się spodobały. Zebrała się rada miasta i zdecydowała, że podatek będzie obowiązywał przez kolejne dwa lata.

dad

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej