Zwolnienie lekarskie to nie urlop. ZUS ściga symulantów

Prawidłowość wydania orzeczenia sprawdzają lekarze orzecznicy ZUS. Mogą zbadać pacjenta w wyznaczonym miejscu lub tam, gdzie obecnie przebywa; skierować go na badania specjalistyczne. Niewykluczona jest także kontrola dokumentacji medycznej, stanowiącej podstawę wydania L4, a także zlecenie wykonania badań pomocniczych w wyznaczonym terminie. Jeśli kontrolerzy wykryją nieprawidłowości lub ubezpieczony nie podda się badaniom zwolnienie traci ważność.

Jak wykorzystujemy zwolnienie

Oprócz sprawdzenia czy rzeczywiście jesteśmy chorzy, ZUS może skontrolować także, co robimy na zwolnieniu. Cofnięcie świadczeń najczęściej następuje ze względu na wykonywanie czynności niezwiązanych z leczeniem. Najczęściej są to: remonty, prace w ogródku, czy też praca u innego pracodawcy. Wzmożona liczba nieuprawnionych zwolnień występuje także w okresie żniw – informuje PolskieRadio.pl rzecznik ZUS Wojciech Andrusiewicz. Jak mówi, najbardziej narażone na kontrole są osoby, które często korzystają z krótkotrwałych zwolnień, uzyskują je od różnych lekarzy, a także mają dwa miejsca zatrudnienia a L4 przekazują tylko jednemu pracodawcy.

Spóźnialscy zapłacą

Kosztowne dla pracownika jest także opóźnienie w dostarczeniu zwolnienia pracodawcy. Trzeba to zrobić w ciągu 7 dni od wypisania przez lekarza. Od ósmego dnia niezdolności do pracy, do czasu dostarczenia zwolnienia, świadczenie wypłacane jest w kwocie zmniejszonej o 25 proc. Ograniczenie to dotknęło w pierwszym półroczu 2017 r. 35,9 tys. osób na łączną kwotę ponad 2,2 mln zł.

W pierwszej połowie tego roku ZUS przeprowadził aż 265,2 tys. kontroli. W konsekwencji wydano 10,6 tys. decyzji wstrzymujących dalszą wypłatę zasiłków chorobowych. Kwota wstrzymanych z tego tytułu zasiłków to prawie 7 mln zł.

REKLAMA

mz