Jakie były przyczyny wypadku myśliwca MiG-29? Wiceszef MON komentuje
- Nie chcę spekulować na temat przyczyn wypadku samolotu MiG-29 - powiedział wiceminister obrony narodowej Bartosz Kownacki. Dodał, że jest to przedmiotem badania niezależnej komisji. Badania muszą potrwać kilka dni - oznajmił.
2017-12-19, 16:06
- Nie chciałbym, żebyśmy ferowali wyroki przed ustaleniami - powiedział Kownacki dziennikarzom. Dodał, że wygłaszanie przypuszczeń budziłoby niepotrzebną sensację, można by też w ten sposób wyrządzić komuś krzywdę.
Wiceminister nie chciał komentować domysłów, że pilot w ogóle się nie katapultował, dlatego nie zadziałał radiolokator.
Kownacki wysoko ocenił czas reakcji i sprawność akcji poszukiwawczo-ratowniczej prowadzonej po zmroku.
(Film - Katastrofa myśliwca MiG-29: Życie pilota niezagrożone. Źródło: TVP INFO)
- Samolot zniknął z radaru o 17.10, pilot został znaleziony po ok. 90 minutach. Biorąc pod uwagę, że było to około ośmiu kilometrów od pasa, w terenie zalesionym, akcja była bardzo sprawna i szybka, nie było możliwości szybszego znalezienia tej osoby, dlatego niezależnie od wojska zostały uruchomione inne instytucje i służby - powiedział.
Zaznaczył, że "sytuacja była niestandardowa: teren zalesiony, ciemno, trzeba było bardzo szybko odnaleźć osobę, której trzeba udzielić pomocy". Dodał, że "pewno środki ściągnięte do poszukiwania nie zdążyły dojechać, a pilot już został odnaleziony".
"Konieczne jest przejrzenie dokumentacji"
- Stan zdrowia pilota jest zadowalający to najważniejsze, przyczyny zbada niezależna komisja - podkreślił wiceszef MON.
Zapewnił, że informacje o przyczynach wypadku zostaną przekazane, gdy tylko będzie to możliwe. - Badania muszą potrwać - konieczne jest przejrzenie dokumentacji, dopiero później można mówić o przyczynach zdarzenia - powiedział Kownacki.
Zaznaczył, że "spekulowanie i ferowanie wyroków bez poznania przebiegu zdarzenia niemalże od startu byłoby nie na miejscu". - Najlepiej w takich sytuacjach mniej mówić, a potem dokonać pełnego podsumowania - dodał wiceszef MON.
Podchodzący do lądowania w 23. Bazie Lotnictwa Taktycznego myśliwiec MiG-29 rozbił się w poniedziałek wieczorem w okolicach Kałuszyna na Mazowszu; pilot przeżył.
REKLAMA
W poszukiwaniach brało udział co najmniej 200 osób
Samolot pilotował 28-letni pilot, startował z tego samego lotniska, na którym miał wylądować. Pilot w momencie odnalezienia był przytomny, miał połamane kończyny, został przewieziony do szpitala wojskowego na ul. Szaserów w Warszawie; jego życiu ani zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
W poszukiwaniach brało udział co najmniej 200 osób: Żandarmeria Wojskowa, a także - zgodnie z procedurami - akcję wspomagały policja i straż pożarna.
Opowiadając o akcji Piotr Serafin z Nadleśnictwa Mińsk Mazowiecki mówił, że "kiedy dojechał do sztabu dowodzenia, sztab otrzymał informację, że samolot i poszkodowany jest zlokalizowany".
- Pomagałem w akcji ratowniczej, doprowadzając samochody do miejsca wypadku - mówił Serafin. Jak relacjonował, "samolot się rozbił w granicach od 1,5 do 2 km od trasy krajowej w terenie leśnym w kompleksie lasów niepaństwowych, w niedalekiej odległości od rezerwatu Przełom Witłówki". Dodał, że "to teren podmokły, zabagniony, była możliwość dojazdu, ale utrudniona”.
32 myśliwce MiG-29
MON zapowiedziało, że okoliczności wypadku będą wyjaśniane przez Żandarmerię Wojskową oraz prokuraturę. Na miejscu wypadku samolotu rozpoczęła działanie Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.
Siły Powietrzne mają 32 myśliwce MiG-29; połowa z nich stacjonuje w 22. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Malborku, a druga - w 23. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim. Samoloty z Mińska Maz. zostały w 2014 r. zmodernizowane.
MiG-29 to maszyna eksploatowana najdłużej bez jakiejkolwiek katastrofy w powietrzu w historii polskiego lotnictwa. Pierwsze myśliwce tego typu przyleciały do Polski w czerwcu 1989 r
dcz
REKLAMA