Notowania GetBack nadal zawieszone. Rzecznik Finansowy pomoże tylko, gdy zawiedzie reklamacja
GetBack wciąż za burtą warszawskiej giełdy. Spółka znów przekłada publikację raportu za 2017 rok, ale ujawnia, że strata może sięgnąć 1 mld zł. Dobrych wieści dla tych, którzy kupili obligacje spółki nie ma też Rzecznik Finansowy. W opublikowanym komunikacie stwierdza, że pomóc będzie mógł tylko, gdy zawiedzie reklamacja.
2018-05-17, 19:35
Posłuchaj
- GetBack wyznaczył nowy termin publikacji raportu na 21 maja br. Publikacja tego raportu to warunek jaki Komisja Nadzoru Finansowego stawia, aby wznowić notowania spółki na warszawskiej giełdzie - mówi Jacek Barszczewski z KNF.
Oczywiście - jak dodaje - nadzór musi zapoznać się z raportem, przeanalizować go a ewentualne odwieszenie notowań uzależnione jest właśnie od publikacji tego raportu.
Spółka oszacowała straty na 1 mld zł. A w ubiegłym tygodniu zaproponowała właścicielom obligacji porozumienie układowe. Ci muszą zapomnieć o odsetkach. Jeśli firmę uda się postawić na nogi dostaliby 35 proc. wartości obligacji w akcjach a pozostałe w gotówce w ciągu 7 lat.
- Ze spółką będzie teraz rozmawiać wyznaczony przez sąd kurator. Spółka liczy na szybkie porozumienie - mówi Jarosław Dubiński, prawnik GetBacku.
REKLAMA
I dodaje: zakładamy, że będziemy w stanie poddać układ pod głosowanie w perspektywie 6 do 8 miesięcy.
Tymczasem w sprawie spółki komunikat wydał Rzecznik Finansowy. W ostatnim czasie do instytucji trafiają zawiadomienia o wprowadzeniu w błąd przez maklerów i banki przy sprzedaży papierów spółki.
- Dostajemy pierwsze sygnały i prośby o porady od osób, które sygnalizują, że zostały wprowadzone w błąd na etapie sprzedaży tych obligacji. To znaczy zapewniano je, że one mają zabezpieczenie na wyodrębnionym majątku natomiast jeśli się wczytać w warunki emisji okazuje się że nie były to obligacje zabezpieczone - mówi Marcin Jaworski z biura Rzecznika Finansowego.
W takich przypadkach rzecznik może interweniować tylko, gdy rezultatu nie przyniesie reklamacja. Ostatecznie o tym, czy doszło do wprowadzenia w błąd zdecydować musi sąd. Sprawa jest jednak trudna do udowodnienia, bo rozmowy z klientami nie są nagrywane.
REKLAMA
Naczelna Redakcja Gospodarcza, Marcin Jagiełowicz, kw
REKLAMA