"To może być koniec Unii, do której wstępowaliśmy". Ekspert o niekorzystnych przepisach ws. pracowników delegowanych

Prezes związku pracodawców "Transport i Logistyka Polska" Maciej Wroński jest zdania, że przyjęcie przez Parlament Europejski niekorzystnych dla Polski zmian w sprawie delegowania pracowników jest podważeniem jednej z podstawowych unijnych zasad - swobody świadczenia usług. - W tej chwili dostajemy sygnał, że za granicą jesteśmy po prostu niechciani - podkreślił.

2018-05-30, 13:01

"To może być koniec Unii, do której wstępowaliśmy". Ekspert o niekorzystnych przepisach ws. pracowników delegowanych
Z leasingu najczęściej korzystają w Polsce firmy transportowe.Foto: Shutterstock, TTstudio

Zgodnie z ustaleniami, okres delegowania ma być skrócony do 12 miesięcy z możliwością wydłużenia o pół roku. Po tym okresie pracownicy będą objęci prawem pracy kraju, do którego zostali wysłani. To będzie problem dla małych i średnich firm z Polski, które do tej pory wysyłały na dłuższe kontrakty, na przykład do pracy w sektorze budownictwa. Ponadto uzgodnienia przewidują podniesienie płacy minimalnej i objęcie pracowników wszystkimi układami zbiorowymi.

Kraje Europy Środkowo-wschodniej, w tym Polska, od dawna sprzeciwiały się zmianom w przepisach. Polska zarzucała Komisji Europejskiej, że uległa presji państw zachodnich, które chciały ograniczyć napływ tanich pracowników ze wschodu Starego Kontynentu.

Przegłosowanie zmian przez Parlament Europejski nie zamyka całej procedury przyjmowania nowych przepisów. Do tego potrzebna będzie jeszcze zgoda państw członkowskich, ale wydaje się to być formalnością, bo wcześniej zgodzili się na to ich ambasadorowie.

Równi i równiejsi?

Maciej Wroński powiedział, że wejście w życie zmian w przepisach o delegacji pracowników będzie naruszeniem swobody świadczenia usług i "końcem takiej Unii Europejskiej, do której wstępowała Polska, takiej, która służyła rozwojowi gospodarczemu". Zaznaczył przy tym, że samo przegłosowanie przepisów przez Parlament Europejski nie było zaskoczeniem, bo wcześniej poparła je komisja, zawarto też konsensus polityczny.

REKLAMA

W jego opinii cała sprawa pokazuje, że Polacy są niechciani przez kraje zachodnie na swoich rynkach. Jak wskazywał, dotychczas unijna gospodarka opierała się na pewnej równowadze - kraje Zachodu były silniejsze np. w bankowości, a kraje takie jak Polska - w transporcie.

- Do tej pory myśleliśmy, że wszyscy, niezależnie od kraju, działamy na równych prawach. Teraz tak nie będzie - podsumował.

Maciej Wroński przestrzegał, że z powodu nowych przepisów pracę stracić może nawet kilkadziesiąt tysięcy polskich kierowców. Zwrócił przy tym uwagę, że zmiany mogą być kłopotliwe także dla innych branż niż transport, na przykład dla budownictwa.

Jest jeszcze nadzieja

Ekspert podkreślił, że szansą na zminimalizowanie skutków nowych przepisów jest tzw. pakiet mobilności, nad którym pracuje Komisja Europejska. Jak mówił, jeżeli znajdą się w nim liczne wyłączenia, to polskie firmy transportowe nie muszą tak bardzo odczuć skutków zmian. Jeśli natomiast tych wyłączeń zabraknie lub będzie ich mało, to, jego zdaniem, upaść może kilka tysięcy polskich firm transportowych.

REKLAMA

Naczelna Redakcja Gospodarcza, md


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej