Zachęta: Tango na 16 metrach kwadratowych. Rzecz o "gimnastyce" mieszkaniowej

Do połowy października w warszawskiej Zachęcie można obejrzeć wystawę poświęconą pomysłowemu gospodarowaniu niskometrażową przestrzenią mieszkalną. O idei wystawy i jej korzeniach we współczesnej kulturze mówiła w Kwadraturze Kultury Marta Miś, kurator Galerii Zachęta.

2018-08-06, 11:18

Zachęta: Tango na 16 metrach kwadratowych. Rzecz o "gimnastyce" mieszkaniowej
Otwarcie wystawy. Foto: zachęta.art.pl/Marek Krzyżanek

Posłuchaj

06.08.2018 Zachęta: Tango na 16 metrach kwadratowych. Rzecz o "gimnastyce" mieszkaniowej
+
Dodaj do playlisty

Budownictwo mieszkaniowe okresu PRL jest punktem wyjścia dla rozważań na temat zależności między architekturą a polityką, ograniczeniami a inwencją. Wyraźną inspiracją dla kuratorów wystawy był animowany film Zbigniewa Rybczyńskiepo "Tango" z 1980 roku, który zdobył pierwszego Oscara dla polskiego filmu. Kadr jest jak klasyczna teatralna scena: trzy ściany, pudełko, w którym rozgrywa się dramat. Tylko, że w tym przypadku akcja nie ma sensu. Każda postać wykonuje przypisane sobie czynności i wychodzi, aby zaraz na nowo powrócić i powtórzyć cały cykl. W szczytowym momencie na ekranie widać jednocześnie 26 postaci, które nie zauważają się wzajemnie i nie wchodzą sobie w drogę. Gdy pokój zaczyna stopniowo pustoszeć, pozostaje w nim jedynie staruszka na tapczanie i piłka, którą pozostawił chłopiec. Staruszka wstaje, zabiera piłkę i jako ostatnia wychodzi z pokoju.

Autorzy wystawy stawiają – umownie – znak równości pomiędzy ubóstwem i mieszkaniowymi ograniczeniami okresu PRL–u a obecnymi tendencjami do samoograniczeń. Czy niegdysiejsze "meble dla Kowalskich" (w PRL) to efekt tych samych życiowych postaw, co obecne "nomadyczne" wyposażenie mieszkań/punktów zamieszkania wszędzie, gdzie los rzuci? Dzisiejsza sytuacja mieszkaniowa często wiąże się z intensyfikacją wykorzystania dostępnej przestrzeni i środków.

- Ta wystawa jest taką opowieścią o kreatywności - podkreśliła Marta Miś. - Dziś nie widzimy w przestrzeni publicznej wielu emanacji myśli urbanistycznej. Ludzie już nie są przyzwyczajeni do tego, że tak można. Takie miejsca jak bloczki z lat 60. i 70. nagle okazują się piękną, zieloną przestrzenią, czego Ci, którzy kupują dziś apartamenty czy mikroapartamenty nie doświadczają, bo ktoś inny zagląda im w okna.

Powodowani koniecznością, by "wycisnąć więcej" z zasobów znajdujących się w naszym posiadaniu, z pomysłem, dowcipem i wyobraźnią kształtujemy nasze krajobrazy mieszkaniowe. Ta ciężko wywalczona, bo stworzona praktycznie z niczego i przy użyciu niewielkich nakładów dodatkowa wartość staje się jednak obosiecznym mieczem — prowadzi do poprawy sytuacji życiowej, ale również do przesunięcia granicy tego, co jest uważane za normalne i akceptowalne. Gdy poprzednie minimum staje się nową normą, nasuwa się pytanie: jak nam się udaje ciągle od nowa odtwarzać tę samą mieszkaniową akrobatykę?

REKLAMA

Więcej o wystawie i idei przyświecającej jej kuratorom w całej rozmowie z Martą Miś.

Otwarcie wystawy odbyło się 14 lipca a jej prezentacja potrwa aż do 14 października.

Gospodarzem audycji była Monika Małkowska.

Polskie Radio 24

REKLAMA


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej