Start-upy to przyszłość naszej gospodarki, ale na wielkie sukcesy potrzeba czasu
Grupa młodych, dynamicznych ludzi, prosty, ale błyskotliwy i dający się przekuć w praktykę pomysł, wsparcie od filantropa lub anioła biznesu - to bardzo skrócony "przepis" na stworzenie start-upu, który, przynajmniej w teorii, może podbić globalny rynek. W Polsce funkcjonuje około trzech tysięcy takich firm. Wiele z nich nie przetrwa próby czasu, ale te które przetrwają, to nadzieja dla gospodarki. Dziś przyglądamy się sytuacji start-upów w Polsce i zmianom w polskim ekosystemie startupowym.
2019-02-07, 19:01
Posłuchaj
W ostatnich latach wiele mówi się o innowacyjności, której ucieleśnieniem mają być właśnie startupy. Jest się o co "bić", bo w ciągu kilku lat takie firmy z mikrusów mogą stać się światowymi gigantami - wszak Facebook też zaczynał od prostego pomysłu, a dziś jest jedną z ważniejszych spółek amerykańskiej giełdy, obracając miliardami dolarów rocznie.
W Polsce dopiero zaczynamy...
U nas rynek start-upów dopiero raczkuje. Przy okazji młode firmy muszą toczyć codzienne boje - czy z urzędnikami, czy z potencjalnymi inwestorami. Do niedawna to właśnie brak kapitału był główną barierą w rozwoju rodzimych start-upów. Jest nią do dziś, choć problemów dla młodych firm jest więcej. Także przez to, na razie, polskie startupy nie odniosły sukcesów za granicą.
Pytany o te kwestie, doradca zarządu KPMG w Polsce dr Jerzy Kalinowski mówił, że zdolnych ludzi u nas nie brakuje, o czym świadczy fakt, że zagraniczne korporacje chętnie takich ludzi zatrudniają. Problemem jest natomiast to, że wielu takim osobom brakuje odwagi czy wizji, jak swoje pomysły przekuć na dobrze funkcjonujące rozwiązania biznesowe. Dlatego, jego zdaniem, oprócz wspierania innowacyjności systemem ulg i dofinansowań, powinniśmy się skupiać także na wymuszaniu ściślejszej współpracy uczelni z biznesem i na wspieraniu interdyscyplinarności, bo, jak mówił, ludzie posiadający różne kompetencje, nie tylko z jednej dziedziny, osiągają najwięcej.
... ale ruszamy "z kopyta"
Gość Jedynki zastrzegł, że polski rynek start-upów szybko się rozwija - jest coraz miejsc spotkań dla twórców takich firm, pojawiły się też fundusze, które są gotowe przeznaczyć pieniądze na tak zwane inwestycje zalążkowe.
REKLAMA
Pytany o problemy z finansowaniem, odpowiada że jeśli jest dobry pomysł, to pieniądze zawsze się znajdą. Według dr. Jerzego Kalinowskiego, w Polsce nie ma raczej większych problemów z pozyskaniem środków na mniejsze inwestycje, problem pojawia się dopiero wówczas, gdy kwota inwestycji jest większa - przekracza na przykład milion euro. Tu mogą już wchodzić w grę środki z zagranicy, ale te pozyskać jest zdecydowanie trudniej niż krajowe, co wynika również z braku zaufania. Gość Jedynki dodał, że brak sukcesów polskich startupów na świecie jest zarówno skutkiem pewnych zaniedbań, jak i przyczyną problemów samą w sobie.
- To problem jajka i kury - dopóki nie pojawią się start-upy, które przekonają inwestorów z zagranicy, że i w Polsce pojawiają się fantastyczne pomysły, które można z sukcesem skomercjalizować, dopóty inwestorzy zagraniczni nie będą do nas przyjeżdżać i będziemy musieli liczyć na własny kapitał. Jak się pojawi perełka, to oni ją znajdą, ale jeśli chodzi o wczesną fazę rozwoju rynku, to liczmy przede wszystkim na siebie - zaznaczył ekspert.
Z kolei Hubert Lewiński z Departamentu Rozwoju Start-upów w Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości zwrócił uwagę, że obecnie kapitał (czy jego brak) powoli przestaje być już główną barierą dla rozwoju startupów w Polsce. Jego zdaniem, barierą jest natomiast kultura prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce - czyli z jednej strony skomplikowane prawo, a z drugiej strony - sposób, w jaki firmy rozmawiają i współpracują.
- Kapitał społeczny, zwłaszcza "relacyjny", nie jest jeszcze wystarczająco wysoki, bo można było obcej osobie czy firmie ufać, a zaufanie bardzo pomaga w prowadzeniu biznesu - podkreślił.
REKLAMA
Prawne udogodnienia dla startupów
Rząd sporo mówi o innowacyjności, ale stara się ją wspierać także w praktyce. Od nowego roku mamy tak zwany IP Box/Innovation Box, czyli ulgę podatkową na prace badawczo rozwojowe. Dzięki niej firmy będą mogły skorzystać z preferencyjnej, 5-procentowej stawki podatkowej przy dochodzie ze sprzedaży praw intelektualnych. Ale to nie wszystko.
We wtorek rząd przyjął projekt, umożliwiający tworzenie nowego rodzaju spółki - prostej spółki akcyjnej. To forma działalności gospodarczej, skrojona właśnie pod start-upy, dla których dotychczasowe formy spółek bywały często zbyt mało elastyczne. Proste spółki akcyjne będzie można tworzyć od marca przyszłego roku.
Dyrektor ds. prawnych w Fundacji Startup Poland Marta Pawlak oceniła w Polskim Radiu 24, że ten projekt trafnie odpowiada na potrzeby start-upów, dotyczące formy prawnej ich działalności, które wcześniej były zgłaszane do Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii. Marta Pawlak przypomniała, że w resorcie powstała grupa robocza, która konsultowała projekt dot. prostej spółki akcyjnej. Dodała, że był to "fajny, modelowy przykład współpracy sektora publicznego z sektorem start-upów".
W podobnym tonie wypowiedział się w radiowej Jedynce dr Jerzy Kalinowski. Wprowadzenie nowej formy spółki to trafne rozwiązanie - ocenił.
Prosta spółka akcyjna ma być formą pośrednią między spółką z ograniczoną odpowiedzialnością, a spółką akcyjną. Marta Pawlak mówiła, że start-upy oczywiście przyjmują te formy prawne w swojej działalności, ale mają one wiele cech, które są nieadekwatne i po prostu nie pasują do młodych firm. Dlatego właśnie powstał pomysł stworzenia formy prostej spółki akcyjnej. Przewiduje ona m.in. możliwość uproszczonej likwidacji firmy (trwającą 3 miesiące) - co, jak podkreśliła Marta Pawlak, jest bardzo ważne, bo spora część start-upów upada po krótkim czasie dzialalności - i to, jej zdaniem, powinno być "wkalkulowane" w przepisy. Ponadto, w prostej spółce akcyjnej kapitał zakładowy to tylko 1 złoty. Ważna też, w ocenie gościa PR24, że będzie też możliwość wnoszenia, jako wkładu do spółki, tak zwanego know-how.
- Prosta spółka akcyjna mocno stawia na kapitał ludzki, który jest przecież jedną z podstawowych rzeczy w start-upach - zaznaczyła.
REKLAMA
Inną ważną cechą prostej spółki akcyjnej jest to, że będzie ją można założyć nie wychodząc z domu, korzystając z internetu.
Marta Pawlak wskazywała, że takie rozwiązania jak prosta spółka akcyjna funkcjonują w wielu innych krajach, m.in. na Słowacji i we Francji. Również dlatego, aż 29 procent rodzimych start-upów działa w oparciu o zagraniczne formy prawne.
Co mają, a czego potrzebują start-upy?
Scale Up, huby i inkubatory innowacyjności, platformy startowe - to wszystko terminy związane z tym, jak państwo wspiera start-upy i rozwój innowacyjności. A jak to wygląda w praktyce? Kiedy młode firmy mogą uzyskać państwową pomoc?
Hubert Lewiński powiedział, że Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości oferuje wiele różnych rodzajów wsparcia dla start-upów, koncentrując się na programach inkubacyjnych i akceleracyjnych. Chodzi o to, by pomóc młodym firmom w momencie, gdy ich produkt jest już gotowy do wejścia na rynek lub doprowadzić ten produkt do takiego etapu, że inwestowanie w niego będzie miało sens. Tę rolę w PARP spełniają między innymi program Scale Up oraz tzw. platformy startowe, które, jak mówił Lewiński, cieszą się sporym zainteresowaniem.
REKLAMA
Oprócz aktywnych form wsparcia, państwo powinno też jednak pamiętać o bolączkach, które dotykają bez wyjątku wszystkie firmy - to przede wszystkim nadmierna biurokracja i zmienność regulacji.
Marta Pawlak, pytana o możliwe dalsze udogodnienia dla start-upów, mówiła, że nadal jest aktualny postulat obniżania podatków czy wprowadzania kolejnych zachęt biznesowych. Dodatkowo, dla start-upów, ważne jest także zadbanie o stabilność prawa czy ewentualne uproszczenie przepisów, dotyczących zamówień publicznych, tak by mogły z nich szerzej korzystać także start-upy.
Beata Lubos, zastępca dyrektora Departamentu Innowacji w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii powiedziała, że start-upy potrzebują przede wszystkim tzw. smart capital, czyli doświadczenia w działalności biznesowej, oraz kontaktów z instytucjami wspierającymi oraz inwestorami. Beata Lubos mówiła, że inwestorom zależy przede wszystkim na "dobrych dealach", czyli na inwestycjach dobrze przygotowanych pod względem koncepcyjnym. Dla inwestorów liczy się też zaangażowanie i otwartość startupu oraz umiejętność zarządzania projektami. Szczególną popularnością wśród inwestorów cieszy się branża IT, ale coraz większą uwagę przykuwają także takie branże jak np. biotechnologia czy fintech.
Na dogonienie świata potrzeba czasu
Polski rynek start-upów jest dopiero na wczesnym etapie rozwojowym, ale eksperci są zgodni - nasze firmy mają do odegrania pewną rolę i z pewnością w średniej perspektywie pojawi się start-up, który zabłyśnie za granicą. Na wszystko jednak potrzeba czasu, nie od razu Rzym zbudowano - podkreślają.
Nadal największym rynkiem start-upowym są Stany Zjednoczone, ale jak mówił Hubert Lewiński, także Polska ma szansę stać się liderem innowacyjności. Dodał, że potwierdzają to wyniki pilotażu projektu Poland Prize, który ma zachęcać zagraniczne start-upy do działalności w naszym kraju - na tę chwilę w projekcie jest 22 zespółów z całego świata, także z rozwiniętych rynków, takich jak USA czy Izrael.
REKLAMA
Beata Lubos powiedziała, że liderem innowacji w skali globalnej raczej prędko nie zostaniemy, ale mamy za to szansę stać się prymusem pod tym względem w naszym regionie. Na razie mamy start-upową palmę pierwszeństwa wśród państw Grupy Wyszehradzkiej, a na więcej - zaznaczyła Beata Lubos - po prostu potrzeba czasu.
Dr Jerzy Kalinowski przyznał, że jest optymistą jeśli chodzi o rozwój start-upów w Polsce, ale potrzebna jest korekta ekosystemu start-upowego w Polsce. Jego zdaniem, potrzebna jest m.in. silniejsza promocja młodych firm za granicą, przede wszystkich w tych krajach, gdzie start-upy z powodzeniem funkcjonują od wielu lat.
Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego radia, Elżbieta Szczerbak, Karolina Mózgowiec, Błażej Prośniewski, Michał Dydliński, jk
REKLAMA