Burza wokół Michaela Jacksona. "Leaving Neverland" ukaże ponurą prawdę o gwieździe pop i obali jej legendę?
Michael Jackson znów jest na ustach całego świata. Nie mówi się jednak o tym, jak zmienił oblicze muzyki pop, ale przypomina jego mroczną stronę. Za sprawą filmu dokumentalnego "Leaving Neverland", którego premiera na platformie HBO GO już 8 marca, wróciła kwestia molestowania przez piosenkarza dzieci, czego miał się dopuszczać przez wiele lat na swoim ranczu.
2019-03-07, 12:42
Wade Robson ma dziś 36 lat i jest choreografem. Cztery lata starszy James Safechuck pracuje zawodowo jako programista komputerowy. Pierwszy jako dziecko był utalentowanym tancerzem, drugi - aktorem. Obaj są bohaterami filmu "Leaving Neverland", w którym opowiadają, jakich niecnych czynów wobec nieletnich dopuszczał się król popu.
Ranczo
Jak mówią w dokumencie, do molestowania dochodziło na ranczu Neverland. W latach 90. byli tam częstymi gośćmi, podobnie jak wiele innych dzieci. Posiadłość, należąca w latach 1987-2008 do Michaela Jacksona, leży w hrabstwie Santa Barbara w Kalifornii, ok. 13 km od miasteczka Los Olivos. Jest ogromna - ma powierzchnię 1092 hektarów. Znajduje się na niej dom w stylu francusko-normandzkim o powierzchni 1207 mkw. Nie byle jaki, bo zbudowany z drewna i kamieni, z dębową podłogą przywiezioną z dwóch francuskich zamków. Do tego dochodzą m.in. wesołe miasteczko, zoo, sala teatralno-kinowa czy słynny zegar kwiatowy i stacja kolejowa.
Powiązany Artykuł
BBC Radio 2 rezygnuje z muzyki Michaela Jacksona
Nic dziwnego, że obiekt nazwano Neverland. "Nibylandia", zaczerpnięta od nazwy fikcyjnej wyspy z powieści "Piotruś Pan" Jamesa Matthew Barriego, miała sprawić, że ci, którzy przekroczą jej bramy, zapomną o dotychczasowych problemach i poczują się szczęśliwi. Tym bardziej że Jackson - jak wielokrotnie podkreślał w wywiadach - przygotował ranczo głównie z myślą o pokrzywdzonych przez los dzieciach, a zgromadzone w nim atrakcje były dostosowane też do potrzeb niepełnosprawnych.
Dziś obiekt jest opuszczony, a spadkobiercy gwiazdy, którzy są udziałowcami spółki Sycamore Valley Ranch Company, próbują go sprzedać. Za 31 mln dol., choć jeszcze w 2015 roku cena wywoławcza wynosiła 100 mln "zielonych", a dwa lata później – 67 mln. Tak drastyczny spadek nie dziwi, wszak mało kogo – jak widać – interesuje nieruchomość, która ma skrywać wiele mrocznych sekretów.
REKLAMA
Odkrycie policjantów
Co tam się działo, ujawniają wspomniani Robson i Safechuck. A działo się, wedle ich relacji, wiele złego. Jako pierwsi usłyszeli o tym ci, którzy 25 stycznia znaleźli się na widowni Egyptian Theatre w Park City podczas festiwalu filmowego Sundance. To właśnie wtedy nastąpiła premiera "Leaving Neverland". Jak można wyczytać w sieci, dokument autorstwa Dana Reeda stanowił aż czterogodzinną wyliczankę, czego dopuszczał się wobec nieletnich Michael Jackson. Wymienione rzeczy były szokujące, ale nie mniej szokujący dla wielu był fakt, że wyliczanki, oprócz Safechucka, dokonał właśnie Wade Robson - ten, który w 2005 roku pomógł oczyścić Michaela Jacksona z zarzutów o molestowanie.
To właśnie 14 lat temu świat po raz pierwszy usłyszał, że gwiazdor muzyki pop miał dopuszczać się krzywdzenia dzieci. Trwający 32 godziny proces był efektem przeszukania rancza Neverland, gdzie w 2003 roku 70 policjantów dokonało przerażającego odkrycia. Funkcjonariusze znaleźli m.in. filmy i publikacje o tematyce erotyzmu dziecięcego, w tym treści zawierające tortury dzieci oraz pornografię z elementami sadomasochizmu. W łazience i sypialni piosenkarza mieli zaś natknąć się na XIX-wieczne fotografie Wilhelma von Gloedena, przedstawiające nagich sycylijskich chłopców.
To przeszukanie nastąpiło zaś po tym, jak rodzice 13-letniego chłopca, częstego gościa Neverland, oskarżyli króla popu o molestowanie swej pociechy. Zarzucili mu także pojenie chłopaka alkoholem i grożenie porwaniem w przypadku, gdyby miał zdecydować się powiedzieć komukolwiek o całej sprawie.
Po ośmiu latach zmienił zdanie
Wtedy jednym ze świadków był właśnie Robson. Jego zeznania przyczyniły się do uniewinnienia muzyka. Mówił, że to nieprawda, by Jackson miał dopuszczać się molestowania. Jednak w 2013 roku w programie NBC "Today" przyznał, że w posiadłości w Santa Barbara… dochodziło do tego typu sytuacji.
REKLAMA
- Po raz pierwszy zostałem wykorzystany przez Jacksona, gdy miałem 7 lat. To trwało do momentu, gdy skończyłem 14 lat. Gdy byłem w Neverland, a odwiedzałem je dość często, zmuszał mnie do wykonywania różnych czynności seksualnych. Zabronił mi mówić o tym komukolwiek. Powiedział, że jeśli ktoś się dowie, pójdziemy do więzienia i spędzimy tam resztę swoich dni – tak Robson mówił w programie, tak też mówi w dokumencie, co zresztą zostało ukazane w jego zwiastunie.
Dlaczego zatem 36-letni dziś choreograf przed sądem w 2005 roku powiedział co innego, kiedy to zeznawał pod przysięgą i zapewniał, że Jackson nie wyrządził mu nigdy żadnej krzywdy?
- To nie jest tak, że nagle odzyskałem pamięć. Nigdy nie zapomniałem tego, co zrobił Michael, ale przez długi czas moja psychika nie pozwalała mi uświadomić sobie, że byłem ofiarą molestowania seksualnego. Tłumaczyłem sobie, że to nie było nic złego – mówił w 2013 roku Robson.
Radiowy szlaban na Jacksona
Nic dziwnego, że ci, którzy nadal stoją po stronie króla popu, upewniają się w wierze w jego niewinność. Powątpiewają w słowa Wade’a Robsona i Jamesa Safechucka, twierdząc, że obaj chcą w ten sposób zarobić i stać się chwilowo sławnymi, a jako dowód tego przytaczają argument właśnie w postaci zeznań z 2005 roku.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Kolejne stacje przestały grać muzykę Michaela Jacksona. Tym razem z Nowej Zelandii i Kanady
W rozkroku w związku z całą sytuacją stoją stacje radiowe. Po premierze "Leaving Neverland" niektóre opowiedziały się niejako po stronie oskarżających Jacksona, a to ze względu na zaprzestanie grania jego muzyki. Jako pierwsze, w zeszłym tygodniu, uczyniło to brytyjskie BBC Radio 2, kilka dni temu dołączyło do niego dziewięć rozgłośni z Nowej Zelandii i kilkadziesiąt kanadyjskich. O ile grupa MediaWorks, która jest właścicielem dziewięciu nowozelandzkich stacji, nie podała oficjalnie powodu tej decyzji i zastrzegła, że nie rozstrzyga, czy Jackson był pedofilem, o tyle Cogeco – właściciel ponad 20 radiostacji w Kanadzie – zaznaczyło, iż odejście od muzyki gwiazdora popu wiązało się właśnie z oskarżeniami go o molestowanie nieletnich.
Czy rzeczywiście Michael Jackson, jak utrzymują w "Leaving Neverland" Robson i Safechuck, był pedofilem? Każdy będzie mógł wyrobić sobie zdanie po obejrzeniu dokumentu, którego premiera na platformie HBO GO już 8 marca. I będzie mógł ocenić, czy tytuły kilku piosenek, które stały się przebojami i zmieniły oblicze popu, takie jak np. "Bad", "Smooth Criminal" czy "Thriller", mogą jako żywo pasować do tego, co przeżywały dzieci na wspomnianym ranczu i jaki był wobec nich Michael Jackson.
Bartłomiej Bitner
REKLAMA