Ryszard Siwiec. "Ktoś musi zawołać wielkim głosem: nie!"
Ryszard Siwiec, filozof, księgowy, żołnierz Armii Krajowej, dokonał samospalenia w akcie protestu przeciwko inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację.
2024-09-08, 05:40
Dramatyczny akt Siwca miał miejsce 8 września 1968 roku. Trwały ogólnopolskie dożynki z udziałem I sekretarza KC PZPR i wysokich urzędników partyjnych i państwowych. Z całej Polski przyjechało ok. 100 tys. ludzi. Kwadrans po południu Ryszard Siwiec podpalił pierwszą zapałkę. Z relacji milicjantów i funkcjonariuszy SB, którzy bardzo szybko znaleźli się w jego otoczeniu, wynikało, że cały czas wznosił okrzyki o wolności. W jego teczce esbecy znaleźli biało czerwony sztandar oraz 29 ulotek, wyrażających protest przeciwko agresji na Czechosłowację.
Posłuchaj
Przesłanie
Siwiec pozostawił po sobie przesłanie.
- Upaść może naród wielki, ale zginąć tylko nikczemny. Udowodnijcie swoim wyborem, że nie jesteśmy narodem nikczemnym. SOS! Ratujcie najpiękniejsze tradycje naszego narodu, tolerancję, poszanowanie drugiego człowieka, wolność sumienia, wolność myśli i przekonań - wzywał w nagranym kilka tygodni wcześniej przesłaniu.
REKLAMA
Po śmierci Siwca jego córka wśród notatek znalazła plan strategiczny działania. - Zawierał kilka punktów: 1) wstęp na stadion nareszcie załatwiony, 2) komu protesty?, 3) jakie hasła?, 4) ubranie, 5) benzyna i zapałki, 6) miejsce na stadionie, 7) czas akcji, 8) spowiedź po raz drugi i ostatni - opowiadała w archiwalnym nagraniu. - Czyli to było wszystko zaplanowane.
Tamtego dnia Ryszard Siwiec powiedział żonie, że jedzie służbowo do Tarnobrzegu. Nic się nie domyślając, odprowadziła go, tak jak zwykła to czynić, do drzwi. - Stałam w oknie i patrzyłam, jak idzie w tym swoim jasnoniebieskim garniturze i w berecie na głowie - wspominała później Maria Siwiec.
Posłuchaj
Zawsze kierował się prawdą
Ryszard Siwiec przyszedł na świat w Dębicy. Po śmierci ojca rodzina przeniosła się do Lwowa. Tam ukończył gimnazjum, a następnie filozofię na Wydziale Humanistycznym lwowskiego uniwersytetu. W 1936 przeniósł się do Przemyśla, gdzie pracował w urzędzie skarbowym. Tu poznał swoją przyszłą żonę Marię.
REKLAMA
W czasie II wojny światowej należał do AK. Po jej zakończeniu nie pogodził się z sowiecką okupacją i komunistyczną rzeczywistością. Wielokrotnie powtarzał: "Zaprzepaścili Polskę".
- Pierwszą rzeczą, jaką robił po powrocie z pracy, to szedł do pokoju i włączał radio. To było oczywiście Radio Wolna Europa – wspominał syn Siwca.
Wychowany na wartościach katolickich i patriotycznych, z trudem znosił peerelowską rzeczywistość Odrzucił propozycje pracy w szkole, nie chciał być narzędziem w rękach czerwonej propagandy. Pracował jako księgowy, a ponieważ był ojcem pięciorga dzieci, musiał dorabiać. Hodował kury, uprawiał kwiaty. Wielką pasją Siwca, obok hokeja, była historia Polski.
Jan Polak
Mocno przeżył wydarzenia marca 1968 roku i pałowanie studentów. Pod pseudonimem "Jan Polak" zaczął kolportować pisane przez siebie ulotki. - Jechałam na sesję, w marcu 1968 tato mnie odprowadzał i dał parę listów. Powiedział, że to jest nasza tajemnica, więc o nic nie pytałam […] Prosił żebym na dworcu we Wrocławiu to wrzuciła – opowiadała córka, Elżbieta Siwiec-Szabaga.
REKLAMA
Ryszard Siwiec chciał nawiązać kontakt z przywódcami strajkujących studentów, ale do tego nie doszło. Ogromnym ciosem była dla niego agresja zbrojna na Czechosłowację i udział w niej polskich żołnierzy. To zapewne przyspieszyło jego desperacki czyn. Decyzję podjął w kwietniu.
"Wariat" i "psychopata"
Dramatyczny protest Siwca został utrwalony na esbeckim filmie i w kilkusekundowej sekwencji przez Polską Kronikę Filmową. Dwie postronne osoby wykonały zdjęcia, jednak fotografie zostały skonfiskowane i prześwietlone. Fotografom przebywającym na stadionie dziwnym trafem kończyły się klisze w aparatach, a operatorom filmowym taśmy. Historyk Antoni Dudek podkreśla, że świadkowie samospalenia uwierzyli w plotkę rozpuszczaną przez esbeków, że spalił się "jakiś chory psychicznie". Historyk przypomina o ówczesnej apatii społecznej, która powodowała, że agresja na Czechosłowację nie wywołała wśród Polaków większego poruszenia.
Straszliwie poparzony Siwiec został przewieziony do Szpitala Praskiego w Warszawie. Był cały czas przytomny. Esbecy przy pomocy ukrytego mikrofonu zdołali nagrać jego wypowiedź. Oto jej fragment: "Ginę po to, żeby zwyciężyła prawda, żeby zwyciężyło człowieczeństwo i żeby zwyciężyła miłość. Ginę po to, żeby zginęło kłamstwo, zginęła nienawiść i zginął terror. Nie odczuwam żadnego bólu i nie odczuwałem żadnego bólu przez cały czas. Bolą mnie tylko dwie ręce, lewa od składania fałszywych przysiąg, a prawa od ściskania ręki tych, którym złożyło się fałszywą przysięgę".
Posłuchaj
REKLAMA
Skazany na niepamięć
Komunistyczne służby od początku zadbały, aby protest Siwca wyciszyć. Ludziom, którzy widzieli akt samospalenia wmawiano, że był to wypadek, a przyczyną samozapłonu miał być alkohol pity przez poszkodowanego. W rodzinnym Przemyślu rozsiewano plotki o rzekomej chorobie psychicznej Siwca. Historyk Łukasz Kamiński, dziś szef IPN, przypominał, że nawet wśród komunistycznych władz prawdę o samospaleniu starano się ukryć.
Ryszard Siwiec zmarł po czterech dniach, 12 września 1968.
- Był prawym człowiekiem. On musiał powiedzieć "nie" – zaznaczał po latach syn Ryszarda Siwca.
Historią Ryszarda Siwca zainteresował się Maciej Drygas. Reżyser zrealizował film i dokument radiowy, przypominający desperacki protest Siwca w obronie wolności. Za swoje słuchowisko Maciej Drygas otrzymał w 1992 roku nagrodę Prix Italia.
REKLAMA
bs/bm
REKLAMA