Strajk taksówkarzy, czyli walka o rynek i pieniądze

Mamy na ulicach Warszawy kolejną odsłonę walki tradycyjnych taksówek z „uberowską” konkurencją. Czy to oznacza, że protestującym korporacjom, występujących pod hasłem „Stop nielegalnym przewozom”, zależy tylko na literze prawa?

2019-04-08, 15:58

Strajk taksówkarzy, czyli walka o rynek i pieniądze

Posłuchaj

.
+
Dodaj do playlisty

Na pierwszy rzut oka, to ważny argument – wszak w ogłoszonym przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w 2017 r wyroku, stwierdzono, że usługa pośrednictwa, którą świadczą takie firmy jak Uber przy pomocy aplikacji telefonicznej, nie jest usługą telefoniczną, ale przewozową, a co za tym idzie, nie ma przeszkód by była traktowana tak samo jak przewozy taksówką.

Stąd, uzasadniano, zadaniem państw członkowskich jest uregulowanie warunków świadczenia takich usług, oczywiście przy zapewnieniu poszanowania zasad ogólnych traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej.

Polski rząd przyjął projekt ustawy regulującej zasady funkcjonowania pośredników przewozowych na rynku

To był argument, który sprawił, że kwestią działalności przewoźników takich jak Uber zajął się polski rząd i przyjął w ostatnim tygodniu projekt ustawy regulującej działalność przewozów pasażerskich wykonywanych przez auta osobowe.

Rząd reguluje działalność przewozów prywatnych, chce uczciwej konkurencji

Zgodnie z projektem, który ma wejść w życie w 2020 r., pośrednicy przewozów, działający za pomocą aplikacji mobilnych, będą mogli w Polsce działać legalnie, ale będą ograniczały ich dodatkowe przepisy.

REKLAMA

Według ministra infrastruktury, Andrzeja Adamczyka, proponowane przez rząd rozwiązania rzeczywiście dopuszczają do realizowania przewozów taksówkowych osoby i firmy, które korzystają z aplikacji mobilnych, ale z drugiej strony zapewniają uczciwą konkurencję na tym rynku i likwidują szarą strefę.

− Firmy przewozowe mają być teraz traktowane jak wszyscy taksówkarze - mówi minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.

Jak podkreśla, liczy się przede wszystkim  niekaralność, odpowiedni stan zdrowia, czyli bezpieczeństwo pasażera oraz zarejestrowana działalność gospodarcza, czyli wyjście z szarej strefy i funkcjonowanie w obszarze, w którym funkcjonują wszyscy pozostali taksówkarze.

Taksówkarze: zapis ustawy o niekaralności to fikcja

Tymczasem taksówkarze wysuwają argumenty dotyczące bezpieczeństwa.

REKLAMA

− Zapis o niekaralności to fikcja - mówi Jarosław Iglikowski, przewodniczący Związku Zawodowego Taksówkarzy "Warszawski Taksówkarz".

Jak wyjaśnia, ustawa przewiduje, że zapis o niekaralności realizowany jest przy pomocy oświadczenia.

− Jak urząd miasta ma to zweryfikować, a szczególnie osoby pochodzące z Indii, Pakistanu Czy Ukrainy- pyta Iglikowski.

− Czyli powinno to być zaświadczenie o niekaralności i to z kraju z którego pochodzi – mówi gość radiowej jedynki.

REKLAMA

Taksówkarzom nie w smak regulacje dopuszczające konkurencję

Stąd taksówkarze sprzeciwiają się legalizacji pośredników, żądają wycofania się z tych planów oraz ograniczenia działalności przewoźników, korzystających z technologii mobilnych.

Tyle, że trzeba pamietać o jeszcze jednej kwestii  – podobnie jak w innych miastach na świecie – nowa technologia umożliwiająca przewóz pasażerów przez prywatnych przewoźników, uderza równie w Warszawie w monopol korporacji.

A konkurencja na rynku stołecznym, już nawet bez Ubera, jest bardzo duża – po warszawskich drogach jeździ ponad 10 tysięcy taksówek.

Ponadto skorzystanie z usługi Ubera, jak wylicza serwis totalmoney.pl może być tańsze, szczególnie poza godzinami szczytu.

REKLAMA

Jak wylicza serwis totalmoney.pl, opłata za tzw. trzaśnięcie drzwiami wynosi w Uberze od 4 do 7 zł, w korporacjach – od 5- do 10 zł. Później za przejechany kilometr w taksówce (w zależności od korporacji, trzeba uiścić od 1,6 zł do 2,9 zł, w przypadku Ubera – od 1,3 do 1,7 zł.

Aplikacja i tak zastąpi taksometr i kasę fiskalną

Ponadto aplikacja zastępująca taksometr i kasę fiskalną daje klientowi możliwość porównania ceny, jeszcze przed skorzystaniem z usługi.

− A według badań IBRiS, taką możliwość chce mieć 8 na 10 Polaków - mówi Maciej Wroński, prezes Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska.

NRG, Polskie Radio 24, jk

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej