Ile może stracić przeciętna polska rodzina na realizacji obietnic opozycji?
Nawet ponad 100 tys. zł może zniknąć z portfela polskiej rodziny podczas jednej sejmowej kadencji po wprowadzeniu w życie pomysłów polityków opozycji. Sprawdziliśmy co składa się na tak dużą sumę.
2019-05-23, 14:30
Rodzina 500+
Jeden z głównych programów społecznych Prawa i Sprawiedliwości, Rodzina 500+, od samego początku istnienia stał się celem ataków polityków opozycji. Trudno o jasne stanowisko PO w tej sprawie, gdyż kilka razy politycy tej formacji dokonali zaskakującej wolty, ale wielokrotnie mówili o likwidacji tego wsparcia polskich rodzin. "Załóżmy, że PO wygrywa wybory i realizuje tę zapowiedź" - mówił w programie "Minęła 20" Michał Rachoń.
Warto pamiętać, że od lipca tego roku program będzie rozszerzony o każde dziecko. Jego likwidacja dla rodziny z dwojgiem dzieci oznaczałaby zatem co miesiąc mniejsze wpływy o 1000 zł. W przeliczeniu na trwającą cztery lata kadencję to niebagatelna kwota aż 48 tys. zł.
Powiązany Artykuł
Bogdan Rzońca: wycofanie się z 500+ byłoby "zbrodnią" na demografii
Nie dla węgla, Emerytury+ i wyprawki szkolnej
Opozycja krytykuje też wprowadzoną przez PiS wyprawkę dla uczniów. Dzięki temu rozwiązaniu rodziny co rok otrzymują 300 zł na każde dziecko uczęszczające do szkoły. Przy dwojgu dzieci likwidacja wyprawki oznacza 2400 zł mniej w domowym budżecie.
Drenować portfele po wprowadzeniu pomysłów opozycji mogą rachunki za prąd. Politycy ci przekonują o potrzebie odejścia od węgla w energetyce, ale dekarbonizacja kosztuje. Zielona energia jest droższa i to zapewne znalazłoby odzwierciedlenie na fakturach. Łącznie, przez cztery lata, rodziny wydałyby na ten cel ok. 1000 zł więcej.
REKLAMA
W gorszej sytuacji mogliby też znaleźć się dziadkowie, którym PiS w ramach trzynastej emerytury co roku wypłaca dodatkowe świadczenie w wysokości 1100 zł brutto. W razie likwidacji do kieszeni babci i dziadka wpłynęłoby przez cztery lata mniej o ok. 7100 zł.
Politycy opozycji z entuzjazmem wypowiadają się za to o pomyśle zastąpienia złotówki wspólną europejską walutą. Niemal wszędzie, gdzie dokonano takiej zmiany, ludzie narzekali, że ceny poszło ostro w górę, czasem nawet w stosunku 1:1 - czyli coś, co np. na Słowacji kosztowało 1 koronę, z dnia na dzień podskoczyło do 1 euro.
Powiązany Artykuł
Możliwe konsekwencje wprowadzenia euro w Polsce. Komentarze polityków
Opozycja chce wprowadzenia euro
Konkretna kwota podwyżek trudna jest do wskazania, ale na jedzenie wydajemy około jednej czwartej domowego budżetu. Doświadczenie naszych sąsiadów pokazuje, że po wprowadzeniu euro niektóre produkty kosztowały więcej, a niektóre trochę mniej. Na Litwie po zmianie waluty marchew podrożała o prawie 300 proc., cebula o ponad 100 proc., jabłka o ponad 65 proc., a winogrona o niemal 50 proc. Tak spektakularnych zmian nie było wśród produktów, które potaniały. Tu, w większości przypadków, obniżki nie przekroczyły 5 proc.
Eksperci wskazują, że najbardziej drożeją produkty tanie, gdy zaokrąglane są końcówki cen. Statystyka może wskazywać, że ogólnie ceny wzrosły nieznacznie, ale trudno cieszyć się z tańszej o 2 proc. wołowiny, gdy ziemniaki drożeją o 20 proc. Podobnie liczyć się trzeba ze wzrostem cen niektórych usług.
REKLAMA
Dziś czteroosobowa rodzina wydaje na produkty spożywcze ok. 1200 zł miesięcznie. A ile po wprowadzeniu euro? Przy założeniu, że podwyżka wyniesie tylko 10 proc., trzeba będzie przez całą kadencję na samo jedzenie dodatkowo wysupłać równowartość ok. 6000 zł. Razem z większymi kosztami usług, może się okazać, że wszystkie obietnice opozycji mogą rok w rok oznaczać zubożenie polskich rodzin o ok. 25 tys. zł.
TVP/fc
REKLAMA