D. Tusk obciążony bagażem kilku lat rządów. Oto niektóre kontrowersyjne decyzje

Podwyższenie wieku emerytalnego, likwidacja OFE czy oddanie śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej Rosjanom - to niektóre kontrowersyjne decyzje Donalda Tuska, gdy stał na czele rządu. Gdyby wystartował w wyborach prezydenckich, byłyby łatwym celem dla PiS. Były premier zdaje sobie z tego sprawę, stąd jego decyzja o niebraniu udziału w wyścigu prezydenckim.

2019-11-06, 14:01

D. Tusk obciążony bagażem kilku lat rządów. Oto niektóre kontrowersyjne decyzje

Szef Rady Europejskiej Donald Tusk ogłosił, że nie będzie kandydował w zbliżających się wyborach prezydenckich. - Do tego potrzebna jest kandydatura, która nie jest obciążana bagażem trudnych, niepopularnych decyzji, a ja takim bagażem jestem obciążony od czasów, kiedy byłem premierem - powiedział w oświadczeniu dla Polsat News i TVN24.

Podwyższenie wieku emerytalnego

O jakie konkretnie decyzje chodzi? Jednym z najbardziej kontrowersyjnych postanowień polityka było podwyższenie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn od 2013 roku, docelowo do 67. roku życia.

Wspomniana koncepcja miała być rozłożona w czasie, a za jej przeprowadzenie odpowiedzialny był Władysław Kosiniak-Kamysz, były minister pracy i polityki społecznej, a dziś lider Polskiego Stronnictwa Ludowego. Kosiniak-Kamysz twierdził wówczas, że chodzi o odpowiedzialność za przyszłe pokolenia.

Teraz nawet część polityków Platformy Obywatelskiej przyznaje, że popełniono błąd. - Można to było przeprowadzić na zasadzie dobrowolności i zachęt, a nie przymusu - powiedział Grzegorz Schetyna, szef PO, podczas Forum Programowego Koalicji Obywatelskiej w lipcu. 

REKLAMA

PiS w 2016 roku przywrócił poprzedni system emerytalny, według którego mężczyźni mogą odejść na emeryturę mając 65 lat, a kobiety 60.

Likwidacja OFE

Inna przyczyna, dla której Donald Tusk jest "niewybieralny", to zwana "skokiem na OFE" reforma Otwartych Funduszy Emerytalnych. Polegała ona na przeniesieniu zgromadzonych w nich 153 mld zł do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

Dofinansowano w ten sposób bieżące emerytury, co zwykle czyniono z budżetu państwa. Dzięki temu doszło do znacznego obniżenia długu publicznego na 2014 rok. 

Afera podsłuchowa 

Polityczne trzęsienie ziemi wywołała w czerwcu 2014 roku afera podsłuchowa. Po tym jak tygodnik "Wprost" opublikował stenogramy nielegalnych nagrań polityków, spotykających się w modnych restauracjach stolicy, spadły notowania rządu Donalda Tuska. Wśród kilkudziesięciu podsłuchiwanych osób znaleźli się ministrowie, prezes NBP, biznesmeni i parlamentarzyści.

REKLAMA

Po wybuchu afery do redakcji "Wprost" wkroczyli agenci Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego z żądaniem "dobrowolnego wydania" materiałów związanych z opublikowanymi nagraniami rozmów polityków, które wywołały tzw. aferę taśmową. Sylwester Latkowski, redaktor naczelny tygodnika poinformował, że nie wyda żadnych materiałów ze względu na ochronę źródła. Doszło do szarpaniny. 

Rok później do dymisji podali się ministrowie: Bartosz Arłukowicz, Andrzej Biernat i Włodzimierz Karpiński, szef Kancelarii Premiera Jacek Cichocki i szef Zespołu Doradców Politycznych Prezesa Rady Ministrów Jacek Rostowski. Rezygnację z funkcji marszałka Sejmu złożył też Radosław Sikorski.

Amber Gold

PiS obciąża też politycznie Donalda Tuska aferą Amber Gold. Przypomnijmy, że spółka powstała na początku 2009 r. i miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku. W połowie 2011 r. Amber Gold przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych Jet Air, następnie w niemieckich OLT Germany, a pod koniec 2011 r. w liniach Yes Airways.

Powiązany Artykuł

pap amber gold 1200.jpg
Kto zawiódł w sprawie afery Amber Gold? "Ocena aparatu państwowego za rządów Donalda Tuska jest druzgocąca"

Powstała wtedy marka OLT Express, która upadłość ogłosiła pod koniec lipca 2012 r. Z kolei Amber Gold ogłosiła likwidację 13 sierpnia 2012 r., a tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Według ustaleń, w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej firma oszukała w sumie ponad 18 tys. swoich klientów, doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 milionów złotych. 

REKLAMA

Zdaniem Małgorzaty Wassermann, przewodniczącej sejmowej komisji śledczej do spraw Amber Gold, która przygotowała raport końcowy z jej prac, na skrajnie negatywną ocenę zasługują przede wszystkim trzy ministerstwa: resort spraw wewnętrznych z Jackiem Cichockim na czele, resort budownictwa kierowany przez Sławomira Nowaka i Ministerstwo Finansów, którego wiceszefem był Andrzej Parafianowicz.

Przełożonym wszystkich wspomnianych ministrów był ówczesny szef rządu Donald Tusk. Dlatego ich negatywna praca pośrednio obciąża także jego polityczne konto - tłumaczyła Wassermann. 

Wyłudzenia VAT

Kolejna afera, która odbiła się czkawką Donaldowi Tuskowi, dotyczy wyłudzeń podatku VAT. Pod koniec sierpnia Marcin Horała, poseł PiS, przedstawił raport z prac komisji śledczej ds. VAT. 

Według niego w latach 2007-2015 rząd nie podejmował żadnych działań naprawczych, żeby ograniczyć skalę wyłudzeń. Autorzy raportu zaproponowali postawienie przed Trybunałem Stanu między innymi obecnego szefa Rady Europejskiej. 

Horała zwrócił uwagę, że w okresie od grudnia 2007 r. do listopada 2015 r. nie prowadzono efektywnej walki z przestępczością podatkową. Dodatkowo, ignorowany miał być postulat ograniczenia rozliczeń kwartalnych VAT, mimo wniosków dyrektorów urzędów kontroli skarbowej.

REKLAMA

Powiązany Artykuł

tarczyński 1200.jpg
Dominik Tarczyński: oddanie śledztwa Rosjanom to forma zdrady dyplomatycznej

Z projektu raportu wynika także, że w badanym okresie ustawodawca nie zadbał o to, aby wprowadzić do systemu prawa karnego przepisy, które w dostateczny sposób chroniłyby Skarb Państwa. 

Śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej

PiS nie zapomni byłemu premierowi również tego, jak oddał śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej Rosjanom. W 2017 roku tygodnik "Do Rzeczy" poinformował o analizie zamówionej przez Kancelarię Donalda Tuska, z której wynikało, że ten ruch był niepotrzebny.

Według tygodnika, który dotarł do ważnych dokumentów, przez kilka tygodni po katastrofie smoleńskiej ekipa Donalda Tuska "nie pokusiła się o przygotowanie żadnej analizy prawnej, która wskazywałaby na to, że Polska była bezwolnym wykonawcą rosyjskich poleceń, a wszystkich ustaleń dokonywano na słowo honoru".

"Kancelaria Prezesa Rady Ministrów nie posiada informacji, z jakich uregulowań wynikała decyzja Federacji Rosyjskiej o wdrożeniu śledztwa w sprawie katastrofy samolotu Tu-154M" – pisało "Do Rzeczy" powołując się na pismo sygnowane przez Tomasza Arabskiego.

REKLAMA

Prawne analizy dotyczącego tego problemu śledztwa współpracownicy Tuska zaczęli zlecać dopiero wiele tygodni po tragedii, kiedy już w rzeczywistości cały materiał dowodowy został przejęty i zabezpieczany przez stronę rosyjską.

Tusk woli poczekać


Wielu publicystów i komentatorów uważa, że decyzja Donalda Tuska o niebraniu udziału w wyścigu prezydenckim, jest racjonalna. - Jeśli miałby wrócić tylko po to, aby przegrać, to z punktu widzenia logiki politycznej byłoby kompletnie bez sensu - wskazuje w rozmowie z Onetem, Marcin Duma, prezes IBRIS. 

- Donald Tusk poznał badania, które mówią, że nie wygra wyborów prezydenckich w 2020 roku i woli poczekać cztery lata i wesprzeć obóz w walce o parlamentarne zwycięstwo - dodaje analityk. 

Co ciekawe - jak podaje Wirtualna Polska - część szeregowych posłów PO nie była zadowolona z decyzji Tuska. "Jeden z polityków mówi o nim nawet: egoista, inny: wybrał życie salonowego kota" - pisze wp.pl  

– Nie chciał ryzykować, ale to go nie wybiela. Ma traumę po 2005 roku i woli odejść jako "europejski winner", "nieubabrany" polskim błotem – twierdzi rozmówca portalu.

REKLAMA

kad

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej