Wybory prezydenckie 2020. Publicysta: zgodnie z prawem powinny się odbyć w maju
- Jeżeli chcemy postąpić zgodnie z prawem, to wybory w maju powinny się odbyć. Dlatego, że zgodnie z konstytucją nie ma innej możliwości - podkreślił w Polskim Radiu 24 Jacek Liziniewicz z "Gazety Polskiej Codziennie". Gośćmi "Debaty poranka" byli także Tomasz Kozłowski z "Faktu" i Jerzy Mosoń z "Polish Market".
2020-04-14, 10:19
Posłuchaj
Ze względu na epidemię koronawirusa, w poprzedni poniedziałek Sejm uchwalił ustawę, zgodnie z którą wybory prezydenckie w 2020 r. zostaną przeprowadzone wyłącznie w drodze głosowania korespondencyjnego. Przepisy stanowią też, że w stanie epidemii marszałek Sejmu Elżbieta Witek może zarządzić zmianę terminu wyborów, określonego wcześniej w postanowieniu. Dlatego, mimo że głosowanie zaplanowano na 10 maja, może się ono odbyć 17 lub nawet 24 maja. Goście "Debaty poranka" dyskutowali, czy w tych terminach Polacy powinni udać się do urn, czy też rząd powinien zadecydować o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej i przełożyć wybory.
Powiązany Artykuł
Wybory prezydenckie 2020. Sejm uchwalił ustawę ws. głosowania korespondencyjnego
"Wybory w maju powinny się odbyć"
Zdaniem Jacka Liziniewicza wprowadzenie stanu klęski żywiołowej nie rozwiązałoby całej sytuacji. - Ten stan nie jest po to, by przekładać wybory, ale żeby działać w celu powrotu do normalnej sytuacji w kraju. Mam wrażenie, że jego wprowadzenie w niczym w kwestii wyborów nie pomoże - powiedział publicysta "Gazety Polskiej Codziennie".
Przyznał, że w całej sprawie punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. - Jeżeli chcemy postąpić zgodnie z prawem, to wybory w maju powinny się odbyć. Dlatego, że zgodnie z konstytucją nie ma innej możliwości. Tyle tylko, że od tego faktu cała reszta jest interpretacją. Jedni bowiem powiedzą, do wyborów nie może dojść pod żadnym pozorem i są to ci, którym nie idzie i którym mocno spadają sondaże. Ci, którzy mówią, że ich kandydatka traci i byłoby dobrze, gdyby dostała nieco więcej czasu na kampanię wyborczą, na pewno będą zamartwiali się organizacją majowego głosowania - zaznaczył Jacek Liziniewicz.
REKLAMA
"Na szali jest pewna polityczna kalkulacja"
Według Tomasza Kozłowskiego najlepiej by było, jakby politycy obozu rządzącego w sprawie wyborów słuchali rad specjalistów od chorób zakaźnych oraz epidemiologów. Jak stwierdził, według ich opinii głosowania zarówno korespondencyjnego, jak i w lokalach wyborczych nie da się bezpiecznie przeprowadzić. Przyznał jednak, że eksperci też mają różne zdanie na ten temat. - Mimo wszystko uważam, że bardzo dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. Aby to zrobić, rząd nie musi zmieniać prawa i dzięki temu może uniknąć awantury z opozycją. Poza tym po wprowadzeniu tego stanu można koncentrować się tylko na walce ze społecznymi i gospodarczymi skutkami pandemii, a następnie trzy miesiące po jego zakończeniu rozpisać wybory - powiedział dziennikarz "Faktu".
Powiązany Artykuł
Prezydent: "tak" dla wyborów korespondencyjnych, ale przy zagwarantowaniu bezpieczeństwa Polaków
Dodał jednak, że rozumie obecną sytuację. - Na szali jest pewna polityczna kalkulacja. Nie ulega wątpliwości, że Małgorzata Kidawa-Błońska, najgroźniejsza konkurentka Andrzeja Dudy, stoi już praktycznie na przegranej pozycji. Mimo to ja postulowałbym wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, bo pozwoliłby na skuteczniejsze działanie ze skutkami koronawirusa - zaznaczył Tomasz Kozłowski.
"Na wybory trzeba spojrzeć dwojako"
Z kolei Jerzy Mosoń zaznaczył, że cała sytuacja jest bardzo trudna. - Bo na wybory trzeba spojrzeć dwojako: pod względem bezpieczeństwa zdrowotnego Polaków, i biorąc pod uwagę kwestię demokracji oraz prowadzenia kampanii wyborczej - podkreślił.
REKLAMA
W związku z wyborami dziennikarz i publicysta "Polish Market" przytoczył dane z całego świata. Nie tylko bowiem w Polsce niebawem mają się odbyć wybory, ale ma do nich dojść także w innych krajach. - Syria, Iran, Paragwaj, Sri Lanka i Serbia zdecydowały się odłożyć głosowania w swoich wyborach parlamentarnych. Podobnie zrobiła Szwajcaria, jeśli chodzi o jej wybory lokalne. Z kolei we Włoszech tamtejsze Ministerstwo Spraw Zagranicznych już 5 marca ogłosiło, że odracza referendum zaplanowane na 29 marca. Głosowanie nie doszło do skutku także w Hiszpanii - wymieniał.
Jerzy Mosoń dodał jednak, że są też kraje, których władze podjęły inną decyzję. - Wybory parlamentarne odbędą się w Korei Południowej, i to już w środę, a to państwo, jeśli chodzi o epidemię koronawirusa, jest w podobnej sytuacji do naszej. Tyle tylko, że zakażeni koronawirusem pacjenci, którzy przebywają w szpitalach, będą mogli zdecydować, czy chcą wziąć udział w wyborach i będą mogli aplikować o przesłanie pakietu dokumentów do głosowania. W Polsce natomiast wyborca takiego wyboru miał nie będzie. Otrzyma od listonosza pakiet wyborczy i będzie musiał zdecydować, czy uczestniczyć w wyborach, czy nie, a jeśli podejmie decyzję na tak, to będzie musiał tę korespondencję odesłać. CO oznacza, że i tak będzie narażał swoje życie - mówił Jerzy Mosoń.
Powiązany Artykuł
Michał Wójcik: opozycja nie chce przeprowadzić wyborów z powodów czysto politycznych
Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.
***
Audycja: "Debata poranka"
Prowadzący: Dorota Kania
Goście: Jacek Liziniewicz ("Gazeta Polska Codziennie"), Jerzy Mosoń ("Polish Market"), Tomasz Kozłowski ("Fakt")
Data emisji: 14.04.2020
Godzina emisji: 08.35
REKLAMA
Polskie Radio 24/bb
Polecane
REKLAMA