"Nie ma żadnego uzasadnienia". Szef MSZ Wielkiej Brytanii o wydaleniu dyplomatów z Białorusi
- Decyzja władz Białorusi o wydaleniu dwojga brytyjskich dyplomatów "nie ma żadnego uzasadnienia" - oświadczył w poniedziałek wieczorem brytyjski minister spaw zagranicznych Dominic Raab.
2020-11-10, 00:47
"Wydalenie dwóch brytyjskich dyplomatów za zgodne z prawem obserwowanie protestów w Mińsku jest całkowicie nieuzasadnione. Jak wynika z niezależnych doniesień, jest to część skoordynowanej kampanii nękania, która wymierzona jest w aktywistów (społecznych), media, a teraz także dyplomatów" - napisał Raab w wydanym oświadczeniu.
"Zamiast próbować zastraszać tych, którzy rzucają światło na stosowane przezeń represje, (Alaksandr) Łukaszenka musi zgodzić się na wolne i uczciwe wybory oraz umożliwić pociągnięcie do odpowiedzialności osób stojących za stosowaniem przemocy wobec demonstrantów" - dodał szef brytyjskiego MSZ.
Powiązany Artykuł
Białoruski politolog: protesty w Mińsku rozpędzane ostrzej, bo na prowincji wygasają
"Zbierali informacje"
Wcześniej w poniedziałek białoruskie ministerstwo spraw zagranicznych poinformowało, że dwoje brytyjskich dyplomatów zostało uznanych za personae non gratae "w związku z prowadzeniem przez nie działalności niezgodnej ze statusem dyplomaty oraz z celami ich pobytu na Białorusi". Chodzi o attaché wojskowego Timothy’ego Wighta-Boycotta oraz zastępczynię ambasadora Lisę Thumwood.
Jak podała białoruska telewizja ONT, według białoruskich organów ochrony prawa dyplomaci zbierali informacje o sytuacji politycznej w tym kraju oraz o przebiegu trwających tam protestów. Oboje mieli zostać zauważeni podczas przyglądania się niedzielę protestom opozycji w Mińsku. Od maja Brytyjczycy niejednokrotnie spotykali się z przedstawicielami organizacji opozycyjnych, społecznych i obrony praw człowieka. ONT twierdzi, że dyplomaci już opuścili Białoruś.
- "Paszoł won, ty i OMON". Emeryci i lekarze protestowali w Mińsku
- Protesty na Białorusi. Ponad 800 zatrzymanych osób po niedzielnych manifestacjach
We wrześniu Wielka Brytania nałożyła sankcje na białoruskiego prezydenta Alaksandra Łukaszenkę, jego syna i sześciu innych wysokich rangą przedstawicieli reżimu, których wskazano jako odpowiedzialnych za sfałszowanie sierpniowych wyborów prezydenckich i represje wobec protestujących.
W poniedziałek mijają trzy miesiące od czasu wyborów, w których według władz, ubiegający się o reelekcję Łukaszenka otrzymał ponad 80 proc. głosów. Rezultatu wyborów nie uznały ani Wielka Brytania, ani Unia Europejska. Od ich zakończenia na Białorusi codziennie trwają pokojowe demonstracje opozycji, które są brutalnie tłumione przez policję.
pkr
REKLAMA