Prof. Mączyńska: dla firm w kryzysie pomoc państwa zawsze będzie niewystarczająca
Obciążanie budżetu państwa ma swoje granice, a konsekwencją jest spłata długu przez całe społeczeństwo i możliwy brak środków na inne niezwykle istotne cele, jak ochrona zdrowia. Firmy muszą liczyć się z tym, że pomoc w kryzysie nie oznacza rekompensaty strat sprzed pandemii. Chodzi o przetrwanie – mówiła w audycji "Rządy Pieniądza" prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.
2021-01-18, 11:00
Jak zaznaczyła prof. Elżbieta Mączyńska, jest wiele osób, które straciły część swoich dochodów z powodu pandemii, a nie wyciągają ręki po pomoc, bo nawet jej dla nich nie przewidziano.
Prezes PTE stwierdziła, że nie rozumie, dlaczego przedsiębiorcy, przede wszystkim z gmin górskich, chcą iść w stronę rozwiązania konfrontacyjnego i pomimo obostrzeń obowiązujących do końca stycznie, już teraz otwierać swoje biznesy.
Powiązany Artykuł
Tarcza finansowa 2.0. Szef PFR: zapraszamy mikrofirmy i MŚP do wnioskowania o subwencje
Polska nie jest wyspą w morzu pandemii
- Z pewnością liczą na to, że otwierając biznesy, osiągną korzystne rezultaty, ale jeśli patrzymy na skalę pandemii u naszych sąsiadów, to może to być bardzo zawodne. Nie jesteśmy samotną wyspą i rząd nie podejmuje decyzji o lockdownie na podstawie patrzenia w sufit, ale danych i trendów występujących w ochronie zdrowia. Musi znaleźć tzw. złoty środek – nie dopuścić do rozszerzenia pandemii, a jednocześnie potwierdzić formę pomocy dla dotkniętych obostrzeniami. Oczywiste jest, że pomoc w kryzysie nigdy nie jest wystarczająca, stąd niezadowolenie – analizowała prof. Mączyńska.
Wyraziła jednak wątpliwość czy Polacy odważą się, pomimo zagrożenia dla ich zdrowia, tak ochoczo jak przed pandemią koronawirusa chodzić do restauracji, jeździć do hoteli. Dane z jesieni, gdy turystyka była otwarta, tego nie potwierdzają.
REKLAMA
- Z wszystkich analiz na świecie wynika, że świat będzie teraz nękany różnego rodzaju "czarnymi łabędziami", pandemiami, bo tak go sobie urządziliśmy. Tym bardziej warto się zastanowić nad tym, czy i w przedsiębiorstwach, i na szczeblu państwa nie powinien być w przyszłości stworzony specjalny fundusz antykryzysowy. Świat nie może już gnać bez koła zapasowego, przed czym przestrzegał noblista Joseph Stiglitz – mówiła prof. Mączyńska.
Powiązany Artykuł
Jarosław Gowin o tarczach finansowych: do 45 branż trafi kwota ponad 20 miliardów złotych
Bez precedensowa pomoc
Drugi z gości audycji, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego Piotr Arak zaznaczył, że Polska w tym i minionym roku pomaga przedsiębiorcom jak nigdy wcześniej. Do tego więcej wydajemy z budżetu, niż wynika to z poziomu zamożności naszego kraju i gospodarki.
- Przez to uratowaliśmy wiele firm i utrzymaliśmy poziom zatrudnienia, który może nieco wzrośnie dopiero w tym roku. Pamiętajmy, że zaostrzenia reżimów sanitarnych u naszych sąsiadów rosną (…). Iluzoryczne jest moim zdaniem oczekiwanie przedsiębiorców, że w momencie, gdy się otworzą niezgodnie z prawem, będą mieli podobny utarg jak przed pandemią, a klienci będą masowo do nich przychodzić. Kraje, które nie wprowadzały lockdownów, jak Szwecja, też musiały wprowadzać pakiety pomocowe dla przedsiębiorstw, ponieważ spadek aktywności ekonomicznej obywateli był prawie taki sam jak w krajach, w których wprowadzano lockdowny – podkreślał Piotr Arak.
Jak stwierdził, "lockdowny de facto wprowadzają konsumenci, bo nie chodzą do sklepów".
REKLAMA
- To, żeby obroty mogły być takie ja przed pandemią, zależy od zaszczepienia społeczeństwa – powiedział Piotr Arak.
Jednak w jego opinii, nawet jeżeli do lata poziom wyszczepienia społeczeństwa nie będzie wystarczający, to i tak gospodarka, ze względu na specyfikę wirusa, zostanie wówczas otwarta, podobnie jak w 2020 roku.
REKLAMA
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
Posłuchaj
PR24/Anna Grabowska/ sw
REKLAMA
REKLAMA