"To region zapomniany i wymierający naturalnie". Szefowa Fundacji Most Solidarności o Donbasie
2021-01-28, 10:10
- Mieszkańcy wsi przy linii frontu w Donbasie na Ukrainie są dotknięci podwójnym nieszczęściem - traumą związaną z wojną i biedą - mówi Marta Titaniec, szefowa polskiej Fundacji Most Solidarności, która przez dwa lata pomagała potrzebującym na terenie ogarniętym konfliktem. Projekt był finansowany ze środków MSZ.
Marta Titaniec opowiada, że chciała nieść pomoc mieszkańcom Donbasu, od kiedy tylko wybuchł tam konflikt w 2014 roku. Ludzie zamieszkujący tereny przy linii frontu w obwodzie donieckim i ługańskim są dotknięci podwójnym nieszczęściem - traumą związaną z wojną i biedą; w wyniku wojny "infrastruktura - drogowa, medyczna, edukacyjna została zniszczona, a zakłady pozamykane" - podkreśla. W jej ocenie "to region zapomniany i wymierający naturalnie, bo ludzie »młodzi« to osoby w wieku 50-60 lat" - wskazuje.
Powiązany Artykuł
Te punkty zapalne przykuwały uwagę świata. Rok 2021 może przynieść rozwiązanie części konfliktów
"Ludzie są przerażeni"
Szefowa fundacji odwiedzała domy mieszkańców przyfrontowych wsi. - Sytuacja w wioskach na Donbasie wygląda tak jak obrazy, które znam z książek sprzed wojny w Polsce. To takie malutkie przycupnięte domki, częściowo pomalowane na niebiesko, w których mieszkają samotni ludzie - opowiada. Zaznacza przy tym, że wiele starszych osób nie utrzymuje bliskich relacji z rodzinami, które często są w Rosji, a w mniejszej mierze - w Polsce.
"Jeden z naszych beneficjentów mieszkał w nadpalonym domu; ja takie budynki widziałam na zdjęciach po Powstaniu Warszawskim (...). Dom nie był nawet zabielony, nie było wody" - opowiada.
W ocenie Titaniec obecnie największe potrzeby w regionie dotyczą problemów medycznych i bezrobocia, które według niej na tym obszarze sięga 80 proc. Mieszkańcy przyfrontowych wiosek najczęściej cierpią na nadciśnienie, problemy z sercem i cukrzycę. Pytana o sytuację związaną z COVID-19 na tym terenie, rozmówczyni zaznacza, że do przyfrontowych wsi koronawirus dotarł jesienią. - Są przerażeni. Nagle zaczęli umierać ludzie - wskazuje.
- Zastanawialiśmy się, co możemy zrobić rozwojowego w tym "nierozwojowym" miejscu - kontynuuje rozmówczyni. Osoby, które potrzebują pomocy, to ludzie powyżej 70. roku życia, i ci, którzy z różnych względów pozostali w Donbasie i nie mają źródła utrzymania.
Działania fundacji
Powiązany Artykuł
Zbrodnie wojenne i przeciwko ludzkości. Trybunał w Hadze o sytuacji konfliktu na Ukrainie
Fundacja Most Solidarności stworzyła taki projekt, by połączyć obie te grupy. Był on finansowany ze środków MSZ i realizowany razem z oddziałem Caritas w Mariupolu przez dwa lata. W tym czasie zespoły medyczne prawie 200 razy wyjeżdżały do mieszkańców wsi w pobliżu linii frontu, przeprowadzono prawie 6 tys. wizyt domowych, wyszkolono opiekunów socjalnych - miejscowych mieszkańców, którzy byli wcześniej bezrobotni, organizowano też spotkania z prawnikiem i psychologiem.
W efekcie działań fundacji w Donbasie powstało pięć organizacji i wyszkolono kilkudziesięciu pracowników socjalnych. - Wyszkoliliśmy ludzi zdolnych do pracy, by stali się opiekunami społecznymi, założyli swoje organizacje i mogli aplikować o środki - mówi Titaniec. Organizacje te świadczą socjalną, higieniczną i medyczną pomoc dla staruszek.
Niektóre z tych organizacji na przykład pieką chleb i robią pierogi dla potrzebujących, a część jedzenia sprzedają też stacjonującym w pobliżu ukraińskim żołnierzom, zarabiając w ten sposób na utrzymanie i zakup produktów.
Bardzo zwracaliśmy uwagę, że pomoc świadczona była z polskich środków - dodaje szefowa fundacji. - Polska pomoc była przyjmowana z otwartymi ramionami. Podkreślali, że nie zapomnieliśmy o nich - mówi Titaniec.
pkr