Igrzyska zakończone. Pytania o japońskie finanse pozostały
Zakończenie XXXII Letnich Igrzysk Olimpijskich Tokio 2020 nie oznacza końca pytań finansowych wokół wydarzenia, które odbyło się bez widzów i kosztowało ponad dwa razy więcej, niż początkowo planowano.
2021-08-09, 11:52
Rachunek za igrzyska olimpijskie i paraolimpijskie w Tokio ma wynieść 1,64 biliona jenów (15 miliardów dolarów), czyli o 22% więcej niż w wersji sprzed roku. Kwota ta jest również dwukrotnie wyższa niż 800 miliardów jenów, które Tokio przedstawiło w swojej pierwotnej ofercie na organizację igrzysk. Rachunek, który będzie musiał być w pełni sfinansowany po zakończeniu igrzysk, został podzielony między organizatorów imprezy, rząd metropolitalny Tokio i rząd centralny Japonii. Największa część przypada na miasto gospodarza.
Powiązany Artykuł
Tokio 2020: Anita Włodarczyk urodziny spędziła w samolocie. "Świętowanie zaczęliśmy na lotnisku"
Przed decyzją o opóźnieniu igrzysk, do 2020 roku, sprzedano 4,48 miliona biletów, co miało przynieść 90 miliardów jenów przychodu. Teraz ta liczba będzie bliska zeru. Tokijski komitet organizacyjny jest odpowiedzialny za sprzedaż biletów i po wykorzystaniu dużej części swojej polisy ubezpieczajacej od odwołania imprezy, według źródeł z branży ubezpieczeń, jest mało prawdopodobne, że otrzyma dużą wypłatę z tytułu utraconej sprzedaży biletów.
Agencja ratingowa Fitch szacuje całkowity koszt olimpiady na około 2,5 miliarda dolarów, przy czym analitycy Jefferies twierdzą, że 2 miliardy dolarów przypadają na prawa telewizyjne i sponsoring, a 600 milionów dolarów na usługi hotelarskie. Jak podają źródła, firmy turystyczne i hotelarskie oraz Międzynarodowy Komitet Olimpijski mogą być narażone na straty z powodu zakłóceń związanych z zakazem wstępu widzów oraz roszczeń związanych z polityką anulowania imprez. Olimpiada jest zazwyczaj ubezpieczana przez firmy takie jak Lloyd's of London, Beazley i Tokio Marine Kiln. Reasekuratorzy, którzy ubezpieczają ubezpieczycieli, mogą być odpowiedzialni za większość roszczeń, które według agencji Fitch mogą wynieść nawet 400 milionów dolarów.
W samej Japonii 60 japońskich firm, w tym Toyota, Bridgestone i Panasonic, zapłaciło rekordową sumę ponad 3 miliardów dolarów za sponsorowanie igrzysk. Po przełożeniu zawodów wyłożyły kolejne 200 milionów dolarów. Podczas gdy w normalnych warunkach staraliby się odzyskać te nakłady ze sprzedaży powiązanej z zainteresowaniem olimpiadą, niektóre wielkie korporacje martwiły się o potencjalne szkody dla swoich marek, gdy opinia publiczna w Japonii zwróciła się przeciwko igrzyskom. Toyota zdecydowała się nie emitować w Japonii reklam telewizyjnych związanych z imprezą. Inne firmy, w tym Panasonic, musiały ograniczyć plany rozrywkowe klientów w miejscach igrzysk po tym, jak widzowie otrzymali zakaz wstępu.
REKLAMA
Kluczowym powodem, dla którego Japonia miała być gospodarzem igrzysk olimpijskich, było pobudzenie turystyki, która w ciągu dekady przed wstrzymaniem przez pandemię większości międzynarodowych podróży wzrosła czterokrotnie, do ponad 30 milionów odwiedzających rocznie. W 2019 roku wydali oni w Japonii prawie 4,81 biliona jenów (43,6 miliarda dolarów) w hotelach, restauracjach, sklepach i na inne usługi. "Normalna" olimpiada mogłaby dodać 0,33% do produktu krajowego brutto (PKB), czyli około 1,8 biliona jenów, jak szacował przed igrzyskami Nomura Research Institute. Zamiast tego japoński rząd musi przekonać i tak już sceptycznie nastawioną opinię publiczną, że organizacja igrzysk była słuszną decyzją, nawet jeśli nie przyniesie ona korzyści ekonomicznych.
PolskieRadio24.pl/ Reuters/ mib
REKLAMA