Repatrianci z Kazachstanu wracają do Polski. "Chcemy zacząć nowe życie"
- Chcemy nauczyć się języka, znaleźć pracę i dalej się rozwijać - mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Jana Niedzvetskiy, która wraz z mężem i synkiem przyleciała do Warszawy z Kazachstanu. Jana jest jedną z 10 osób, które zostały włączone do programu repatriacji realizowanej od 2000 r. przez państwo polskie.
2022-01-18, 11:01
Na mocy znowelizowanej w 2017 roku ustawy o repatriacji w Polsce utworzono ośrodki adaptacyjne, do których trafiają Polacy z terenów byłego ZSRR. W głównej mierze z Kazachstanu, na którego terytorium w latach 1936-1947 zostało przesiedlonych przez radzieckie władze dziesiątki tysięcy naszych rodaków. Dziś, dzięki państwowemu programowi, do kraju trafiają ich potomkowie.
Ośrodek Adaptacyjny dla Repatriantów w Domu Polonii w Pułtusku, który jest prowadzony przez Stowarzyszenie Wspólnota Polska, pomaga Polakom w powrocie do kraju. - Program repatriacji powstał, ponieważ wielu Polaków po rozpadzie Związku Radzieckiego zwróciło się do władz o udzielenie takiej pomocy - tłumaczy Antonina Grabowska, repatriantka, od 5 lat koordynator ośrodka adaptacyjnego.
Pułtuski ośrodek, w którym pracuje Antonina Grabowska, zapewnia wyżywienie i nocleg. Pomaga też w tłumaczeniu dokumentów, uzyskaniu dowodu osobistego i meldunku. Oferuje kursy czy zajęcia językowe. - Odbywają się lekcje kultury, tradycji, języka polskiego. A także zajęcia adaptacyjne polegające na opisaniu stanu prawnego funkcjonującego w Polsce, rynku pracy, systemu edukacji, aby repatrianci mieli jak najszerszą wiedzę po opuszczeniu ośrodka - tłumaczy Sylwia Ostaszewska, pracownik OdRwP.
Materiał reporterski o powrocie repatriantów z Kazachstanu do Polski:
Nowe życie
Jana Niedzvetskiy, zapytana przez naszego reportera o powody przyjazdu do Polski, mówi, że zmotywowali ją do tego rodzice, którzy wcześniej tu trafili w ramach podobnego programu. - Były pewne problemy związane z wymeldowaniem, te formalności zbiegły się ze szczytem protestów w Kazachstanie, ale udało się dopełnić formalności - zaznacza. Mówi, że po procesie adaptacyjnym w Pułtusku, podczas którego ma nadzieję nauczyć się języka polskiego, wraz z mężem chce podjąć pracę.
REKLAMA
Od nauki języka chce również zacząć Andrey Kozhushko, który również przyleciał do Polski z rodziną - synem i żoną. - Moja mama i dziadkowie są Polakami. Tata jest Rosjaninem. Ja czuję się w połowie Polakiem, a w połowie Rosjaninem. Bardzo się cieszę, że mogłem tu przyjechać i rozpocząć nowe życie - zapewnia.
Nowe życie w Polsce zacznie też Vitaliy Boretski z żoną. Rodzice Vitaliya zostali zesłani na teren Kazachstanu przez władze radzieckie w 1936 roku. - Gdy wysiedli na stacji Ałmaty-2, musieli z całym dobytkiem iść kilkadziesiąt kilometrów, aby dotrzeć do miejsca docelowego - opowiada historię rodzinną repatriant. Dodaje, że Kazachowie byli dla nich bardzo gościnni, dawali im chleb, pomagali im. Teraz Vitaliy Boretski ma szansę wrócić do kraju, z którego pochodzą jego przodkowie.
Obecnie pobyt w ośrodku repatriacyjnym przewiduje 90-dniowy okres adaptacyjny, który może być wydłużony maksymalnie do 6 miesięcy. Kluczowym momentem w niesieniu pomocy przez państwo polskie jest pomoc finansowa na zakup lub wynajem mieszkania w kwocie do 25 tys. zł na osobę oraz kwota ok. 8,5 tys. zł na osobę na zagospodarowanie.
Od 2017 roku do Polski, w ramach programu realizowanego przez Stowarzyszenie Wspólnota Polska, powróciło 800 Polaków.
REKLAMA
Zapraszamy do obejrzenia materiału reporterskiego.
Przygotował Paweł Kurek
REKLAMA