Media: potężny wybuch w Siewierodoniecku. Prawdopodobnie płoną substancje chemiczne
Portal Ukraińska Prawda - powołując się na źródła rosyjskie - poinformował o potężnym wybuchu, który miał miejsce w Siewierodoniecku. Mówi się o "kłębach różowego dymu" i sugeruje, że mogą płonąć substancje chemiczne. Informację o wybuchu i pożarze potwierdzili już portalowi ukraińscy wojskowi.
2022-06-18, 23:17
Ukrainska Prawda przywołuje publikacje rosyjskich mediów, według których nad miastem widać kłęby różowego dymu. W prorosyjskich źródłach pojawiły się sugestie, że przyczyną pożaru mógł być wybuch substancji chemicznych.
"Źródła Ukrainskiej Prawdy wśród ukraińskich wojskowych potwierdziły, że doszło do wybuchu oraz pożaru" - podał portal.
W Siewierodoniecku w obwodzie ługańskim, gdzie toczą się zaciekłe walki o kontrolę nad miastem, siły ukraińskie bronią się m.in. w strefie przemysłowej, gdzie znajdują się zakłady chemiczne Azot. Według władz obwodu na ich terenie ukrywa się 568 osób, w tym 38 dzieci.
Dowódca ukraińskiego batalionu broniącego Siewierodoniecka Petro Kuzyk powiedział wcześniej Sky News, że "chemikalia w zakładach Azot w Siewierodoniecku na Ukrainie grożą nie tylko życiu setek ukrywających się tam cywilów, ale też katastrofą ekologiczną dla całego regionu". Ostrzegł, że wybuch "mógłby zniszczyć całe miasto".
REKLAMA
"Rosja rzuca rezerwy"
- Rosja rzuca wszystkie rezerwy na dwa kierunki; pierwszy to Siewierodonieck, a drugi to Zołote, Kamiszuwacha, Popasna - mówił wcześniej szef władz obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj. Celem przeciwnika jest zajęcie stolicy obwodu i odcięcie trasy Lisiczańsk-Bachmut, by otoczyć siły ukraińskie.
Hajdaj zapewnił, że pomimo zmasowanych ataków wojsk rosyjskich, tych celów nie udaje się im osiągnąć. Siły rosyjskie kontrolują większą część Siewierodoniecka, ale nie całe miasto. Trasa Lisiczańsk-Bachmut jest ostrzeliwana i punktowo atakowana, lecz jej także przeciwnik nie kontroluje.
- Oni próbują okrążyć naszych wojskowych. Gdyby udało im się odciąć trasę, to możliwe byłoby okrążenie operacyjne, ale to się im nie udaje - oświadczył Hajdaj w wypowiedzi dla ukraińskiej telewizji.
Urzędnik skomentował również sytuację w zakładach chemicznych Azot, gdzie wciąż przebywa 568 osób, w tym 38 dzieci. Zauważył, że ludzie ci, mimo wielokrotnych próśb, nie zdecydowali się na ewakuację. - Sytuacji w zakładach Azot nie można porównać do Azowstalu w Mariupolu, bo to nie jest - jak tam - podziemne miasto. To kilka schronów, które nie są ze sobą połączone - powiedział Hajdaj.
REKLAMA
- Kolejna wymiana jeńców. Ukraiński wywiad: do domu wróciło pięciu cywilów
- Zełenski odwiedził Mikołajów. "Nie przestajemy działać w imię zwycięstwa Ukrainy"
es
REKLAMA