Katastrofa polskiego autokaru w Chorwacji. Siostry nazaretanki walczą o życie

- Dwie siostry nazaretanki z Kalisza walczą o życie. Mama jednej z nich zginęła na miejscu - przekazał rzecznik prasowy diecezji kaliskiej ks. Michał Włodarski. Wiadomo, że w pielgrzymce autokarowej do Medjugorje uczestniczyły trzy siostry z tego samego zgromadzenia. Jedna z nich s. Janina Mateusiak również zginęła w wypadku, o czym poinformowały katolickie media.

2022-08-09, 19:30

Katastrofa polskiego autokaru w Chorwacji. Siostry nazaretanki walczą o życie

Ks. Michał Włodarski poinformował, że stan zdrowia sióstr jest bardzo ciężki. Poszkodowane w wypadku są - jak ustaliła PAP - pracownicami przedszkola Sióstr Nazaretanek w Kaliszu (Wielkopolskie). Siostra Emmanuela jest dyrektorem placówki, s. Urszula - wychowawczynią. 

Na stronie internetowej diecezji kaliskiej biskup Damian Bryl złożył wyrazy współczucia oraz zapewnił o duchowej bliskości ze wszystkimi poszkodowanymi i osobami niosącymi im pomoc"Prosi również, by w kościołach diecezji kaliskiej modlono się o wieczne zbawienie dla zmarłych, o zdrowie dla rannych i o pociechę, i siły dla ich rodzin" - przekazał rzecznik.

W siedzibie głównej zgromadzenia Sióstr Nazaretanek w Warszawie poinformowano PAP, że do szpitala, gdzie są kaliszanki, udała się delegacja zakonnic. Wiadomo, że w wycieczce uczestniczyły trzy siostry ze zgromadzenia; jedna z nich s. Janina Mateusiak zginęła na miejscu, o czym poinformowały katolickie media.

Katastrofa polskiego autokaru w Chorwacji. Zeznania świadków

W wypadku polskiego autokaru, do którego doszło w sobotę nad ranem na autostradzie A4 na północ od stolicy Chorwacji, Zagrzebia, zginęło 12 osób, a 32 zostały ranne. Wszystkie ofiary wypadku to polscy obywatele, którzy pielgrzymowali do Medjugorje. Do wypadku doszło ok. godz. 5.40 na autostradzie A4, w położonym na północ od Zagrzebia regionie varażdińskim, między miejscowościami Jarek Bisaszki i Podvorec. Jadący w kierunku Zagrzebia autobus zjechał z drogi i wpadł do rowu przy autostradzie - przekazała policja.

REKLAMA

Spośród 32 osób rannych, które przewiezione zostały do pięciu chorwackich szpitali, cztery osoby powróciły w nocy z soboty na niedzielę do kraju samolotem wraz z rządową delegacją, z ministrem Adamem Niedzielskim na czele.

Czytaj także:

"Ogromna tragedia, ból i rozpacz"

Pielgrzymkę zorganizowało warszawskie biuro podróży "U brata Józefa". Właściciel Jarosław Miłkowski powiedział, że miał osobiście uczestniczyć w wycieczce, ale niespodziewanie musiał zmienić plany ze względu na pogrzeb mamy. Do grupy miał dolecieć samolotem następnego dnia.

- Ten wypadek to ogromna tragedia, ból, żal i rozpacz. Brakuje mi słów, nie potrafię tego wyrazić - wyznał w rozmowie z PAP. Do Medjugorje - jak powiedział - zorganizował już blisko 100 pielgrzymek autokarowych; w niedzielę wróciły dwa autokary.

REKLAMA

Jarosław Miłkowski był na miejscu zdarzenia. - Nie widziałem tam żadnych śladów hamowania. Gdyby kierowca podjął taką próbę, to trawa w tym miejscu byłaby wyrwana. Autokar miał uderzyć centralnie z impetem w ścianę rowu wylanego betonem - mówił. Dodał, że bezpośredni świadek zdarzenia powiedział mu, że kierowca nie przysnął. - Z kierowcą musiało się stać coś bardziej poważnego, bo ludzie krzyknęli, a on w ogóle nie zareagował; nie reagował też na wezwania swojego zmiennika - zrelacjonował.

Katastrofa polskiego autokaru w Chorwacji. Przyczyny wypadku

Kierowca autokaru był pracownikiem firmy, z którą właściciel biura współpracuje od 5 lat. - To bardzo dobra firma; nigdy nie było żadnych problemów - zapewnił. Właściciel biura odwiedził chorych w dwóch chorwackich szpitalach - w Zagrzebiu i w Varazdinie. Podczas spotkania mężczyzna zaoferował pomoc chorym po ich powrocie do Polski.

- Z taką chęcią pomocy za moim pośrednictwem zwróciła się fundacja Forani, która pomaga poszkodowanym w wypadkach - wyjaśnił. Dodał, że w ambasadzie poinformowano go, że w środę lub czwartek znaczna część osób zostanie przetransportowana do Polski.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie katastrofy na polecenie Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobro. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Aleksandra Skrzyniarz wskazała, że w toku postępowania prokuratura wykonuje czynności w ramach międzynarodowej współpracy ze stroną chorwacką. - Pozyskujemy dowody zgromadzone przez chorwackich śledczych, w tym zabezpieczone na miejscu wypadku - zaznaczyła.

REKLAMA

- We własnym zakresie gromadzimy dowody związane m.in. z kwestiami dotyczącymi organizacji przejazdu i dokumentację pojazdu. Planowane jest powołanie biegłych lekarzy sądowych oraz z zakresu rekonstrukcji wypadków samochodowych - podała.

Według ustaleń PAP, śledczy będą również sprawdzać m.in. dokumentację medyczną pokrzywdzonych oraz planują przeprowadzenie z nimi czynności procesowych po ich powrocie do Polski.

Zobacz: wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz w Programie 3 Polskiego Radia

ASP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej