Henryk Bereza. Jeden z najoryginalniejszych krytyków literackich II połowy XX wieku
"Był krytykiem w pełni tego słowa niezależnym, autonomicznym i niepodległym. Nikt nie miał wpływu na jego system wartości artystycznych, żaden inny krytyk, żaden pisarz" - pisze w tekście "Henryk Bereza jakiego znałem" krytyk literacki Janusz Drzewucki. 98 lat temu urodził się Henryk Bereza, znany i ceniony krytyk literacki i eseista.
2024-10-28, 05:40
Henryk Bereza urodził się 28 października 1926 roku w Miedniewicach koło Skierniewic. W czasie II wojny światowej był żołnierzem Armii Krajowej. W latach 1947-1952 studiował polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Jako krytyk literacki debiutował w 1950 roku na łamach tygodnika "Wieś".
Praca w "Twórczości"
Już pod koniec studiów, w roku 1951, Henryk Bereza nawiązał współpracę z miesięcznikiem literackim "Twórczość", by po latach zostać członkiem zespołu redakcyjnego tego pisma. W latach 1966–1978 kierował działem krytyki "Twórczości", później w latach 1978–1988 – prozy, zaś w okresie 1980–2004 był zastępcą redaktora naczelnego.
Krytyk literacki, redaktor miesięcznika "Twórczość" Janusz Drzewucki, który pracował wraz z Berezą, wspomina w tekście "Henryk Bereza jakiego znałem", że lubił dyskutować z nim o pisarzach, których twórczość śledził od dawna, m.in. o Leopoldzie Buczkowskim, Wiesławie Myśliwskim czy Tadeuszu Nowaku, ale także dowiadywać się od niego o pisarzach, których rzadziej się dziś czyta. Drzewucki podkreśla, że z opinią Berezy liczyło się wielu pisarzy.
"W »Czytelniku« Henryk jadł obiad, pił kawę, rozmawiał z przyjaciółmi, spotykał się z pisarzami, którzy zjeżdżali z wszystkich stron Polski do Warszawy, specjalnie po to, aby się z nim spotkać. (…) Kogo ja przy tym stoliku nie widywałem! Chyba wszystkich pisarzy, jacy w »Twórczości« drukowali" – pisze Janusz Drzewucki.
Przyjaźnie z pisarzami
Henryk Bereza utrzymywał kontakt z wieloma pisarzami. Wśród nich wymienić można m.in. Marka Hłaskę, Edwarda Stachurę czy Wiesława Myśliwskiego. Jest autorem znanych określeń: "senioralność" oraz "życiopisanie", którymi zdefiniował twórczość – odpowiednio – Jarosława Iwaszkiewicza i Edwarda Stachury. Sam krytyk podkreślał w audycji Tomasza Bodyła "Przeszło, nie minęło" w Polskim Radiu w 2000 roku, że pisarstwo Stachury jest tożsame z jego życiem, jedno z drugiego wynika.
REKLAMA
- Stachura pisze całym sobą, wszystko w nim jest podporządkowane pisaniu, poza pisaniem Stachura w ogóle nie istnieje. Tylko na pozór Stachura żył także wtedy, kiedy nie pisał. Tylko na pozór studiował na dwóch czy nawet trzech uniwersytetach, tylko na pozór wie cokolwiek o czymkolwiek, co nie jest jego pisaniem, jego psiarską wiedzą. Stachura żyje, gdy pisze, a poza tym nie żyje wcale – tłumaczył Bereza w Polskim Radiu.
Posłuchaj
- Ze "Sławą i chwałą" włącznie, która nie wiadomo dlaczego tak została upatrzona na obiekt ataków. Tam nie ma nic nagannego, wszystko jest w swoim rodzaju znakomite, tak jak znakomite jest całe pisarstwo Iwaszkiewicza. Ale to już jest inna generacja, bo Iwaszkiewicz był generacją najstarszą w zakresie naszego aktywnego udziału w procesach literackich – mówił w Polskim Radiu Henryk Bereza.
"Jego opowieści o latach pracy krótko po wojnie na Uniwersytecie Warszawskim i w Instytucie Badań Literackich PAN, o przyjaźni z Hłaską, a także o ciągnącym się latami kumpelstwie ze Zdzisławem Maklakiewiczem i Janem Himilsbachem (poznał ich przez Hłaskę) były niezrównane" - dodaje o Berezie Janusz Drzewucki.
REKLAMA
"Czytane w maszynopisie"
Spostrzeżenia i przemyślenia krytycznoliterackie Henryka Berezy, związane z twórczością poszczególnych pisarzy, ukazywały się w tekstach publikowanych na łamach "Twórczości". Poza wymienionymi wyżej twórcami, pisał również m.in. o dziełach Juliana Stryjkowskiego, Mirona Białoszewskiego, Marka Nowakowskiego czy Stanisława Czycza. Tak zrodziła się w 1977 roku na łamach "Twórczości" jego autorska rubryka "Czytane w maszynopisie", którą prowadził do 2005 roku. Przez lata publikował w niej recenzje czytanych w maszynopisach, czyli przed książkową edycją, powieści i zbiorów opowiadań.
Posłuchaj
Janusz Drzewucki podkreśla, że Bereza wychodził z założenia: jeśli trzeba byłoby o jakiejkolwiek książce napisać źle, to lepiej już w ogóle o niej nie pisać. "Nie ulega wątpliwości, że jego pisarstwo krytycznoliterackie jest najwyższej próby. Jego fenomen tkwi w celności i przenikliwości, w oryginalnym, niemal aforystycznym stylu, zasadza się na budzącej szacunek i podziw umiejętności, z jaką eseista przechodzi od analizy do syntezy" – pisze Janusz Drzewucki.
Autor tekstu "Henryk Bereza jakiego znałem" dodaje, że Bereza miał jedną podstawową zasadę, którą kierował się w pracy literackiej. Systematycznie oddzielał literaturę piękną od popularnej, zajmował się wyłącznie twórczością artystyczną, niebędącą na usługach żadnej idei, nie znosił też literatury upolitycznionej.
REKLAMA
Bereza miał podkreślać, że "literatura służy tylko literaturze, jest wartością samą w sobie". Pozostawił dwie koncepcje krytyczne: nurtu chłopskiego w literaturze polskiej oraz rewolucji artystycznej w polskiej prozie, a także wiele książek, jak m.in.: "Związki naturalne" (1972), "Proza z importu: szkice literackie" (1979), "Bieg rzeczy: szkice literackie" (1982) czy "Pryncypia. O łasce literatury" (1993).
"Nie roztrząsam kwestii: mylił się czy nie mylił w swoich rozpoznaniach. Faktem jest, że wielu autorów, których nie doceniał, zostało docenionych przez innych, natomiast wielu spośród tych, których doceniał, nigdy przez nikogo więcej nie zostało już docenionych. Tak czy owak był człowiekiem z krwi i kości i krytykiem z krwi i kości" - pisze Janusz Drzewucki.
Literatura jedyną pasją
Drzewucki dodaje, że Henryk Bereza poza literaturą nie miał praktycznie żadnych innych zainteresowań. Liczyła się dla niego tylko ona, nią "żył i oddychał". Nieustannie czytał.
"Był przy tym smakoszem co się zowie, nieustannie ciekawy nowych smaków, chociaż ugotować niczego nie potrafił. Lodówkę kupił sobie dopiero pod koniec życia. Telewizor zresztą również. Lubił radio, nawet bardzo, był zagorzałym słuchaczem programu 2 Polskiego Radia. Żył jak mnich. Mieszkanie – z widokiem na skrzyżowanie Marszałkowskiej z Jerozolimskimi – zamienił de facto w bibliotekę" – wspominał Janusz Drzewucki.
Henryk Bereza zmarł 21 czerwca 2012 roku w Warszawie i został pochowany na cmentarzu Powązkowskim. W tym samym roku powstała w Szczecinie Fundacja Literatury imienia Henryka Berezy. Jej celem jest upowszechnianie dorobku tego krytyka literackiego oraz promowanie polskiej literatury współczesnej.
REKLAMA
pcz/im
Przy pisaniu tekstu korzystano z następujących materiałów:
L.M. Bartelski, "Polscy pisarze współcześni, 1939-1991: Leksykon", Tower Press 2000
J. Drzewucki, "Henryk Bereza jakiego znałem" w: "eleWator" nr 3 2013
REKLAMA