Dramatyczna sytuacja na Ukrainie. Mieszkaniec Lwowa: bywa, że prądu nie ma nawet 12 godzin
- Prąd wyłączają w każdym ukraińskim mieście. Mamy grafik tych wyłączeń. We Lwowie prąd wyłączany jest w poszczególnych dzielnicach, o różnych godzinach. Przerwy w dostawach trwają nie dłużej niż 9 do 12 godzin - mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Taras Protsak, mieszkaniec Lwowa.
2022-12-12, 17:15
Lwowianin tłumaczy, że z powodu natężonych ataków rakietowych armii Putina, m.in. na obiekty ukraińskiego systemu elektroenergetycznego, we wszystkich ukraińskich miastach są problemy z dostawą prądu.
- Więcej tego prądu nie ma, jak jest - zaznacza. Dodaje, że władze miast ograniczają dostawy energii do poszczególnych dzielnic. We Lwowie jest podział na dzielnice. - Mamy specjalny grafik, dzięki temu wiemy, o której godzinie w danej dzielnicy nie będzie prądu - tłumaczy.
ZOBACZ: rozmowa z Tarasem Protsakiem, który mieszka we Lwowie
Ogrzewanie i woda
Przerwy w dostawach elektryczności, jak mówi, mogą trwać nawet 9 do 12 godzin. - U mnie najdłużej nie było 9 godzin. Na przykład, raz wyłączyli prąd o godz. 13.00, potem włączyli o godz. 21.00 i był przez 4 godziny, a następnie wyłączyli go na noc - tłumaczy.
W chwili blackoutu właściciele sklepów czy restauracji włączają agregaty prądotwórcze. - Teraz jak się przejdzie przez miasto, to wszędzie słychać to "drrrrrr" - przywołuje warczenie silnika nasz rozmówca.
REKLAMA
Taras mówi, że we Lwowie raczej nie ma przerw w dostawach wody. Dodaje ponadto, że problemów z ogrzewaniem nie mają osoby, które korzystają z ogrzewania gazowego. W trudniejszej sytuacji są mieszkańcy, których domy ogrzewane są za pomocą elektryczności. - Gorsza sytuacja jest w innych miastach i na wsi, gdzie prąd jest wyłączany na dłużej - opisuje.
Pierwsi chrześcijanie
Zapytany, jak radzi sobie w tych trudnych okolicznościach, podkreślił, że nie może narzekać na przerwy w dostawach prądu, kiedy wie, że w okopach marzną żołnierze. Jego wrodzony optymizm każe mu nawet w problemach z dostawami prądu odnajdywać jakieś jasne strony tej sytuacji. - Jak byłem w sobotę wieczorem na mszy w katedrze i nie było elektryki, tylko same świeczki, to też w tym jest jakiś pozytyw. Modliliśmy się jak pierwsi chrześcijanie - śmieje się.
- Wiesz - tłumaczy - u nas się mówi tak: "ci chłopcy, ci nasi żołnierze, którzy siedzą w okopach, na froncie, oni tam marzną". - Ja nie mam elektryki, nie ma prądu, ale mam co jeść, siedzę w cieple. Nie mógłbym narzekać, bo inni na froncie walczą, biją się i co dzień narażają.
REKLAMA
Zapraszamy do wysłuchania i obejrzenia całej rozmowy z Tarasem Protsakiem, która jest dołączona do artykułu.
Paweł Kurek
REKLAMA