55 lat temu urodził się Andrzej Gołota

2023-01-05, 05:00

55 lat temu urodził się Andrzej Gołota
Sport - kartka z kalendarza . Foto: PR

Życiem rządzi przypadek

Nie często zdarza się aby chęć rewanżu na koledze doprowadziła do zdobycia medalu olimpijskiego. Taki precedens miał miejsce za sprawą Andrzeja Gołoty. Przyszedł na świat 5 stycznia 1968 roku w Warszawie. Od małego był dużym dzieckiem obdarzonym wielką siłą. Dzięki niej rządził i dzielił na podwórku. Pewnego razu natknął się na lepszego od siebie. Nie mogąc znaleźć na niego sposobu wpadł na pomysł, który w konsekwencji zaprowadził go na igrzyska. Postanowił zapisać się do sekcji bokserskiej Legii Warszawa. Miał wtedy 13 lat. Rozpoczął treningi pięściarskie na Łazienkowskiej 3.

- Mieliśmy nawet salę treningową pod trybuną. Ale to było lata temu - wspominał niedawno Gołota.

Opiekowali się nim najlepsi ówcześni szkoleniowcy Wojskowych. Były mistrz Polski Tadeusz Branicki, brązowy medalista olimpijski Janusz Gortat a gdy doszedł do wieku seniora jeden z najlepszych trenerów Czesław Ptak. W wieku 20 lat wywalczył pierwszy, z czterech, tytuł mistrza kraju w wadze ciężkiej do 91 kilogramów. Dwa lata później został wysłany na XXIV letnią olimpiadę do Seulu. W drodze do półfinału bez żadnego problemu odprawił z kwitkiem Bułgara Swilena Rusinowa a następnie Kenijczyka Harolda Obungę. Obie potyczki zakończyły się zwycięstwem Polaka 5:0. W pojedynku o wejście do finału natknął się na zawodnika gospodarzy Baek Hyun-mana. W czasie jednej z akcji Koreańczyk rozciął łuk brwiowy Gołoty. To spowodowało przerwanie walki w 2 rundzie. Uraz nie pozwolił na awans. Skończyło się na medalu z brązu.

- Olimpiada minęła jak piękny sen. Kiedy wygrałem pierwszą walkę nabrałem pewności siebie i rozluźniłem się. W skrytości ducha liczyłem na finał lecz pech przekreślił moje szansę - zauważył pięściarz urodzony w Warszawie.

REKLAMA

Po powrocie do kraju jeszcze dwa lata boksował. W 1991 r, postanowił zostać zawodowcem. Na amatorskich ringach stoczył 114 walk, z których 99 wygrał, 2 zremisował i przegrał jedynie 13.

Wielka nadzieja białych

Mając zaledwie 23 lata ruszył na podbój Stanów Zjednoczonych. Debiutancką walkę stoczył 7 lutego 1992 r. w Milwaukee gdzie rozprawił się z Amerykaninem Rooseveltem Shulerem. Przez kolejne trzy lata szedł jak burza pokonując wszystkich rywali w większości przypadków przez nokaut.

Riddick Bowe

Były amerykański mistrz świata chciał powrócić na tron, ale musiał zmierzyć się z pretendentem z Polski. Pojedynek odbył się 11 lipca 1996 r. Zakończył się on dyskwalifikacją Gołoty za zadawanie ciosów poniżej pasa. Po tym werdykcie na ringu rozpętała się bijatyka, w której ucierpiał Polak. Został uderzony w głowę radiotelefonem. Mimo tak zaskakującego zakończenia walki nasz reprezentant otrzymał bardzo pozytywne recenzje. To spowodowało, że postanowiono doprowadzić do rewanżu. Odbył się on 14 grudnia tego samego roku. Urodzony w Warszawie pięściarz miał zdecydowaną przewagę. Powalił przeciwnika dwa razy na deski. Jednak znowu uderzył w miejsce, w które nie powinien trafić. Skończyło się to drugą dyskwalifikacją.

- Już nie chcę z nim walczyć, muszę chronić swoje jądra - krzyczał Bowe zaraz po szczęśliwym dla niego wykluczeniu Polaka.

REKLAMA

- Chciałem go zabić. To było szaleństwo - wspominał po latach tę potyczkę Gołota.

Lennox Lewis

Znawcy boksu uznali, że nasz reprezentant boksował bardzo dobrze. Dzięki temu, mimo dwóch porażek zorganizowano pierwszy w karierze Polaka bój o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej organizacji WBC. Przeciwnikiem był aktualny czempion z Wielkiej Brytanii Lennox Lewis. Pojedynek został zorganizowany 4 października 1997 r.

- Wychodziłem z szatni zły. Byłem skoncentrowany, zdeterminowany, ale i wściekły (…) oprócz tego wszystkiego osiągnąłem wtedy znakomitą formę. Gołota spotkał mnie po prostu w złym czasie – wyznał Brytyjczyk.

I rzeczywiście zmiótł Polaka z ringu już w pierwszej rundzie. Po tym przykrym doświadczeniu brązowy medalista olimpijski się nie załamał. Ruszył z furią do następnych bojów. W sześciu kolejnych bitwach rozgromił rywali. Tak dostąpił zaszczytu ponownej walki o tytuł czempiona globu.

REKLAMA

Michael Grant

Starcie miało miejsce 20 listopada 1999 r. Polak od pierwszych sekund natarł na Amerykanina. Uzyskał zdecydowaną przewagę. Niestety w 10 rundzie zagapił się i otrzymał potworny cios po którym odmówił dalszej walki.

Mike Tyson

Gołota, mimo braku sukcesu w walkach z najmocniejszymi zawodowymi bokserami świata uznawany był nadal za bardzo groźnego pięściarza. Postanowiono zakontraktować starcie z Enfant terrible tego sportu Mike’em Tysonem. 20 października 2000 r. skrzyżowali rękawice. Cały świat zastygł ze zdziwienia kiedy po drugiej rundzie bitwy Gołota odmówił kontynuowania pojedynku i zszedł z ringu. Jednak potyczkę tą uznano za nieodbytą ponieważ przyłapano Amerykanina na zażywaniu niedozwolonego farmaceutyku tuż przed bojem.

- Bałem się walczyć z tym wielkim Polakiem - tłumaczył Tyson powody przyjęcia zabronionych substancji.

Po tym wydarzeniu Gołota wycofał się z ringu. Przerwa trwała trzy lata. Wtedy ponownie zaproponowano naszemu reprezentantowi walkę o tytuł czempiona, tym razem wersji IBF, z bokserem ze Stanów Zjednoczonych Chrisem Byrdem. Potyczka zakończyła się remisem. Następnie zaproponowano mu starcie z Johnem Ruizem o tytuł WBA. W tym pojedynku Polak przeważał od samego początku. Był zdecydowanie lepszy. Niestety sędziowie podjęli bardzo kontrowersyjną decyzję przyznając zwycięstwo Amerykaninowi mimo, że Gołota oddał w całej walce o 38 więcej celnych ciosów niż przeciwnik.

REKLAMA

Lamon Brewster

22 maja 2005 r. stoczył ostatni w swojej karierze bój o pas mistrzowski. Tym razem rywalizował w ramach organizacji WBO. W 53 sekundzie potyczki został znokautowany przez reprezentanta USA Lamona Brewstera. Po tej porażce aż na dwa lata zrezygnował z pojedynków. Wrócił w 2007 r. ale już nigdy nie miał okazji walczyć się o czempionat globu.

Pożegnanie

Pięściarz, który aż pięć razy próbował zostać mistrzem świata wagi ciężkiej i nigdy mu się to nie udało postanowił zakończyć karierę w 2014 r. 25 października w Częstochowie zorganizowano potyczkę z Amerykaninem Danellem Nicholsem. Nie wyłoniono zwycięzcy tego pojedynku. Licznie zgromadzona publiczność zgotowała Polakowi owację na stojąco. Uroczyście odśpiewano „Sto lat”.

- To było coś fantastycznego - powiedział kończący karierę bokser.

Na zawodowym ringu stoczył 52 walki z czego 41 wygrał, dziewięć przegrał, jeden pojedynek zremisował. Jeden z Mike'em Tysonem został uznany za nieodbyty.

REKLAMA

 

- Kto poczuł taką adrenalinę, a ja poczułem ją wiele razy, ten w jakimś sensie już zawsze będzie za nią tęsknił - zauważył niedawno najlepszy polski bokser zawodowy w historii Andrzej Gołota.

Źródła: przegladsportowy.onet.pl, polskieradio.pl, sportowefakty.wp.pl, sport.gwar.pl, natemat.pl,

AK

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej