Brytyjskie miasteczko uczciło pamięć polskich pilotów. Polegli tam w 1943 roku
Nad maleńkim Farringdon w hrabstwie Devon załopotała polska flaga. Rozbrzmiał Mazurek Dąbrowskiego, odsłonięto tablicę pamiątkową, a na koniec nastąpiła niespodzianka: uroczysty przelot współczesnego samolotu RAF. Tak mieszkańcy okolic wspominali dwóch polskich pilotów Dywizjonu 307 w osiemdziesiątą rocznicę wypadku, w którym stracili oni życie.
2023-03-24, 23:32
- To historia, jak z filmu - powiedział Michał Mrożek, wnuk Jana Michałowskiego, który w 1943 roku w okolicy stracił życie w wypadku lotniczym. A wcześniej? Marzenie o lataniu, szkoła w Dęblinie, walka z Niemcami, rozkaz ewakuacji, wymykanie się zarówno Wermachtowi, jak i Armii Czerwonej, wreszcie - przedostanie się do Rumunii. To jednak tylko początek.
- Potem podróż na statkach, przemycany przez Greków do Libanu, potem do Francji. Krótka kampania i podróż do Anglii. Dziadek był jednym z pierwszych pilotów, którzy się tu znaleźli - wspomina Michał Mrożek w rozmowie z Polskim Radiem.
Mimo że Jan Michałowski "wyrobił" już wówczas normę i mógł przejść do pracy sztabowej, zdecydował się objąć dowództwo "Puchaczy". - Podjął decyzję, by dalej aktywnie walczyć. Niestety zginął - opowiada wnuk dowódcy.
Lot szkoleniowy
W 1943 roku podczas lotu szkoleniowego Jan Michałowski i Stanisław Szkop - jego nawigator i przyjaciel - utracili kontrolę nad samolotem. Maszyna spadła na polu.
REKLAMA
- Przez dwa lata ten zakątek Devon stał się dla pilotów małą Polską - mówił podczas uroczystości radny Farringdon Ian Hall.
- Rozpoznaliby doskonale te alejki i pola, które nas otaczają. Dla nich były drugim domem. W czasach, gdy ich prawdziwy dom cierpiał pod straszną tyranią - ciągnął polityk.
- My jesteśmy tylko strażnikami pamięci: zarówno Polacy, jak i Brytyjczycy. Musimy zawsze pamiętać - mówił potem brytyjskiemu korespondentowi Polskiego Radia.
Strażnicy pamięci
Z pamięcią nie zawsze jest idealnie. Bo to mała historia, która składa się na historię większą - także nie do końca opowiedzianą. To historia polskich pilotów, którzy bronili ciemnego, nocnego nieba w okolicach Exeter i przynajmniej raz - podczas ogromnej ofensywy niemieckiej - uchronili miasteczko przed starciem na proch. Wśród Brytyjczyków przez wiele dekad historia została zapomniana, a w PRL była świadomie przemilczana.
REKLAMA
- Potrzebujemy na ten temat kina - uważa Michał Mrożek. - A dokładniej: dobrego kina. A kino historyczne to bardzo trudny gatunek - zastrzega.
Na razie nad wioską trzepotała na wietrze wciągnięta uroczyście flaga biało-czerwona. O śmierci obrońców Exeter przypomina od dziś tablica pamiątkowa. Było jeszcze jedno uroczyste "thank you".
- To niespodzianka - zapowiedział Andrzej Michalski z organizującej obchody polsko-brytyjskiej organizacji 307 Squadron Project. Chwilę później w spokój brytyjskiej prowincji wkradł się warkot silnika, a nad wioską przeleciał samolot RAF z okolicznej bazy.
Posłuchaj
- Bohdan Arct - od pilota Dywizjonu 303 do pisarza
- IPN wspiera Polskie Radio w poszukiwaniach płyt z czarnego nesesera
- "Gdzie jest czarny neseser?". Polskie Radio poszukuje płyt z 1939 roku
dz/IAR
REKLAMA
REKLAMA