Przymusowa relokacja migrantów. Czy Donald Tusk nadąża jeszcze za swoim zdaniem?
Donald Tusk objeżdża Polskę przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi i prowadzi kampanię Platformy Obywatelskiej. Mimo dużej aktywności lidera PO trudno wskazać, jaki właściwie program proponuje opozycja. Teraz potencjalni wyborcy PO dostali kolejny twardy orzech do zgryzienia. Chodzi o kwestie migracyjne i ostatnią woltę Tuska, który nagle porzucił prounijną retorykę i przeobraził się w troskliwego sygnalistę, ostrzegającego przed niebezpieczeństwem związanym z napływem do Polski migrantów.
2023-07-03, 13:49
Fundamentem, na którym Donald Tusk buduje swoją nową migracyjną tożsamość, są zamieszki we Francji. Trwające od środowej nocy rozruchy wywołało zastrzelenie przez policjanta w Nanterre pod Paryżem 17-letniego Nahela podczas kontroli drogowej. Młody mężczyzna, znany już wcześniej policji, prowadził samochód bez prawa jazdy, próbował potrącić policjanta i odjechać z miejsca kontroli. To wydarzenie stało się pretekstem dla osiedlonych we Francji imigrantów do grabieży, rabunków i wandalizmu oraz regularnej walki - na granicy wojny domowej - z siłami porządkowymi.
UE rozsyła migrantów
Jednocześnie w Unii Europejskiej trwają prace nad paktem migracyjnym - unijnym prawem, które ma wprowadzić obowiązkową relokację migrantów, a dla państw, które jej odmówią - kary w wysokości ponad 20 tys. euro za każdego nieprzyjętego migranta. Propozycji sprzeciwiają się Polska i Węgry. Z powodu braku porozumienia w tej sprawie ostatni szczyt europejski nie przyniósł konkluzji na temat migracji.
Przeciwny relokacji migrantów rząd PiS realizuje wolę Polaków. Jak wynika z sondażu Instytutu Badań Pollster dla "Super Expressu", aż 74 proc. naszych rodaków jest przeciwnych temu mechanizmowi. Tak wysokie poparcie może tłumaczyć, dlaczego Donald Tusk, przez wiele lat twarz unijnej polityki, z dnia na dzień ze zwolennika przyjmowania migrantów stał się krytykiem tego rozwiązania. Lider PO dokonał też karkołomnej figury logicznej - oskarżył o ten proceder... rząd PiS.
Tusk: wina Kaczyńskiego
- Oglądamy wstrząśnięci sceny z brutalnych zamieszek we Francji - i właśnie teraz Kaczyński przygotowuje dokument, dzięki któremu do Polski przyjedzie jeszcze więcej obywateli z państw takich, jak - cytuję: Arabia Saudyjska, Indie, Islamska Republika Iranu, Katar, Emiraty Arabskie, Nigeria czy Islamska Republika Pakistanu - stwierdził Donald Tusk, odnosząc się jednak nie do nielegalnych imigrantów, których tożsamość i historia są wielkim znakiem zapytania, ale do ludzi, którzy legalnie starają się w Polsce o zatrudnienie.
REKLAMA
- Kaczyński już w zeszłym roku ściągnął z takich państw ponad 130 tys. obywateli - 50 razy więcej niż w 2015 roku. Te wizy będzie można dostawać łatwo i szybko, i będą je rozdzielać zewnętrzne firmy, bo tak dużo jest zamówień - stwierdził również lider PO.
Jak powiedział Tusk, "Kaczyński szczuje na obcych i na imigrantów, a jednocześnie chce ich wpuścić setki tysięcy, i to właśnie z takich państw".
To nie tak
Manipulacje i kłamstwa zawarte w tych słowach prostował m.in. Patryk Jaki. Wyjaśnił, że 130 tys. to liczba osób, które dostały wstępne pozwolenie na pracę, a nie wjechały do Polski.
"Potem jest kolejny etap weryfikacji i z tej liczby zostaje niewiele" - napisał europoseł.
REKLAMA
Minister w KPRM Łukasz Schreiber tłumaczył z kolei, że rozporządzenie, na które powołuje się Tusk, dotyczy tego, by "scentralizować system wydawanych wiz".
- Chodzi o to, żeby nie były one w konsulatach konkretnych, tylko w Warszawie, i żeby mieć tutaj pełen ogląd sytuacji - stwierdził.
"Przemiana duchowa"
Do wystąpienia Tuska odniósł się też wymieniony w jego wypowiedzi Jarosław Kaczyński. Ocenił, że polska polityka osiągnęła nowy poziom.
- Kłamstwo w kampanii naszych przeciwników szalało już od miesięcy, a w gruncie rzeczy od lat, ale dzisiaj mamy coś zupełnie nowego - powiedział.
REKLAMA
Wicepremier wskazał, że Tusk najwyraźniej przeżył w nocy "kolejną głęboką przemianę duchową".
- Otóż okazuje się, że on jest zaciekłym przeciwnikiem jakiejkolwiek imigracji do Polski. A kto sprowadza do Polski migrantów? My. Ja przypomnę, że to jest ten sam pan, który mówił, że Polska będzie karana za to, że nie chce się zgodzić na te poprzednie propozycje [dotyczące relokacji], które zostały w końcu odrzucone - powiedział lider PiS.
Kiedyś biedni ludzie
Jarosław Kaczyński przypomniał również słowa Tuska, gdy polską granicę szturmowali nielegalni migranci, którym zamiast przeprawy przez morski szlak południowy reżim Łukaszenki oferował szybki transfer wprost na zewnętrzną granicę UE.
- To są biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi - przekonywał Donald Tusk, zarzucając rządowi obrzydliwą ponurą propagandę wymierzoną w migrantów.
REKLAMA
Takie są zasady
Ten sam Tusk, jako szef Rady Europejskiej, gdy ważyły się losy poprzedniego paktu migracyjnego, mówił o wyłamywaniu się Polski z europejskiej solidarności i nieuchronnych konsekwencjach, bo "takie są zasady w Europie". Komisja Europejska groziła wtedy Polsce rozpoczęciem procedury o naruszenie prawa UE.
Dziś, gdy sondaże wskazują, że takie stanowisko to wyborcza ślepa uliczka, Tusk już nie jest tak przywiązany do europejskiej solidarności, a Paryż wskazuje nie jako wzór do naśladowania, ale przestrogę. Choć i tu było kiedyś inaczej.
Partyjna linia
Nowy Tusk, przestrzegający przed napływem migrantów, staje w kontrze nie tylko do siebie, ale też do innych polityków opozycji, którzy byli gotowi otworzyć granicę dla przybyszów.
Poseł Iwona Hartwich z Koalicji Obywatelskiej apelowała: "wpuśćcie w końcu tych ludzi do Polski!". "Kim są, ustali się później" - pisała o migrantach próbujących sforsować granicę od strony Białorusi.
REKLAMA
Janina Ochojska, europoseł PO, mówiła z kolei, że jeśli opozycja wygra wybory, to zapora na granicy powinna zostać rozebrana.
Związany z opozycją Władysław Frasyniuk obrażał rząd i żołnierzy broniących granicy, a krok dalej - dosłownie - posunął się poseł KO Franciszek Sterczewski, który z reklamówką w ręku sprintem próbował się przedrzeć przez kordon na granicy.
Przygotowani na każdą liczbę
Rząd PO zgodził się zresztą przyjąć migrantów, a Ewa Kopacz tłumaczyła, że odwrócenie się plecami do ludzi potrzebujących pomocy będzie oznaczać moralne wystąpienie z europejskiej wspólnoty. Mówiła, że Polska przyjęła 86 tys. uchodźców z Czeczenii, co nie zaszkodziło bezpieczeństwu Polski ani jej gospodarce.
Były też luźniejsze porównania, że 10-12 tys. migrantów to tyle, co stadion Legii.
REKLAMA
Cezary Tomczyk, rzecznik rządu w 2015 roku, zapewniał, że "jako kraj jesteśmy przygotowani na każdą liczbę uchodźców".
Chodzi o to, żeby podział uchodźców w Europie był sprawiedliwy. Weźmiemy na klatę wszystkie decyzje, które podejmiemy ws. uchodźców - mówił. Dodał, że 12 tys. uchodźców, które ma przyjąć Polska, to "podział sprawiedliwy".
Politycy PO uczestniczyli również w organizowanych w różnych miastach w Polsce marszach "Uchodźcy mile widziani".
Raz tak, raz tak
Pozostaje jeszcze pytanie, na ile prawdziwa jest metamorfoza Tuska. Tusk zmienia zdanie, bo się zmienił, czy zmienia zdanie, bo się nie zmienił? Przykładów, gdy "zmieniał zdanie", nie brakuje - choćby ws. zapory powstrzymującej migrantów. Nie można zatem wykluczyć, że obecna wolta to tylko cyniczna polityczna zagrywka, by - niczym polityczny surfer - złapać wyborczą falę.
REKLAMA
A po wyborach będzie można dalej "robić swoje" i odebrać gratulacje od niemieckich kolegów. Michael Gahler, europoseł CDU w wywiadzie dla radia Deutschandfunk europoseł CDU przekonywał już, że "po wyborach Polska rządzona znów przez PO zaakceptowałaby narzucony przez Brukselę pakt migracyjny".
CDU jest partią, która należy do frakcji EPL. Z niej wywodzi się także szefowa KE Ursula von der Leyen". W skład EPL wchodzi również Platforma Obywatelska.
fc
REKLAMA
REKLAMA