"Przestaliśmy być naiwni." Odradza się polityka patriotyzmu gospodarczego
"W drugiej dekadzie XXI w. Polacy przyznali sobie prawo do prowadzenia polityki patriotyzmu gospodarczego, takie samo jakie przyznały sobie wiele dekad temu inne narody. Jest to polityka realizowana bez nienawiści do innych, ale w mądrym dostrzeganiu i realizowaniu interesu własnego narodu" - twierdzą autorzy raportu "Wybrakowany potencjał".
2023-09-29, 10:42
Po 25 latach transformacji przedsiębiorstwa zagraniczne wygenerowały niemal 40% przychodów ze sprzedaży produktów powstałych w Polsce. W 2015 r. spółki z kapitałem zagranicznym kontrolowały ponad 60% strategicznego sektora telekomunikacyjnego, połowę sektora przetwórstwa przemysłowego oraz ponad 40% handlu hurtowego i detalicznego. W bankowości dopiero w 2017 r. dzięki repolonizacji banku Pekao udało się zdobyć kontrolę nad połową sektora, a przez długi czas XXI w. kapitał zagraniczny kontrolował ok. 70% bankowości w Polsce.
Przestaliśmy być naiwni
Świadectwem rozpoczęcia realizacji doktryny patriotyzmu gospodarczego na tych samych zasadach, na jakich zbudowały swoje przewagi inne narody, są działania repolonizacyjne poszczególnych sektorów gospodarki oraz obrona własnej waluty jako narzędzia w ramach polityki pieniężnej umożliwiającego podejmowanie działań m.in. w formie interwencji w zakresie jej wartości na rzecz wsparcia eksportu. Działania te następują po ćwierć wieku polityki w tym obszarze naiwnej lub prowadzonej przez ludzi nierozumiejących interesu narodowego i reguł międzynarodowej rywalizacji polityczno-gospodarczej.
W Polsce z powodów ideologicznych (liberalny model transformacji ustrojowej) i lekkomyślnych decyzji politycznych (w tym korupcji i zaprzedania) przy pozbywaniu się majątku, który jeszcze przed 1989 r. był w rękach narodowych, oraz bezzasadnego, zbyt szerokiego, wobec słabości polskiej gospodarki narodowej, otwarcia rynku we wszystkich sektorach, oddaliśmy znaczną część naszej gospodarki w zagraniczne ręce. Tym samym pozbyliśmy się narzędzi do obrony konkurencji, rozwoju i zaspakajania potrzeb obywateli. Staliśmy się petentem i bezmyślnym, zauroczonym zagranicznymi produktami konsumentem, zaś korzyści z tak przebudowanej gospodarki czerpały i niestety do dziś czerpią inne narody i międzynarodowe korporacje.
Polityka patriotyzmu gospodarczego
Przyznanie sobie prawa do prowadzenia polityki patriotyzmu gospodarczego, choć inne narody prowadzą po prostu politykę nacjonalizmu gospodarczego nie bojąc się tego słowa, pozwala też oceniać gospodarcze skutki dla Polski z bycia członkiem Unii Europejskiej (UE) nie przez różowe okulary, ale racjonalnie i z punktu widzenia własnego interesu narodowego.
REKLAMA
Czynią tak inne państwa UE. Polska jako członek UE w założeniu uzyskuje korzyści z tej formy współdziałania gospodarek dzięki czterem swobodom, które stały się fundamentem wspólnoty. Przepływy towarów, usług, kapitału i osób otwiera możliwości, ale też może zadziałać niekorzystnie dla gospodarki narodowej. Niestety takie mechanizmy umożliwiają drenaż zasobów z państw mniej rozwiniętych do gospodarek o wyższym poziomie rozwoju i bogactwa.
Nadwyżka statystycznie daje wartość roczną 8,6 mld euro. Z komunikatu GUS wynika, że w 2022 r. wartość polskiego PKB przekroczyła 3 bln zł (wyniosła 3 078,3 mld zł, czyli 657,2 mld euro). Tym samym wartość rocznej nadwyżki w wypłatach z budżetu unijnego stanowi obecnie ok. 1,31% PKB Polski, co stanowi wycenę realnej rekompensaty za podporządkowanie się regułom UE i otwarcia rynku na pełny wymiar swobód wspólnotowych.
Polityka Spójności
Faktem jest, że realizacja Polityki Spójności przyczyniła się do zmniejszenia dystansu Polski względem średniego poziomu rozwoju społeczno-gospodarczego krajów UE27. W latach 2004-2020 dystans ten, według PKB per capita, zmalał o 24,2 pkt. proc., z czego blisko 16% dzięki Polityce Spójności.
REKLAMA
W całym okresie 2004-2020 wydajność pracy w Polsce w relacji do średniej unijnej wzrosła z 61,6% do 81,6%. Od momentu przystąpienia do Wspólnoty polska gospodarka urosła o 84,6%, podczas gdy średni skumulowany wzrost w UE-27 wyniósł 18,2%. Wprawdzie stosunek polskiego PKB per capita do średniej UE-27 wzrósł istotnie, bo z 51,5% w 2004 r. do 75,7% w 2020 r., ale według obliczeń Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej (MFiPR) środki z Polityki Spójności zwiększyły ten wskaźnik tylko o 3,8 pkt. proc.
Według Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) polski PKB per capita według parytetu siły nabywczej byłby o blisko jedną trzecią niższy niż gdybyśmy nie weszli do UE, a polski PKB w ujęciu globalnym stanowiłby tylko 60 proc. średniej unijnej, gdyby Polska nie należała do Wspólnoty.
Transfer za granicę
Równocześnie w tym czasie otworzyliśmy swój rynek zarówno w wymiarze konsumpcji, jak i inwestycji. Tylko część dochodów z tytułu zagranicznych inwestycji w Polsce jest reinwestowana, znaczna część to odsetki za zainwestowany kapitał i wpłacone dywidendy do właściciela zagranicznego.
Tym samym warto pamiętać, że otwarcie gospodarki ma swoje dobre i złe strony. Każde pozyskane euro z funduszy unijnych ma realną cenę. Wspólnota to nie dobra ciocia rozdająca pieniądze z budżetu państw członkowskich, ale gracz rynkowy, który ułatwia tym państwom dostęp do rynku państwa członkowskiego malowniczo, choć paternalistycznie nazywanego beneficjentem funduszy UE" - napisano w raporcie.
REKLAMA
- "Kupuj świadomie produkt ekologiczny". Kolejna kampania resortu rolnictwa i KOWR
- Eksperci: rząd słusznie broni interesów polskiego rolnictwa, podobnie robią wszystkie kraje UE
PolskieRadio24.pl/ IAR/ "Wybrakowany potencjał"/ mib
REKLAMA