"Rozpoczęliśmy międzynarodowy ruch od Irlandii po Polskę". Europejscy rolnicy chcą koordynować działania
W tym tygodniu w Brukseli doszło do spotkania przedstawicieli organizacji rolniczych z Francji, Holandii, Belgii i Irlandii, które stoją za demonstracjami przeciwko polityce rolnej ich rządów i Unii Europejskiej. Celem była próba nawiązania współpracy i - mimo różnic interesów - koordynacji działań.
2024-01-28, 10:46
Pretekstem do spotkania była środowa demonstracja przed Parlamentem Europejskim, która zgromadziła około 100 osób - rolników z Francji, Niderlandów i Flandrii, a także polityków.
Następnie odbyła się konferencja, współorganizowana przez think-tank MCC Brussels.
Van Keimpema, jedna z głównych osób w ruchu rolników, który doprowadził do politycznego trzęsienia ziemi w Holandii powiedziała, jaki jest cel spotkania: - Rolnicy są zmuszeni zostać wojownikami. "Zielony Ład" oznacza koniec rolnictwa w Europie. Rozpoczęliśmy międzynarodowy ruch przeciwko temu od Irlandii po Polskę - mówiła.
Protesty przeciw "Zielonemu Ładowi"
Wtórowała jej O'Sullivan wskazując na konieczność zbiorowego oporu.
- Rolnicy w całej Europie zdają sobie sprawę z tego, że pomimo istotnych różnic w poszczególnych krajach, los rolników w całej Unii jest zagrożony z jednego powodu: nadgorliwej "zielonej" polityki oraz braku zainteresowania, czy wręcz pogardy, dla rolników i zwykłych ludzi żyjących w społecznościach wiejskich - oceniła Irlandka.
- Od ograniczeń w stosowaniu nawozów, po żądania przywrócenia gruntów rolnych naturze i porozumienie z Mercosurem, które daje mięsu spoza UE nieuczciwą przewagę. Do tego ogromne obciążenie administracyjne, związane z unijnymi przepisami ochrony środowiska (...), które niszczą wiejski styl życia. Dziś europejscy rolnicy spotykają się, aby powiedzieć dość! - dodała.
REKLAMA
Obawa przed utratą pracy
Bart Dickens, prezes flandryjskiego oddziału Farmers Defence Force zwrócił uwagę, że nie tylko rolnicy są dotknięci polityką UE.
Zobacz również:
- Jeśli obecne tendencje się utrzymają, to wiele osób pracujących w firmach związanych z rolnictwem straci pracę. Nasza żywność stanie się niedostępna, będzie jej mało i będzie wątpliwej jakości. Środowisko z pewnością nie skorzysta na tym, że żywność trzeba będzie sprowadzać z drugiego końca świata - powiedział.
Podczas spotkania nie padły żadne zapowiedzi wspólnych działań, a jedynie deklaracje chęci współpracy. Uczestnicy spotkania, dopytywani, czy planują zainicjowanie wspólnego projektu politycznego przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się w czerwcu br., udzielali wymijających odpowiedzi.
IAR/PAP/PR24/akg
REKLAMA