Obajtek ostro o Orlenie. "Wytrzymałem w tym piekle sześć lat (...) to jest g***o"
- Dziękuję Bogu, że już nie jestem prezesem Orlenu. Wytrzymałem w tym piekle sześć lat. Możecie to napisać: to jest g***o, które śmierdziało od czasów WSI i wszystkich innych służb - powiedział Daniel Obajtek w wywiadzie dla money.pl.
2024-04-25, 09:11
Daniel Obajtek w rozmowie z money.pl odniósł się między innymi do fali krytyki, jaka spadała na niego, gdy ceny paliw były za wysokie lub za niskie. - Jak wyniki spółki były mocne, to krzyczano, że łupię Polaków. Jak paliwa były tanie, to znów krzyczano, że działam na szkodę spółki. No przecież nie da się w takiej sytuacji normalnie pracować - tłumaczył.
Mówiąc z kolei o zarządzaniu Orlenem, były prezes spółki podkreślił, że cieszy się, iż ma ten okres już za sobą. - Ja dziękuję Bogu, że już nie jestem prezesem Orlenu. Wytrzymałem w tym piekle sześć lat. Możecie to napisać: to jest g***o, które śmierdziało od czasów WSI i wszystkich innych służb. Nikt nie wchodził tak głęboko w transakcje w Orlenie i wokół niego, bo albo nie miał o nich pojęcia, albo się po prostu zwyczajnie bał - stwierdził.
Jak tłumaczył, gdyby w 2018 roku miał taką wiedzę jak teraz, nie skorzystałby z możliwości kierowania Orlenem. - Gdybym w tamtym czasie miał tę wiedzę, którą mam dzisiaj, i która jest niebezpieczną wiedzą pod względem mojego życia, to tych parę lat temu nie zgodziłbym się być prezesem Orlenu - zaznaczył.
Obawy o aresztowanie
Daniel Obajtek zapytany natomiast, czy boi się aresztowania, odparł: "Nie mam sobie nic do zarzucenia". - Pan premier zapowiada publicznie, że będę siedział, i straszy się mnie 25-letnim więzieniem. Panowie, jak mam nie traktować poważnie tych gróźb? - podkreślił.
REKLAMA
Dodał, że nie czuje się bezpieczny, ponieważ "prokurator krajowy nie został wybrany zgodnie z ustawą, bo nie jest zatwierdzony przez pana prezydenta". - Cała machina państwa jest skierowana na moją osobę. Jestem w tym tak naprawdę sam - zaznaczył.
Prezes Orlenu mówił ponadto, że w spółce były popełniane błędy. - Tak. Ja nie jestem doskonały. Może i w Orlenie popełniliśmy błędy. Drobne, mniejsze, większe. To jest instytucja zatrudniająca 66 tysięcy ludzi. Są członkowie zarządu. Różni, z różną charyzmą. Po drugie, to państwo, dla którego pracowałem po 16-18 godzin, nie dało mi żadnego bezpieczeństwa. Tylko cały czas mi daje chłostę. Straszy mnie. Niszczy. Inwigiluje. Przeszukuje mnie. Zastrasza sądami i więzieniem - stwierdził.
Pieniądze Orlenu
Daniel Obajtek odniósł się też do kwestii swojego odejścia z Orlenu. Zapowiadał, że w przypadku przejęcia władzy przez ówczesną opozycję sam odejdzie ze stanowiska. Tymczasem oddał się do dyspozycji rady nadzorczej. Pojawiły się w związku z tym zarzuty, że ta decyzja wiązała się z odprawą.
- (...) krążyły jakieś plotki, że ja miliony dostałem. Wiedzą panowie, miliony to dostał między innymi Krawiec [Jacek Krawiec - prezes Orlenu za czasów PO-PSL - red.]. Ja takich pieniędzy nie dostałem - zapewnia.
REKLAMA
- Nawet jakby wziąć te wszystkie kwoty z odprawy, zakazu konkurencji, czy jakieś bonusy, to netto w żadnym wypadku nawet nie dochodzimy do miliona złotych, więc jak na prezesa międzynarodowego koncernu naprawdę to nie jest dużo - ocenia Obajtek i dodaje, że "wszystko będzie opublikowane w raportach".
1,6 mld strat
Zapytany o 1,6 mld straty, jakie przyniosła szwajcarska spółka Orlen Trading Switzerland (OTS) należąca do Grupy Orlen, były prezes koncernu odparł, że "jak powołaliśmy tę spółkę, to analizowała to firma konsultingowa".
- I tam były założenia, że OTS przez pierwsze dwa lata będzie przynosić straty, a proszę sobie wyobrazić, że wypracowano zysk w pierwszym roku swojej działalności. Tak że odpowiedzialność za niedokończenie tej transakcji, której dotyczy odpis na 1,6 mld zł, spoczywa wyłącznie na nowym zarządzie szwajcarskiej spółki - tłumaczył.
Dopytywany, czy wiedział, że działalność OTS może się skończyć takim odpisem, odparł, że: "odpisy się robi, ale one nie świadczą o tym, że te pieniądze nie spłyną do Orlenu". - Dziś jest odpis, za miesiąc może być aktualizacja. My robiliśmy w koncernie odpisy praktycznie co kwartał. Raz wartość aktywów spadała, raz rosła, poprawiało się makro, jak były roszczenia, to robiliśmy odpis, potem wygrywało się sprawy o te roszczenia, to znowu trzeba było aktualizować. A w Polsce uprawia się narrację, że odpis jest złodziejstwem - wyjaśnił.
REKLAMA
Według informacji nowego zarządu OTS, pośrednikom bez zabezpieczeń wpłacono zaliczki na początku grudnia 2023 roku. Najwięcej środków miało trafić do 25-latka z Hongkongu, który kilka lat wcześniej założył własną firmę w Dubaju. Większość dostaw miała być zrealizowana do końca 2023 roku, a pozostałe do końca stycznia 2024 roku. Tak się nie stało.
Do prokuratury trafiło już zawiadomienie w sprawie działań byłego zarządu koncernu wobec OTS.
Notatka ABW ws. prezesa OTS
Mówiąc natomiast o zatrudnieniu Samera A. na stanowisku prezesa OTS, przed którym miała ostrzegać Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, zapewniał, że "dochowane zostały wszelkie niezbędne formalności w tym zakresie". Tłumaczył też, że był to człowiek polecany przez wiceprezesa Michała Roga. - Tak, rekomendował, bo to on był w zarządzie odpowiedzialny za ten segment. Spółka OTS jemu podlegała. Miałem do niego zaufanie - wskazywał.
Dziennikarze podczas wywiadu mówili, że według notatki sporządzonej przez ABW, Samer A. miał mieć m.in. związki z islamskim ekstremizmem. - Niektórzy ludzie w służbach mogą mieć swoje interesy, swoich mocodawców, i nie zawsze trzeba wierzyć we wszystko - odparł.
REKLAMA
- Mam wiele przykładów tego, jak niektórzy ludzie w służbach nie rozumieli biznesu, patrzyli na niego jak w latach 90. Chcieli wszystko zablokować, bo wydawało im się coś innego, a świat niestety biznesowo odjechał. Nie mówię o całych służbach, bo tam ludzie naprawdę mocno pracowali, ale niektórzy, mówiąc szczerze, zachowywali się, jakby słuchali pewnych podszeptów, może innych służb świata, którym zależy na tym, żeby nasza gospodarka się nie rozwijała - dodał.
Kariera polityczna Daniela Obajtka
Daniel Obajtek został też zapytany, czy wystartuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego. - Nie wiem, jak się to wszystko ułoży. Ta decyzja zależy od pana prezesa i od kierownictwa PiS-u - zaznaczył.
Dodał też, że start w wyborach nie ma żadnego związku z chęcią schowania się za immunitetem, by uniknąć odpowiedzialności karnej. - Nie potrzebuję żadnego immunitetu, bo nie mam sobie nic do zarzucenia - stwierdził były prezes Orlenu.
- Nowa afera w Orlenie? ABW prowadzi śledztwo ws. ustawiania przetargów
- Z szafy zaczynają wypadać trupy. Czy skandal ze szwajcarskim Orlen Trading to dopiero początek?
money.pl,pkur/wmkor
REKLAMA
REKLAMA