Ukraina łapie wiatr w żagle. Nie tylko wsparcie z USA pomogło

Po kwietniowym kryzysie sytuacja Ukrainy poprawia się - poinformował dwutygodnik "Forbes". Na front trafiła amunicja ze Stanów Zjednoczonych. Ponadto wprowadzone zostało nowe prawo mobilizacyjne. Są tworzone brygady, których szeregi zasilają świeżo wyszkoleni żołnierze.

2024-05-19, 13:37

Ukraina łapie wiatr w żagle. Nie tylko wsparcie z USA pomogło
"Forbes": Ukraińcy ponownie przejmują inicjatywę. Na front trafiła amerykańska amunicja. Foto: Facebook / General Staff of the Armed Forces of Ukraine

Sytuacja na froncie poprawia się i nigdzie nie jest to bardziej widoczne niż w Czasiw Jarze, przemysłowym mieście na zachód od Doniecka we wschodniej Ukrainie, które jest głównym celem rosyjskiej ofensywy w regionie - przekazał "Forbes".

W pierwszych dniach rosyjskich ataków na miasto jednostki pancerne stale posuwały się na północ i południe, a piechota zdobywała coraz to nowe tereny. Słaba wówczas ukraińska obrona zdawała się przegrywać wyścig o Czasiw Jar. Teraz jednak, po nagłej zmianie sytuacji, magazyny amunicji ukraińskich obrońców są pełne i sieją spustoszenie w rosyjskich grupach szturmowych - pisze "Forbes".

Ukraina miała siły, by odpowiedzieć. Przykładem Czasiw Jar

Magazyn podaje przykład piątkowej próby skierowania do Czasiw Jaru grupy 20 rosyjskich pojazdów opancerzonych, które jeszcze kilka tygodni temu nie miałyby większych problemów z dostaniem się do celu.

"Kiedy konwój wjechał we fragment otwartej przestrzeni, natychmiast został ostrzelany na całej długości przez ciężką amunicję i ukraińskie drony. Nieliczni Rosjanie, którzy przebili się do zabudowań miasta, nie przetrwali w nich długo" - relacjonuje "Forbes".

REKLAMA

Oddziały w Czasiw Jarze nie są jedynymi, które czerpią korzyści z napływu amunicji. "Po raz pierwszy w czasie wojny żadna z brygad nie narzekała, że nie ma pocisków artyleryjskich" - oświadczył w czwartek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

"Chociaż prezydent Zełenski może nieco przeceniać ilość amunicji, oczywiste jest, że kiedy Rosjanie zaatakowali w piątek Czasiw Jar, Ukraińcy mieli wystarczającą siłę ognia, aby ich powstrzymać" - podsumowuje "Forbes". 

Wowczańsk celem Rosjan

Trwa rosyjska ofensywa w obwodzie charkowskim, na północnym wschodzie Ukrainy. Rosjanie chcą zdobyć miasto Wowczańsk. Zdaniem ukraińskich władz i ekspertów - przygotowują kolejną falę szturmów.

Po tym, jak rosyjskie wojska kilka dni temu weszły do części dzielnic Wowczańska, brak jest informacji o tym, że przesunęli się dalej. Z dostępnych danych wynika jednak, że mogą oni próbować okrążyć miasto, nie zrezygnują z dalszych ataków.

REKLAMA

Zobacz również:

Jak ocenia ekspert do spraw wojskowych Ołeksandr Musijenko, sytuacja w obwodzie charkowskim nieco się pogorszyła. Wróg prowadzi tam działania szturmowe. Trwają zaciekłe walki, ukraińskim żołnierzom jest trudno, ale powstrzymują uderzenia.

Posłuchaj

Rosjanie nie rezygnują ze zdobycia Wowczańska. Relacja Pawła Buszki (IAR) 0:51
+
Dodaj do playlisty

Zdobycie Wowczańska jest dla Rosjan zadaniem priorytetowym, bowiem stworzyłoby to im dogodną platformę do dalszej ofensywy - czytamy w najnowszym raporcie Instytutu Badań nad Wojną. Ataki Rosjan trwają też na wschodnich rubieżach obwodu charkowskiego w kierunku Kupiańska. Terenem zaciekłych walk pozostaje też Donbas - szczególnie linia frontu na zachód od Awdijiwki, Bachmutu i Marjinki.

ms/PAP, IAR

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej