Nadchodzi rewolucja w handlu internetowym. Zmiany wejdą już w lipcu

Handlujący na serwisach takich jak Allegro, OLX czy Vinted muszą przygotować się na zmiany. Szczegółowe dane o ich transakcjach trafią do skarbówki. Dodatkowo konta handlujących będą mogły być zablokowane, a wypłaty wstrzymane. 

2024-06-06, 08:16

Nadchodzi rewolucja w handlu internetowym. Zmiany wejdą już w lipcu
Platformy sprzedażowy to ogromny biznes, dlatego firmy z Chin wykorzystują wszelkie dostępne luki w unijnym prawie.Foto: Shutterstock/orka

Gazeta Wyborcza opisała przegłosowaną 5 czerwca przez Senat ustawę, która wprowadzi rewolucyjne rozwiązania w handlu internetowym. "W ciągu kilku dni ustawę ma podpisać prezydent, który według naszych informacji nie ma do nowego prawa żadnych zastrzeżeń. A to oznacza, że nowe przepisy wejdą w życie od 1 lipca" - poinformowano w tekście.

Wdrażająca unijną dyrektywę DAC7 ustawa ma zapobiegać wyłudzeniom podatkowym.

Dane trafią do skarbówki

Wprowadza mechanizm polegający na tym, że e-platformy proszą o dane sprzedających, następnie przekazują je skarbówce, a ta sprawdza, czy dana osoba, handlująca np. na Allegro, odprowadza należne podatki czy ich unika. "Sprawdzane mają być zarówno osoby mające zarejestrowaną własną działalność gospodarczą, jak i zwykli Kowalscy" - podkreśliła "GW".

E-platfromy do 31 grudnia 2024 r. muszą "dopełnić procedur należytej staranności", czyli ustalić szczegóły, w jaki sposób i od kogo będą zbierały informacje. Konkretne raporty o sprzedających muszą przekazać skarbówce do 31 stycznia 2025 r.

REKLAMA

- Jeśli e-platforma nie przekaże danych o handlujących do skarbówki, grożą jej kary - powiedział Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy w inFakt.

Limity sprzedaży

"GW" wyjaśniła, że obowiązkiem raportowym zostaną objęci ci sprzedawcy, którzy w ciągu roku sprzedadzą lub udostępnią na danej platformie co najmniej 30 ofert. "Obowiązek obejmie również tych, którzy w ciągu roku dokonają sprzedaży towarów na łączną kwotę przekraczającą 2 tys. euro na danej platformie, bez względu na liczbę transakcji czy wystawionych ofert" - podkreślono.

W praktyce oznacza to, że jeśli np. wystawimy po 10 ofert sprzedaży w ciągu roku na OLX, Allegro i Vinted, nasze dane nie trafią do skarbówki (oczywiście pod warunkiem, że wartość sprzedaży na danej platformie nie przekroczy 2 tys. euro) - wyjaśniła "GW".

"Skarbówka skontroluje nas natomiast, gdy tylko na jednej z platform zamieścimy co najmniej 30 ofert sprzedaży. I nie będzie miało znaczenia, czy te transakcje zostaną zrealizowane" - czytamy w artykule.

REKLAMA

Najem nieruchomości również skontroluje fiskus

Ustawa zakłada, że do fiskusa mają spływać również dane osób, które na platformach cyfrowych oferują najem pokoi, mieszkań czy domów oraz garaży i parkingów.

Poza tym pod lupą skarbówki znajdą się "usługi świadczone osobiście". Chodzi np. o osoby przeprowadzające remonty czy kierowców, którzy swoje usługi proponują za pośrednictwem e-platform.

"Wyborcza" podkreśliła, że w sytuacji, gdy dany sprzedawca nie przekaże potrzebnych danych platformie, ta w pierwszej kolejności zablokuje wypłatę wynagrodzenia za sprzedawane towary czy usługi. "Gdy sprzedający wciąż nie będzie chciał przekazać danych, e-platforma zablokuje konto sprzedającego" - dodano.

Sprzedający bez rejestracji działalności gospodarczej 

REKLAMA

Gazeta zacytowała Roberta Nogackiego, partnera zarządzającego z Kancelarii Prawnej Skarbiec, który tłumaczy w kontekście nowych przepisów, że skarbówkę interesują zwłaszcza takie osoby, które handlują w sieci, ogłaszają swoje usługi na portalach społecznościowych, ale nie mają zarejestrowanej działalności gospodarczej.

"Generalnie za działalność gospodarczą uznaje się działalność prowadzoną w sposób zorganizowany, ciągły i w celach zarobkowych. Jeśli więc podatnik regularnie wykonuje usługę, np. sprząta mieszkania czy udziela korepetycji, albo kupuje i sprzedaje produkty, to wypełnia tę definicję. Definicji działalności gospodarczej nie wypełni natomiast ktoś, kto wyprzedaje swój majątek prywatny po pół roku od jego nabycia: używane meble, książki czy ubrania" - powiedział rozmówca "GW". 

Czytaj także:

PAP/PR24.pl/mk

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej