Ważą się losy von der Leyen. W Brukseli zapadną pierwsze decyzje po wyborach
W Brukseli w poniedziałek po południu odbędzie się nieformalny szczyt na temat obsady najważniejszych stanowisk. To pierwsza przymiarka po wyborach do europarlamentu zakończonych nieco ponad tydzień temu.
2024-06-17, 07:28
Przywódcy 27 krajów mają ustalić, kto stanie przez najbliższych pięć lat na czele Komisji Europejskiej, Rady Europejskiej, oraz kto pokieruje unijną dyplomacją. Każda międzynarodówka ma swoich negocjatorów. Z ramienia Europejskiej Partii Ludowej są to premier Donald Tusk, który w belgijskiej stolicy jest od wczoraj, i premier Grecji Kyriakos Mitsotakis.
Na szali przyszłość szefowej KE. Warszawa za zachowaniem status quo
Wybory zwyciężyła centroprawica, więc to ona ma prawo obsadzić najwyższe stanowisko w Komisji Europejskiej. Szef polskiego rządu i premier Grecji potwierdzą dziś, że kandydatką na drugą kadencję jest Ursula von der Leyen. - W tych burzliwych czasach potrzebujemy stabilności i ciągłości - mówiła niedawno szefowa Komisji.
I takie jest też między innymi stanowisko Polski - kiedy za wschodnią granicą toczy się wojna, Unia powinna uniknąć chaosu i sporów o stanowiska. Po dzisiejszej dyskusji europejskich przywódców będzie wiadomo, czy Niemka zachowuje szansę na ponowny wybór i czy dokona się on jeszcze tej nocy.
- Mam nadzieję na osiągnięcie porozumienia szybko - mówił kilka dni temu prezydent Francji Emmanuel Macron.
REKLAMA
Posłuchaj
Brukselskie puzzle. Faworyci wyścigu po unijne stołki
Układanie puzzli ze stanowiskami jest jednak skomplikowane, bo trzeba wziąć pod uwagę przynależność partyjną, interesy dużych i małych państw, tych z Zachodu i z Europy Środkowo-Wschodniej, oraz płeć.
Czytaj także:
- Konfederacja w jednej frakcji z PiS w PE? "Niczego nie można wykluczyć"
- Przedłużone wsparcie uchodźców z Ukrainy. Szybka decyzja UE
- Sikorski komisarzem ds. obronności? "Wie, jak robić drzazgi z Armii Czerwonej"
Jeśli chodzi o pozostałe, najważniejsze stanowiska w Unii, to na szefa Rady Europejskiej typowany jest były premier Portugalii Antonio Costa, popierany przez centrolewicę. Natomiast na czele unijnej dyplomacji miałaby stanąć reprezentująca liberałów premier Estonii Kaja Kallas. Tak na dziś wygląda ta układanka, ale w przeszłości bywało już, że pewniacy do objęcia kluczowych stanowisk odpadali.
IAR/ mbl
REKLAMA