Komisja śledcza ds. Pegasusa. "Ten zakup z Funduszu Sprawiedliwości to głęboka patologia"
- Fundusz Sprawiedliwości zdekonspirował de facto fundusz operacyjny Centralnego Biura Antykorupcyjnego - powiedział podczas zeznań przed sejmową komisją śledczą Marek Bieńkowski, b. dyrektor w Najwyższej Izbie Kontroli.
2024-06-17, 15:00
Przed sejmową komisją śledczą do spraw Pegasusa zeznaje Marek Bieńkowski. Do czerwca 2020 roku był dyrektorem Departamentu Porządku i Bezpieczeństwa Najwyższej Izby Kontroli. Jest współautorem raportu z kontroli przeprowadzonej w 2018 r. w Ministerstwie Sprawiedliwości, dotyczącej Funduszu Sprawiedliwości.
Jak zeznał, kontrolę nadzorowała jego zastępczyni Anna Mach. - Na pewnym etapie kontroli pani dyrektor Mach przychodzi do mnie i mówi, że jawny Fundusz Sprawiedliwości przekazał na niejawny fundusz operacyjny kwotę 25 mln zł - relacjonował Bieńkowski. Dodał, że jeszcze w trakcie kontroli wystąpił o spotkanie z ówczesnym szefem CBA Ernestem Bejdą. Miało ono dotyczyć "złamania generalnych zasad dotyczących funkcjonowania służby i przekazywania środków, które są środkami publicznymi, ale nie są pochodzą z budżetu państwa".
Posłuchaj
Podsumowanie zeznań Marka Bieńkowskiego przed sejmową komisją śledczą do spraw Pegasusa. Więcej w relacji Karola Darmorosa (IAR) 0:50
Dodaj do playlisty
Bieńkowski poinformował, że nie miał wówczas wiedzy, na co realnie są przekazywane te środki. O tym, że może to dotyczyć oprogramowania szpiegowskiego, dowiedział się z TVN24. - W czasie kontroli takich informacji nie mieliśmy - dodał.
"Głęboka patologia"
Jak zeznał, zakup oprogramowania Pegasus powinien odbyć się poprzez nowelizację budżetu. - Czyli patologią jest sytuacja, w której jakakolwiek służba specjalna ma swoich donatorów - mówił poseł KO Witold Zembaczyński. - Głęboką patologią - odparł Marek Bieńkowski.
REKLAMA
Czytaj także:
- Komisja ds. Pegasusa. Co z przesłuchaniem Ziobry? Ozdoba: on się dusi, jak mówi
- Ruszyła komisja ds. rosyjskich wpływów. Znamy szczegóły
- Wybory kopertowe. "Siedem zawiadomień do prokuratury", jedno ws. Jarosława Kaczyńskiego
Bieńkowski ocenił, że "był ogromny pośpiech w wydatkowaniu pieniędzy na środki techniki operacyjnej", a "wydatkowanie tych środków nie miało tytułu prawnego".
Doszło do dekonspiracji
Świadek ocenił, że taki mechanizm mógł doprowadzić do tego, że na CBA łożyliby na przykład samorządowcy, a to rodziłoby pytania o przejrzystość działania Biura, które ma badać przypadki korupcji w życiu publicznym.
Posłuchaj
REKLAMA
Posłuchaj
Marek Bieńkowski o możliwym uderzeniu w tajność działań CBA (IAR) 0:17
Dodaj do playlisty
Marek Bieńkowski mówił też, że transfer 25 mln złotych do CBA był uderzeniem w tajność działań tej służby specjalnej. - W najczarniejszych snach nie przyszłoby mi do głowy, żeby jawny Fundusz Sprawiedliwości dekonspirował de facto fundusz operacyjny (CBA - red.), który ma klauzulę ściśle tajne i do którego nawet sejmowa komisja ds. służb specjalnych, ba, nawet premier, który powinien nadzorować służby specjalne, nie mieli dostępu - podkreślił świadek komisji śledczej.
Według NIK problem z finansowaniem Pegasusa polegał na tym, że CBA powinna zostać dofinansowana przez nowelizację budżetu państwa a nie z kasy ministerialnego funduszu. - Skarb Państwa nie mógł zawrzeć umowy ze Skarbem Państwa - dodał Bieńkowski.
Czytaj także:
- Przesłuchanie Czerwińskiej. "Nie wiedziałam, że środki pójdą na zakup Pegasusa"
- Zbigniew Ziobro wezwany przed komisję ds. Pegasusa. Znamy datę
- Komisja śledcza ds. Pegasusa. Przesłuchanie Mikołaja Pawlaka
Pozabudżetowe finansowanie CBA
Tymczasem były wiceminister sprawiedliwości Michał Woś, któremu w tej sprawie grozi utrata immunitetu, twierdził, że zapis ustawy CBA mówiący o finansowaniu Biura z budżetu nie wyłącza możliwości pozyskiwania innych środków. W tym kontekście polityk powoływał się między innymi na pozyskiwanie przez CBA środków z funduszy norweskich.
REKLAMA
Bieńkowski ocenił też, że wiceszef MS Michał Woś, nadzorujący Fundusz Sprawiedliwości, "ponad wszelką wątpliwość" złamał dyscyplinę finansów publicznych. Według niego Woś złamał co najmniej osiem, jak nie dziewięć przepisów.
IAR/PAP/st
REKLAMA