Zarabiają setki tysięcy złotych. Politycy biorą ich na celownik

2024-06-27, 11:05

Zarabiają setki tysięcy złotych. Politycy biorą ich na celownik
Flipperzy zarabiają nawet 100 tys. zł na jednej transakcji. Lewica chce ograniczyć ich działalność. Foto: Shutterstock/Maxim Studio

Sejm rozpoczął pracę nad projektem tzw. ustawy antyfliperskiej. Środowa debata w Izbie pokazała, że regulacja różni koalicjantów. Wniosek o odrzucenie projektu po pierwszym czytaniu zgłosiła jednak opozycja - Konfederacja i Kukiz'15. O tym, czy trafi do dalszych prac w komisji posłowie zdecydują w zaplanowanych na piątek głosowaniach.  

- Chcemy po prostu, żeby spekulacje na rynku mieszkaniowym przestały się opłacać - tłumaczyła podczas I czytania projektu posłanka Lewicy Dorota Olko. Przygotowana przez nią regulacja trzy miesiące czekała na to aż trafi pod obrady Izby. W międzyczasie Lewica wniosła do niego autopoprawkę. Projekt zmienia stawkę podatku od czynności cywilnoprawnych (PCC). Obecnie w przypadku zbycia nieruchomości wynosi on 2 proc. Projektowane przepisy przewidują jej podniesienie. 

Nowe stawki podatku PCC od zbycia nieruchomości będą uzależnionego od tego, w jakim czasie dojdzie do sprzedaży mieszkania. Gdy nastąpi to przed upływem roku od zakupu - podatek wyniesie 10 proc., dwóch lat 6 proc. a trzech lat 4 proc. Projekt przewiduje również podatek od zakupu trzeciego i kolejnego mieszkania. W przypadku zakupu więcej niż dwóch mieszkań w ciągu pięciu lat przez jedną osobę podatek wyniesie 3 proc. od trzeciej umowy, 4 proc. od czwartej, 5 proc. od piątej i każdej kolejnej. 

Flipperzy zarabiają nawet 100 tys. na jednej transakcji

Projekt Lewicy ma ograniczyć zjawisko "flippingu". Polega ono na zakupie nieruchomości po jak najniższej cenie, często wymagających remontu, a następnie ich szybkim odsprzedaniu po jak najwyższej cenie. Flipperzy działają głównie w dużych miastach, gdzie popyt jest największy.

Polują na mieszkania w atrakcyjnych cenach, niekiedy do remontu, ale takiego, który nie wymaga zbyt dużych nakładów finansowych. Im taniej kupią mieszkanie w atrakcyjnej lokalizacji tym większa szans na zysk - szybki, bo transakcja sprzedaży nabytej nieruchomości odbywa się najczęściej maksymalnie w ciągu pół roku.

Ich działalność budzi mieszane uczucia w społeczeństwie. Jedni patrzą na nich z podziwem, inni zarzucają im psucie rynku. Flipperów oskarża się głównie o to, że powodują wzrost cen nieruchomości oraz "kradną sprzed nosa" atrakcyjne nieruchomości "normalnym kupującym". Z danych przedstawionych przez Lewicę wynika, że flipperzy sprzedają mieszkania z "przebitką" w wysokości 80-100 tys. złotych od mieszkania. 

Projekt budzi wątpliwości koalicjantów

Wątpliwości w sprawie tego czy projekt uzdrowi sytuację na rynku mieszkaniowym mają koalicjanci Lewicy. - Należy zastanowić się nad tym, czy podnoszenie podatku poprzez podwyższanie jego stawek w takim kształcie doprowadzi do ograniczenia zjawiska flippowania mieszkaniami - mówił podczas debaty Paweł Bliźniuk z Koalicji Obywatelskiej. Poseł KO obawia się, że projekt nie uderzy we flipperów tylko w ich klientów. - Bezpośrednie konsekwencje proponowanych zmian przeniesione są na beneficjenta końcowego - dodaje. Zaznaczając, że to kupujący jest zobowiązany do zapłaty podatku PCC.

- Nie mówimy, że jest to projekt zły, ale na pewno wymaga dopracowania - to z kolei stanowisko PSL zaprezentowane przez Jolantę Ziębę-Gzik. - Według ekspertów wyrzucenie flipperów z rynku nie przełoży się na ceny mieszkań - tłumaczyła posłanka ludowców.

Negatywne stanowisko w sprawie projektu zajął natomiast drugi z klubów parlamentarnych tworzących Trzecią Drogą. - Projekt ten wprowadza niejasności i niespójność przepisów - mówi Rafał Kasprzyk z Polski 2050-TD. Klub ten opowiada się za szybkim zwiększeniem podaży mieszkań, zwłaszcza tych najtańszych, co powinno uzdrowić sytuację na rynku, zwiększając dostęp do nieruchomości.

Także klub PiS uważa, że remedium na problemy mieszkaniowe Polaków można rozwiązać tylko poprzez zwiększenie liczby mieszkań. Zdaniem posła PiS Piotr Uścińskiego projekt Lewicy jest źle skonstruowany, ponieważ nie opodatkowuje flipperów tylko ich klientów. Prawo i Sprawiedliwość zamierza zgłosić do niego poprawki.

Zobacz także:

Za odrzuceniem projektu po pierwszym czytaniu opowiedziała się natomiast Konfederacja. - Rzekomo ma ograniczyć spekulacyjny obrót nieruchomościami, a ograniczy obrót w ogóle, bo ustawa nie zwiększy podaży mieszkań na rynku, tylko spowoduje, że na tym rynku będzie więcej mieszkań niewyremontowanych, albo stojących pusto - przekonywał poseł Konfederacji Witold Tumanowicz.

O odrzucenie projektu po pierwszym czytaniu wnioskował również Jarosław Sachajko z Kukiz'15, który stwierdził, że projekt podniesie koszty mieszkań i utrudni części ludzi kupienie własnego lokum.

Co zrobi Sejm?

Na piątek w Sejmie zaplanowano głosowanie, w którym Izba podejmie decyzję w sprawie przyszłości projektu - może zostać skierowany do dalszych prac w komisji lub odrzucony już po pierwszym czytaniu. Z nieoficjalnych rozmów z politykami koalicji rządowej wynika, że zrealizowany zostanie ten pierwszy scenariusz. Szanse na uchwalenie projektu w kształcie zaproponowanym przez Lewicę są jednak niewielkie. Projekt w kuluarach sejmowych krytykują posłowie Koalicji Obywatelskiej, a przede wszystkim Polski 2050. 

- W obecnym kształcie jest dla nas nie do przyjęcia. Nie rozwiązuje problemu mieszkalnictwa. Flipperzy to niewielka grupa osób, często bardzo przedsiębiorczych. Nie chcemy nikomu ograniczać pomysłu na biznes, tylko poprawić sytuację ogółu obywateli. Dlatego powinniśmy w pierwszej kolejności zwiększyć podaż, np. zmieniając przepisy w tym kierunku, aby np. obywatele nie bali się wynajmować mieszkań, które dziś stoją puste - mówi portalowi polskieradio24.pl jeden z posłów Trzeciej Drogi. 

- Jeśli uchwalimy ten projekt, to po mocnym liftingu - dodaje inny parlamentarzysta tym razem z klubu Koalicji Obywatelskiej.

Piątkowe głosowania zaplanowano na godzinę 9:00.

Zobacz także:

Michał Fabisiak, PolskieRadio24.pl 

Polecane

Wróć do strony głównej