Wybory we Francji. Upadek Macrona, wzlot skrajnej prawicy i lewicowego frontu

2024-06-30, 07:25

- Francuzi są rozczarowani polityką Emmanuela Macrona. Tymczasem poparcie dla skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego jest z dnia na dzień coraz wyższe. Jeśli uzyska ono większość bezwzględną, młody przewodniczący partii 28-letni Jordan Bardella podejmie się kierowania rządem. Marine Le Pen, faktycznie dowodząca ugrupowaniem, czeka na wybory prezydenckie w 2027 roku - przekazała portalowi polskieradio24.pl Amanda Dziubińska (PISM).

Czy możemy prognozować, co czeka Francję po przedterminowych wyborach parlamentarnych, ogłoszonych przez prezydenta Emmanuela Macrona w związku z porażką jego obozu w głosowaniu do Parlamentu Europejskiego? 9 czerwca Zjednoczenie Narodowe wygrało głosowanie w eurowyborach we Francji, uzyskując ponad 31 proc. głosów. To skłoniło Macrona do podjęcia kontrowersyjnej decyzji: 30 czerwca i 7 lipca Francuzi znowu idą do urn.

Amanda Dziubińska (PISM) w rozmowie z portalem polskieradio24.pl zauważa, że jedną kwestią są sondaże pokazujące preferencje polityczne w skali kraju, a drugą rzeczywiste wyniki wyborów. Powoduje to ordynacja wyborcza, 577 okręgów jednomandatowych. Dlatego pewniejsze prognozy będzie można stawiać kilka tygodni po drugiej turze wyborów.

Analityczka dodała, że decyzja Emmanuela Macrona o przedterminowych wyborach jest tak kontrowersyjna w jego własnej partii, że jej członkowie rezygnowali z publicznego pokazywania się z prezydentem w czasie kampanii wyborczej.

Dlaczego Francuzi głosują na skrajną prawicę?

Czy można określić, co wpłynęło na zmianę preferencji społecznych, która doprowadziła do wcześniejszych wyborów? I w związku z tym, jakie strategie przyjęły poszczególne partie? Kto zyskuje, kto traci i kto jest największym przegranym na scenie politycznej?

- Sukces Zjednoczenia Narodowego polega na tym, że partia ta zaczęła trafiać do coraz szerszego elektoratu. Poszerza go sukcesywnie w wielu grupach społecznych - nie jest to już elektorat wiejski, z klasy robotniczej. To ugrupowanie popiera coraz więcej Francuzów z wyższymi zarobkami, wyższym wykształceniem, mieszkających w średnich i większych miastach, coraz więcej emerytów. To bardzo duży sukces. Poparcie dla ZN jest z tygodnia na tydzień coraz wyższe. Macron liczył, że wyborcy przestraszą się wygranej skrajnej prawicy, jednak sondaże tego nie wykazują - powiedziała portalowi polskieradio24.pl Amanda Dziubińska (PISM) pytana o to, co niesie na politycznej fali prawicowego lidera sondaży.

Co wpłynęło na zmianę nastawienia?

- Trzy najważniejsze kwestie, które dla Francuzów są priorytetowe, to siła nabywcza, imigracja i szeroko rozumiane bezpieczeństwo. Dopiero na kolejnych pozycjach jest miejsce Francji w Europie i na świecie, opieka zdrowotna, ochrona środowiska. Według wyborców Macron nie zajmował się trzema problemami z czoła tej listy w sposób zadowalający. Na tych właśnie kwestiach skrajna prawica buduje swoją kampanię wyborczą od wielu lat. W 2022 roku Marine Le Pen w kampanii prezydenckiej budowała przekonanie, że to ona odpowiada na potrzeby społeczeństwa, czyniła to bazując na debacie o sile nabywczej - wyjaśniła analityczka.

***

Nie tylko prawica może pochwalić się sukcesami. Bardzo dobre wyniki uzyskuje również zjednoczona lewica, która po raz pierwszy utworzyła sojusz obejmujący całe jej spektrum polityczne - Nowy Front Ludowy. - Po decyzji o wyborach lewica bardzo szybko się zjednoczyła - i to dla niej jedyna szansa, by nie rozproszyć głosów wyborców - zauważyła Amanda Dziubińska.

Więcej w rozmowie. W niej między innymi o planach politycznych 28-letniego Jordana Bardelli i Marine Le Pen ze Zjednoczenia Narodowego i o niektórych scenariuszach powyborczych.

***

Czytaj także:

Agnieszka Kamińska, polskieradio24.pl: Czego można się spodziewać w wyborach parlamentarnych we Francji? Czy można oczekiwać politycznej rewolucji?

Amanda Dziubińska (PISM): Trudno przewidywać, co przyniosą wybory. Z regularnie publikowanych sondaży nie wynika ostatecznie, jaką Francję zastaniemy po pierwszej i drugiej turze wyborów parlamentarnych.

Powodem jest między innymi specyficzna ordynacja wyborcza. Wybory w dwóch turach odbywają się w jednomandatowych okręgach wyborczych. Mamy zatem 577 okręgów wyborczych - te wszystkie "małe głosowania" składają się na całościowy obraz.

Jeśli spojrzeć na preferencje wyborcze na poziomie całego kraju, według jednego z ostatnich sondaży Ipsos ok. 36 proc. respondentów opowiadało się za skrajnie prawicowym Zjednoczeniem Narodowym, zespolonym z deputowanymi z Partii Republikańskiej - tą ich częścią, która zdecydowała się na współpracę z ZN.

Na drugim miejscu był lewicowy blok nowy Front Ludowy, który cieszył się poparciem ok. 29 proc. ankietowanych. Dopiero na trzecim miejscu plasował się obóz prezydencki, który według sondaży może uzyskać ok. 19 proc. poparcia.

Następna była Partia Republikańska, część grupująca polityków, którzy nie zdecydowali się współpracować z ZN, z poparciem około 8 proc.

Dopiero po drugiej turze będziemy mieli stuprocentową jasność, jeśli chodzi o wyniki. Widełki miejsc w parlamencie, które mogą uzyskać partie, są w tej chwili bardzo szerokie. To zależy od tego, w ilu okręgach wyborczych uda się uzyskać rozstrzygnięcie już w pierwszej turze głosowania, i dużo będzie zależało od tego, ilu kandydatów przejdzie do drugiej tury.

Gdy do drugiej tury głosowania przechodzi dwóch kandydatów, łatwiej przewidzieć wynik. Jeśli jednak będzie ich więcej, to staje się skomplikowane.

Wynik zależy także od tego, jaką strategię partie polityczne przyjmą po pierwszej turze. Partia komunistyczna, zieloni, już teraz deklarują, że jeśli ich kandydaci dostaną się do drugiej tury i jednocześnie znajdą się w niej co najmniej trzy osoby, wycofają swojego reprezentanta, by nie zwyciężył kandydat skrajnej prawicy. Wiele zatem uzależnione jest od tego, jak zachowają się poszczególne ugrupowania.

Duże znaczenie ma także frekwencja. Im wyższa - tym więcej kandydatów przejdzie do drugiej tury. Zapowiada się bardzo wysoka. W 2022 roku mieliśmy frekwencję na poziomie ok. 47,5 proc., natomiast w tych wyborach prognozuje się ją na ponad 60 proc.

Czytaj także:

Która z partii ma największe szanse na zbudowanie rządu?

Sondaże wskazują, że każda z partii będzie miała trudności z osiągnięciem większości bezwzględnej. Był to problem poprzedniej kadencji francuskiego parlamentu i jeden z powodów jego rozwiązania. Funkcjonowanie obozu prezydenckiego w parlamencie było bardzo utrudnione. Musiał szukać koalicji w różnych kwestiach albo przyjmował reformy z pominięciem głosowania, co było procedurą kontrowersyjną, tak w oczach partii opozycyjnych, jak i społeczeństwa francuskiego.

Niewykluczone, że po wyborach żadna partia polityczna nie będzie w stanie stworzyć większości bezwzględnej 289 mandatów. Będziemy mieć do czynienia ze sporym chaosem. Żadna partia może nie być zdolna do sprawnego prowadzenia polityki państwa.

Są głosy, że Zjednoczenie Narodowe zdoła osiągnąć ten próg, mobilizując wyborców. Dodajmy, że szef Zjednoczenia Narodowego Jordan Bardella deklaruje, że obejmie fotel premiera tylko wówczas, gdy jego ugrupowanie uzyska bezwzględną większość w parlamencie. Zatem zakłada, że nie będzie się narażał na ewentualne porażki - wnioski o wotum nieufności, sprzymierzenie się opozycji, by obalić rząd. Byłby to cios wizerunkowy.

Tymczasem lewicowy blok Nowego Frontu Ludowego też bardzo dobrze sobie radzi w sondażach, zwłaszcza od czasu decyzji o przyspieszonych wyborach. Już w wyborach do Parlamentu Europejskiego lista lewicowa socjaldemokratów, prowadzona przez Raphaëla Glucksmanna, wedle niektórych prognoz miała wyprzedzić ugrupowanie prezydenta. To finalnie nie miało miejsca. Jednak wynik Glucksmanna był wysoki i dynamika wyborcza lewicy zaczęła się poprawiać.

Po decyzji o wyborach lewica bardzo szybko się zjednoczyła - i to dla niej jedyna szansa, by nie rozproszyć głosów wyborców. Partie umiarkowane, wchodzące w skład bloku lewicowego, takie jak zieloni, socjaliści, partia Place publique Glucksmanna, dla części Francuzów są alternatywą dla obozu prezydenta. Jednak w skład bloku wchodzi też skrajnie lewicowa partia Francja Nieujarzmiona (LFI), której liderem jest Jean-Luc Mélenchon - jej przypadło wiele okręgów wyborczych. Ma to związek z jej dobrym wynikiem w poprzednich wyborach z 2022 roku.

Najwięcej traci partia Macrona, La République en marche, LREM. Przeżywa kryzysy wewnętrzne. Wielu działaczy uważa za błąd decyzję prezydenta dotyczącą wcześniejszych wyborów. Dla wielu działaczy akcentowanie relacji z prezydentem było w kampanii nie do przyjęcia. Dwie mniejsze partie centrowe, które były w koalicji rządowej, MoDem (Ruch Demokratyczny) i Horizon, prowadziły samodzielne kampanie.

Skąd wziął się sukces Zjednoczenia Narodowego?

Sukces ZN polega na tym, że ta partia zaczęła trafiać do coraz szerszego elektoratu. Poszerza go sukcesywnie w wielu grupach społecznych - nie jest to już elektorat wiejski, z klasy robotniczej. To ugrupowanie popiera coraz więcej Francuzów z wyższymi zarobkami, wyższym wykształceniem, mieszkających w średnich i większych miastach, coraz więcej emerytów. To bardzo duży sukces. Poparcie dla ZN jest z tygodnia na tydzień coraz wyższe.

Macron liczył, że wyborcy przestraszą się wygranej skrajnej prawicy, jednak sondaże tego nie wykazują.

Co wpłynęło na to, że Zjednoczenie Narodowe zdołało poszerzyć elektorat? Jakie postulaty niosą to ugrupowanie na fali popularności, co wpłynęło na zmianę preferencji wyborczych Francuzów? Jakie problemy na to wpłynęły i czy dominują one w kampanii?

Głos na skrajną prawicę determinuje subiektywne poczucie znalezienia się w trudnej sytuacji. Kiedy poziom życia przeciętnego Francuza jest dla niego niesatysfakcjonujący.

W badaniach opinii publicznej widać jasno, jakie tematy są dla Francuzów istotne i w związku z tym które ich zdaniem partie polityczne odpowiadają na te bolączki w najlepszy sposób.

Trzy najważniejsze kwestie, które dla Francuzów są priorytetowe, to siła nabywcza, imigracja i szeroko rozumiane bezpieczeństwo. Dopiero na kolejnych pozycjach jest miejsce Francji w Europie i na świecie, opieka zdrowotna, ochrona środowiska.

Według wyborców Macron nie zajmował się trzema problemami z czoła tej listy w sposób zadowalający. Na tych właśnie kwestiach skrajna prawica buduje swoją kampanię wyborczą od wielu lat. W 2022 roku Marine Le Pen w kampanii prezydenckiej budowała przekonanie, że to ona odpowiada na potrzeby społeczeństwa, czyniła to, bazując na debacie o sile nabywczej.

Do tego prezydent Emmanuel Macron ma za sobą wiele reform, które powodowały szerokie protesty, jak podwyższenie wieku emerytalnego. Partia Macrona dla wielu jest mało wiarygodna.

Skrajna prawica wskazuje tymczasem na zagrożenie napływem imigrantów, pogorszenie się bezpieczeństwa wewnętrznego, także bezpieczeństwa na ulicach.

Przy tym wszystkim ZN zmieniło wizerunek. Nie jest to już partia "stale opozycyjna", a taka, która jest w stanie rządzić. Nie jest postrzegana jako zagrożenie dla systemu francuskiego. Do tego wyborców często bardziej przekonuje socjalny program Zjednoczenia Narodowego niż lewicy.

Francuzi rozczarowani wcześniejszymi rządami, upatrują szansę w świeżości, którą oferuje Zjednoczenie Narodowe jako partia, która nigdy wcześniej nie była u władzy.

Czy nowy front lewicowy zyskuje głównie popularność w związku z tym, że jest alternatywą dla prawicy?

Partie lewicowe tradycyjnie bazują na programie socjalnym. Głównym punktem kampanii jest problem osłabienia siły nabywczej Francuzów - partie lewicowe odpowiadają na nie postulatami takimi jak zamrożenie cen energii i paliw czy zamrożenie cen artykułów pierwszej potrzeby, żywności. Postulują podwyższenie płacy minimalnej do 1600 euro netto. Proponują wspieranie małych i średnich przedsiębiorstw. Deklarują, że będą dążyć do budowy 200 tys. mieszkań komunalnych rocznie w ciągu kolejnych pięciu lat od objęcia władzy.

Lewica deklaruje cofnięcie niektórych reform, np. w sprawie wieku emerytalnego. Miała też duże zastrzeżenia np. ws. nowej ustawy o kontroli imigracji.

W skład bloku wchodzą różne partie. Udało im się jednak uzgodnić wspólny program także w kwestii polityki zagranicznej. Jednym z ważniejszych z elementów tego programu jest deklaracja dalszego wspierania Ukrainy.

Czy Emmanuel Macron zrezygnuje z urzędu prezydenta w wyniku porażki?

Macron zapowiedział, że nie zamierza rezygnować przed upływem kadencji w 2027 roku. Prawdopodobnym scenariuszem jest to, że po wyborach będziemy mieli prezydenta i premiera, którzy będą się wywodzić z dwóch różnych obozów politycznych.

Jeżeli premierem będzie polityk skrajnej prawicy, to wówczas będziemy mieli do czynienia ze starciem zupełnie różnych obozów, prezentujących inne wizje Francji. Politycy będą musieli wypracować mechanizmy konsultacji. Tego rodzaju kohabitacji polityków z tak różnych obozów Francja jeszcze nie zna.

Jeśli chodzi o lewicę, to można stawiać w wątpliwość przetrwanie tego bloku. Ugrupowania te stworzyły wspólny program wyborczy, ale dzielą je fundamentalne różnice ideologiczne i nie zostały one zażegnane.

Myślę, że dla lewicy dużym wyzwaniem będzie utrzymanie się w tym bloku przez kolejne miesiące. Nie wiadomo też, kogo lewica widziałaby na stanowisku premiera. Po lewej stronie sceny politycznej kandydatów jest bardzo dużo.

W analizach francuskich komentatorów pojawia się wariant rządu technicznego. Pozwoliłby on scenie politycznej Francji przetrwać kolejny rok. Trzeba dodać, że decyzja Macrona z 9 czerwca sprawia, że przez kolejny rok nie może on rozwiązać Zgromadzenia Narodowego.

Nie możemy też liczyć na to, że kolejne przyspieszone wybory do Zgromadzenia Narodowego wyłoniłyby stabilną większość.

Sytuacja jest więc skomplikowana, przyszłość niepewna. I dopiero po 7 lipca będziemy mogli powiedzieć coś więcej. Tak naprawdę dopiero po pierwszych tygodniach po wyłonieniu nowego składu Zgromadzenia Narodowego będziemy mogli prognozować, jak będzie wyglądać polityka Francji wewnątrz kraju i polityka zagraniczna.

Kto obecnie ma decydujący głos w Zjednoczeniu Narodowym i kształtuje jego politykę?

Sytuacja jest klarowna. Marine Le Pen z całą pewnością jest centralną postacią tej partii. To znaczy: przekazanie przewodniczenia partii 28-letniemu młodemu politykowi wcale nie sprawiło, że Marine Le Pen przestała być liderką. Tak naprawdę ona wciąż trzyma partię w ryzach. I ona ją prowadzi.

Zmiana na stanowisku przewodniczącego pomogła w odczarowaniu wizerunku partii. Jordan Bardella jest bardzo sprawny w komunikowaniu się z młodszym elektoratem.

Le Pen mówi wprost, że zainteresowana jest prezydenturą w 2027 roku. A Bardella może objąć urząd premiera, jeśli skrajna prawica miałaby większość bezwzględną.

Inne postaci? Skrajna prawica nie ma takich kadr, jakimi dysponują inne partie polityczne, nie ma osób o takim doświadczeniu w sprawowania funkcji publicznych. Można zakładać, że na stanowiskach publicznych znalazłyby się w dużej mierze osoby nowe, bez dorobku.

***

Z Amandą Dziubińską (PISM) rozmawiała Agnieszka Kamińska, polskieradio24.pl


Polecane

Wróć do strony głównej