PiS bez kilkudziesięciu lokali w całej Polsce. W tle spłata kredytu partii

Centrala partii przy Nowogrodzkiej nakazała wypowiedzenie części umów na partyjne lokale, które wynajmowane były w całej Polsce. Informacje portalu money.pl potwierdzają politycy PiS. Nieoficjalnie mówi się, że działania te mają ułatwić rozmowy z bankiem w sprawie spłaty kredytu ugrupowania. 

2024-08-22, 10:15

PiS bez kilkudziesięciu lokali w całej Polsce. W tle spłata kredytu partii
Prezes PiS Jarosław Kaczyński. Foto: Pawel Wodzynski/East News

- Rzeczywiście umowy na część lokali będą wypowiadane. One i tak powstawały przy strukturze partyjnej opartej o sto okręgów senackich, więc są już nieaktualne - potwierdził Henryk Kowalczyk, skarbnik Prawa i Sprawiedliwości, pytany przez money.pl. 

Kowalczyk także zapewniał, że porządki w strukturach partii były planowane na jesień, ale w związku z aktualną trudną sytuacją finansową partii pewne decyzje trzeba było przyspieszyć. Wskazał, że Prawo i Sprawiedliwość ma w sumie kilkadziesiąt partyjnych lokali w całym kraju. Po zmianach zostać mają tylko te, które są "w ważnych miejscach i które zdaniem struktur partii mogą być przydatne na przyszłość".

Czarne chmury nad PiS

Jak dowiedział się nieoficjalnie portal, powodem tych działań mają być problemy ze spłatą zaciągniętego przez partię kredytu. To pokłosie wciąż niezatwierdzonego przez Państwową Komisję Wyborczą sprawozdania finansowego PiS. Jego odrzucenie oznaczałoby brak wpływu do kasy partii ok. 3/4 z 26-milionowej rocznej subwencji (zgodnie z wyliczeniami PKW, przewidywana roczna subwencja dla PiS wynosi 25 mln 933 tys. 375 zł).

Informacje o pozbywaniu się partyjnych lokali potwierdziło także kilku działaczy PiS. - Z centrali wyszła dyspozycja o wypowiedzeniu umów na lokale partyjne. Co prawda opłacane jest to ze składek członkowskich, jednak jest to traktowane jako zobowiązanie stałe centrali, a ta chce wykazać lepszą zdolność kredytową w rozmowach z bankiem o spłacie kredytu, z czym aktualnie jest kłopot - stwierdził jeden z polityków.

REKLAMA

Czytaj także:

- Przy układaniu się z bankiem (według doniesień "Newsweeka" jest to PKO BP - przyp.) trzeba pokazać jakiś plan restrukturyzacji struktur - tłumaczył inny rozmówca. Kolejny polityk ocenił, że sytuacja jest bardziej złożona. - Chcemy bardziej oprzeć się na biurach poselskich i pozbyć się siedzib partii. Taki plan był rozważany wcześniej - zapewniał.

Trudne negocjacje z bankiem. W tle wybory prezydenckie

Jednak działacze PiS widzą najbliższą finansową przyszłość partii w czarnych barwach. - Bank jest państwowy i trudno tam o obiektywne czynniki. Obecna większość rządząca postanowiła mocno w nas uderzyć przed kampanią prezydencką. Jeśli przez kilka miesięcy nie będzie kasy, to przewaga kandydata drugiej strony będzie poważna. Kampania prezydencka jest bezzwrotna, dlatego miała być całkowicie finansowana ze zwrotu na kampanię parlamentarną. Zwrotu, którego wciąż nie dostaliśmy - wskazał rozmówca z Nowogrodzkiej w rozmowie z money.pl.

W partii słychać także doniesienia o tym, że 11 listopada miałby zostać ogłoszony kandydat na prezydenta, którego nazwisko nie padało wcześniej na tzw. giełdzie. Na wypromowanie takiej osoby konieczne byłyby większe nakłady finansowe niż na kogoś z pierwszej linii politycznego frontu.

REKLAMA

Czytaj także:

money.pl/st/wmkor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej