"Zabłąkane" rosyjskie drony. Naruszona przestrzeń dwóch krajów

Władze Białorusi zachowują milczenie i nie komentują naruszenia granicy państwowej przez rosyjskie drony. Propaganda reżimu Aleksandra Łukaszenki przekonuje, że są to drony armii ukraińskiej.

W czwartek białoruskie myśliwce zostały użyte do zestrzelenia rosyjskiego drona kamikadze. Doszło do tego w obwodzie homelskim nieopodal granicy z Ukrainą. Tym razem lotnictwo białoruskie nie zostało zaalarmowane - powiadomiła grupa monitoringu Biełaruski Hajun. 

Poszukiwania drona bez efektu

Poszukiwania rosyjskiego intruza trwają natomiast w Polsce. Ponad 200 żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej szukało w sobotę rosyjskiego obiektu powietrznego, który w poniedziałek wleciał na terytorium Polski. Poszukiwania nie przyniosły rezultatu.

• Polska firma sprzedawała części do irańskich dronów. Używają ich Rosjanie
• Rosyjskie drony zboczyły z kursu. Eksplodowały na Białorusi

Przeszukano obszar około 30 kilometrów kwadratowych w rejonie miejscowości Łabuńki Pierwsze, Łabuńki Drugie, Jarosławiec oraz tereny na północ od miejscowości Łabunie i na zachód od miejscowości Pniówek. To tereny w powiecie zamojskim. Poszukiwania mają być kontynuowane w niedzielę. 

Statek zniknął z radarów

Prawdopodobnie bezpilotowy statek powietrzny wleciał w poniedziałek na terytorium Polski o godz. 6.43 na wysokości ukraińskiego miasta Czerwonogród. Obiekt zanikł na radarach w rejonie gminy Tyszowce na południe od Hrubieszowa.

Analiza trajektorii lotu, prędkości i wysokości, z jaką się ten obiekt poruszał - według przypuszczeń wojska - pozwala domniemywać, że był to bezzałogowy statek powietrzny, np. typu Shahed, jakiego używają Rosjanie, atakując Ukrainę.

Wojsko nie wyklucza też, że obiekt ten mógł nie spaść na terenie Polski, tylko poleciał dalej lub zawrócił, ale systemy radiolokacyjne nie były w stanie tego zaobserwować.

IAR/PAP/fc