"Zamiast do nas przyjechać jako wolontariusz przyślij nam paczkę baterii do latarek". Apelują mieszkańcy Kłodzka

- Nasze potrzeby po powodzi stale się zmieniają, ale teraz pilnie potrzebujemy profesjonalnej pomocy ze strony służb. Wysiłek wolontariuszy to za mało - powiedziała w Polskim Radiu 24 Julia Majdańska właścicielka rodzinnej restauracji "Nota bene" w Kłodzku, w audycji "Temat dnia".

2024-09-20, 12:00

"Zamiast do nas przyjechać jako wolontariusz przyślij nam paczkę baterii do latarek". Apelują mieszkańcy Kłodzka
Tak wyglądały ulice zalanego Kłodzka chwilę po przejściu fali powodziowej 16 09.2024.Foto: PAP/ Dariusz Gdesz

- Zmęczenie jest u nas tak duże, że kładziemy się spać z bólem głowy i budzimy się z nim rano, co jest spowodowane ogromnym stresem. Staramy się spojrzeć optymistycznie na to co się wydarzyło, bo taki jest nasz styl życia, ale pomimo tego podejścia do życia czujemy permanentny stres. Z każdym dniem uświadamiamy sobie co się wydarzyło i że jesteśmy świadkami ogromniej tragedii. Skala nieszczęścia wokół nas jest tak wielka, że trudno jest być sobą w tej sytuacji - mówiła Julia Majdańska. 

Julia Majdańska powiedziała, że obecnie zajmuje się zbijaniem tynku aż do ściany z cegieł. Podkreśliła, że cały czas pomagają jej żołnierze i wolontariusze, w wydobywaniu mułu z restauracji i jego zaplecza. W piwnicy budynku zalegało aż 40 cm mułu, który trzeba było ręcznie wynosić na zewnątrz.


Posłuchaj

Julia Majdańska właścicielka restauracji "Nota bene" w zalanym Kłodzku gościem Polskiego Radia 24 "Temat dnia". 8:31
+
Dodaj do playlisty

 

- Jeśli chodzi o oszacowanie strat to jeszcze nie mam dokładnych danych, ale to jest dziesięć ostatnich lat naszego życia. Największym bólem, który nosimy w sercu, jest to że nikt nas nie ostrzegł. Nie dostaliśmy oficjalnego komunikatu od władzy. To wszystko się wydarzyło w przeciągu 24 godzin. Nie doczekaliśmy się komunikatu: "ewakuujcie się". Gdybyśmy wiedzieli o zagrożeniu, wstalibyśmy wcześniej i pracowalibyśmy całą noc, aby uchronić jak najwięcej rzeczy przed zalaniem. Teraz trudno jest kogoś personalnie obwiniać, że nie było tej informacji o powodzi- mówiła Julia Majdańska. 

REKLAMA

W opinii Julii Majdańskiej od momentu przejścia fali powodziowej, służby i wojsko non stop intensywnie pracują. Ponieważ skala zniszczeń jest ogromna, powodzianie z Kłodzka czekają na dobrze zarządzaną profesjonalną pomoc. Na tym etapie potrzebni są zawodowcy, a nie tylko sami wolontariusze.

- Jeżeli ktoś z wolontariuszy z całej Polski, chce teraz do nas przyjechać, aby nam pomóc, to ja teraz do nich apeluję: wyślij do nas paczkę z zapałkami lub bateriami do latarek, ale nie jedźcie do nas. Logistyka pomocy dla Kłodzka jak i skala potrzeb powoduje, że aby realnie pomóc powodzianom trzeba znać te tereny i tych ludzi. A te potrzeby się zmieniają nawet po paru godzinach. Jeszcze niedawno zbierałam wodę do picia, teraz zbieram świeczki i baterie do latarek. Widzę jak żołnierze nie śpią i nie jedzą godzinami, tylko nam pomagają, pracują na okrągło - wyjaśniała Julia Majdańska.

Julia Majdańska przypomniała jak spontanicznie przyszli do jej restauracji pracownicy, znajomi i goście, aby wspólnie koordynować wydawanie posiłków dla ratowników i żołnierzy. Wspólnie gotowali dla nich herbatę i posiłki, dzięki temu jak stwierdziła: "cała nasza ulica była nakarmiona".

- Gdy widzę zniszczone Kłodzko, tym bardziej czuję, że do niego należę, poczułam tę wspólnotę i więź z tymi wszystkimi ludźmi. Ta tragedia nas do siebie zbliżyła, tu są moje korzenie i moja rodzina - powiedziała Julia Majdańska.  

REKLAMA


*******

Audycja: Temat dnia
Prowadzi: Paweł Zieliński
Gość:  Julia Majdańska właścicielka rodzinnej restauracji "Nota bene" w Kłodzku
Data emisji: 20.09.2024
Godzina emisji: 11.09

REKLAMA

PR24/sw


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej