Los nie chce "puścić" Wojciecha Szczęsnego na emeryturę. Tym powrotem może przebić legendy

Wojciech Szczęsny po prostu nie może pozostać na emeryturze. Splot okoliczności, które doprowadziły do tego, że Polak jest o krok od dołączenia do Barcelony, jest wprost niesamowity. Jeśli "Szczena" nie podejmie rękawicy, rozczaruje miliony kibiców i zmarnuje szansę na powrót do futbolu, jakiego historia tej dyscypliny jeszcze nie widziała.

Bartosz Goluch

Bartosz Goluch

2024-09-25, 11:04

Los nie chce "puścić" Wojciecha Szczęsnego na emeryturę. Tym powrotem może przebić legendy
Wojciech Szczęsny. Foto: PAP/Leszek Szymański

Cierpliwy i... Szczęsny

Wojciech Szczęsny wykazał się tego lata stoickim wręcz spokojem i ogromną cierpliwością. Wielu graczy na jego miejscu śmiertelnie obraziłoby się na władze Juventusu, które w mało elegancki sposób wypychały go z klubu, a na koniec pobytu w Turynie urządziłoby medialną awanturę. Takie działanie zapewne poparliby nawet kibice "Starej Damy", którzy słysząc doniesienia o rozwiązaniu kontraktu z Polakiem, z mieszanką złości i niedowierzania stukali się w czoło. 

Gdy już udało się dojść do porozumienia z włodarzami Juve, zdecydowana większość piłkarzy zaakceptowałaby jedną z ofert, których Szczęsny miał przecież na stole bez liku. Polski golkiper postanowił jednak zawiesić buty na kołku. Gdy zakomunikował swoją decyzję, żałowali wszyscy: kibice, dziennikarze i koledzy z boiska. 

Wygląda na to, że również fortuna za wszelką cenę nie chce "puścić" Szczęsnego na emeryturę. Spowodowana kontuzją Marca-Andre ter Stegena oferta z Barcelony to coś, wobec czego nie można przejść obojętnie i choćby przez chwilę tego nie rozważyć.

Powrót na szczyt

Kończąc krótką piłkarską emeryturę Szczęsny miałby okazję dokonać rzeczy bezprecedensowej. Z piłkarskich "zaświatów" wracali wielcy - Johan Cruyff, Zico, Juergen Klinsmann, Arjen Robben, Edgar Davids czy Jens Lehmann. W każdym z tych przypadków były to jednak powroty na niższy poziom sportowy, często sentymentalne lub z motywem zarobkowym w tle. Chyba jedynie legendarny pomocnik Manchesteru United Paul Scholes, który swoją obecnością wsparł ekipę "Czerwonych Diabłów" na prośbę sir Aleksa Fergusona, na futbolowej "pomostówce" nie zaliczył regresu.

REKLAMA

Szczęsny ma okazję zanotować sportowy progres. Juventus pod wodzą Thiago Motty jest w przebudowie. Póki co rewolucja kadrowa, która z szatni "Bianconerich" "wymiotła" praktycznie połowę zeszłorocznego składu, przełożyła się na zaledwie dwa zwycięstwa i trzy remisy w pierwszych pięciu meczach Serie A. Być może nowa "Stara Dama" niebawem się rozkręci, ale obecnie to zespół znacznie słabszy od Barcelony.

Pod batutą Hansiego Flicka "Blaugrana" gra jak z nut - w 6 meczach La Liga zdobyła aż 22 gole i zgarnęła komplet punktów. Owszem, w Lidze Mistrzów uległa AS Monaco, ale to wynik kosztownego indywidualnego błędu, przez który od 10. minuty "Duma Katalonii" musiała grać w osłabieniu. Na tym poziomie to kolosalny handicap. Na ogół Barca prezentuje jednak futbol ofensywny, dynamiczny, a przede wszystkim skuteczny i to zaledwie kilka miesięcy po zmianie trenera. Aż strach pomyśleć, co będzie dalej!

"Lewy" czeka, "Skorup" mniej

Oczy piłkarskiej Polski są zwrócone nie tylko na Szczęsnego, ale także, jak zwykle zresztą, na Roberta Lewandowskiego. Czy RL9 zdoła przekonać starego druha do powrotu? Z pewnością polskie towarzystwo przydałoby się "Lewemu" w szatni, tak samo jak całemu zespołowi doświadczony i utalentowany golkiper. Malkontenci twierdzą wprawdzie, że "Szczena" nie prezentuje barcelońskiego stylu i jest bramkarzem starej daty. DNA Barcy ma z pewnością Inaki Pena - obecnie pierwszy golkiper "Blaugrany", który już raz próbował zastąpić ter Stegena. Kibice ze stolicy Katalonii raczej nie chcieliby powtórki. No chyba że ci, którzy ściskają kciuki za Espanyol...

Powrót Szczęsnego zapewne oznaczałby także odtworzenie dawnej hierarchii między słupkami reprezentacji Polski. O ile Marcin Bułka czy nieuwzględniany na razie przy powołaniach Kamil Grabara mają jeszcze czas i zbiorą swoją liczbę występów w koszulce z orłem na piersi, o tyle 33-letni Łukasz Skorupski z pewnością ma świadomość, że przyszłość raczej będzie należała do innych. Chyba że zgodnie z zapowiedziami "Szczena" w kadrze rozegra już tylko mecz pożegnalny.

REKLAMA

Według hiszpańskich mediów nieprzejednany dotąd Szczęsny powoli "pęka" i jest coraz bliższy zmiany swojej decyzji. Barcelona zarówno jako klub, jak i miejsce do życia to chyba nie najgorszy wybór... Czasu na bujany fotel i cygaro przed 34-letnim bramkarzem jest jeszcze sporo. Może warto "pocierpieć" przynajmniej do czerwca?

Czytaj także:

bg

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej