Tragiczny wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Szczegóły zatrzymania Łukasza Ż., nowe informacje
Łukasz Ż., sprawca śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie, sam zgłosił się na komisariat - wynika z doniesień medialnych. Przedstawiamy nowe informacje o tym, jak wyglądało aresztowanie 26-latka.
2024-09-26, 07:17
Wypadek, do którego doszło na Trasie Łazienkowskiej w nocy z soboty na niedzielę (z 14 na 15 września), wstrząsnął całą Polską. Przypomnijmy: w tył forda, którym przepisowo jechała rodzina z dziećmi - wjechał z impetem rozpędzony volkswagen arteon i zepchnął forda z drogi.
W wypadku zginął jadący fordem 37-letni Rafał, z kolei jego żona - Ewelina przeszła operację i wymaga dłuższej hospitalizacji.
Za kierownicą volkswagena siedział 26-letni Łukasz Ż., który zbiegł z miejsca zdarzenia. W szpitalu o życie walczy też jego dziewczyna, 20-letnia Paulina, która była jednym z pasażerów auta Ż.
Kulisy zatrzymania
Jak informowaliśmy, sprawca wypadku został aresztowany kilka dni później w Lubece w Niemczech".
REKLAMA
"Fakt" dotarł do szczegółów zatrzymania. Podał, że Łukasz Ż. sam zgłosił się w Lubece na komisariat. Towarzyszył mu adwokat. Pod nadzorem funkcjonariuszy trafił do miejscowej kliniki, jako że "miał powypadkowe obrażenia, które musieli obejrzeć lekarze", a dopiero potem trafił do aresztu.
Doniesienia potwierdziła niemiecka prokuratura. - Mogę potwierdzić, że 26-letni obywatel Polski został aresztowany w Lubece po tym, jak zgłosił się na tamtejszy posterunek policji. Obecnie przebywa w areszcie ekstradycyjnym w zakładzie karnym w Szlezwiku-Holsztynie - powiedziała Onetowi Wiebke Hoffelner z prokuratury generalnej w Szlezwiku-Holsztynie.
Zatrzymania dokonali niemieccy policjanci.
Ekstradycja
Sprawca wypadku w przeszłości miał już cztery wyroki. Był skazany i odbywał kary więzienia m.in. za jazdę pod wpływem alkoholu bądź środków odurzających, nieprzystosowanie się do zakazu prowadzenia pojazdów (na okres 12 lat).
REKLAMA
Po aresztowaniu w Niemczech nie wyraził zgody na uproszczoną ekstradycję do Polski. Procedura może zatem potrwać do 100 dni.
Czytaj także:
- Sprawa Łukasza Ż. Ojciec jednego z aresztowanych: to jakiś koszmar
- Nie zatrzymał się do kontroli, wyciągnęli go oknem. Nagranie z pościgu
- Trójmiasto. Nastolatek jechał ponad 150 km/h. Tragiczny finał pościgu
łl/Fakt, Onet, polskieradio24.pl
REKLAMA