Święta w PRL. To było aprowizacyjne wyzwanie

- Najmłodsze pokolenia nawet nie potrafią sobie wyobrazić, jak wielkim wyzwaniem było w PRL zorganizowanie rodzinnych świąt Bożego Narodzenia. To było efektem socjalistycznej gospodarki powszechnego niedoboru - mówili w Polskim Radiu 24: ekonomista, prof. Dariusz Filar i dr Małgorzata Bulaszewska, kulturoznawca z uniwersytetu SWPS.  

2024-12-25, 22:00

 Święta w PRL. To było aprowizacyjne wyzwanie
Sklep mięsny w czasach PRL. Foto: Mariusz Szyperko /PAP

"Dawniej było inaczej" - tak prof. Dariusz Filar skomentował pytanie dlaczego, niektórzy współcześni Polacy czują sentyment do świąt z czasów PRL. Niektórzy tłumaczą to tym, że "upolowane" w sklepach towary dawały większe poczucie satysfakcji niż dziś, gdy są powszechnie dostępne. Ale w tych wspomnieniach jest dużo sentymentu za naszym dzieciństwem, młodością i już nieobecnych z nami krewnymi. 

- Gdy myślimy o naszym dzieciństwie i o czasach współczesnych, mamy interesujące zderzenie dwóch elementów: elementu domowego i  elementu odnoszącego się do zewnętrznego otoczenia gospodarczego. Gospodarka socjalistyczna, to była gospodarka stałego niedoboru, podczas gdy życie naszych wnuków jest w czasach w pełni rozwiniętej gospodarki rynkowej. Podobnie jest z naszym życiem rodzinnym, które dziś toczy się w zupełnie innych warunkach niż w czasach PRL - wyjaśniał prof. Dariusz Filar.  


Posłuchaj

prof. Dariusz Filar, ekonomista i dr Małgorzata Bulaszewska kulturoznawca z SWPS gośćmi Polskiego Radia 24 (audycja "Pomówmy o tym") 52:55
+
Dodaj do playlisty

 

Jak tłumaczył ekspert, dziś trudno młodym ludziom zrozumieć entuzjazm prasy z tamtych czasów, gdy pisano o dotarciu do portu w Gdyni cytrusów z Kuby. Nawet Bohdan Łazuka śpiewał o tym jak stał w długiej kolejce po cytryny i miał czas, aby się zakochać.

REKLAMA

Te powszechne braki w sklepach, powodowały ogromną mobilizację pań domu, aby było co postawić na wigilijnym stole. Dziś jest inaczej bo od listopada handlowcy przekonują, że już musimy kupować na święta. I tak z czasów rynkowych niedoborów, żyjemy w czasach konsumpcyjnej pogoni za kolejnymi produktami, nawet jak nie są nam do niczego potrzebne. 

Wiele potraw wigilijnych to były rarytasy

 - W XIX wieku to jakie się miało święta, zależało od zasobności portfela i tego do jakiej klasy społecznej się należało. Wigilia Bożego Narodzenia, we wszystkich tych klasach była postna, bo to był okres zadumy, ale to czy i jakie się dostawało prezenty, zależało od miejsca urodzenia i zamieszkania. W klasie chłopskiej cała rodzina stroiła dom na święta, ozdobami, które były ręcznie wykonywane np. słomiane pająki. Zawsze wstawiano do domów snopki siana - mówiła Małgorzata Bulaszewska.

Jak przypomniała ekspertka snopki siana, suszone jabłka i inne płody rolne, obecne w chłopskich domach podczas świąt, miały zapewnić dobrobyt domownikom na kolejny rok.

REKLAMA

***

Audycja: Pomówmy o tym
Prowadzi: Paweł Wojewódka
Gość: prof. Dariusz Filar i dr Małgorzata Bulaszewska, kulturoznawca z uniwersytetu SWPS.  
Data emisji: 25.12.2024
Godzina emisji: 21.05

Źródło: Polskie Radio 24 / SW

REKLAMA

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej